Polak nie potrzebuje wojny. Sam zgwałci, zetnie, zburzy, spali, zaorze i jeszcze będzie się z dumą obnosił jakby coś zyskał?! Żal mi tego Polaka. Żal mi, że nie potrafi inaczej, jak udawać głupa i niszczyć własny kraj z całą ignorancją i premedytacją. Ręki nigdy nie podam. Nie, nie chcę, nie zgadzam, weto.Z ŚMIETNIKA DO KWIETNIKA: Niebo a ziemia, czyli co za można zdziałać w ogrodzie gruzem i cegłą6/20/2022 Uwielbiam takie momenty, gdy ten mój pozornie jałowy w oczach innych ludzi ogród zaczyna żyć swoim własnym intymnym życiem umykającym znieczulonemu zewnętrznemu oku. Właśnie odkryłam, że ożył kolejny element ogrodowego umeblowania. Ławka pokryła się umponującą kolonią uszaków bzowych. Piękny widok. Te uszaki będą odtąd zapewne regularnie odnawiać się w wilgotnych okresach podobnie jak to ma miejsce w przypadku ogrodowego szkieletora, o którym pisałam Wam wcześniej. Szkieletor to stara wysuszona na wiór karpa dzikiego bzu czarnego, którą przywlekłam jakieś dwa lata temu do ogrodu. Po pierwszym deszczu zaczęły na niej wyskakiwać właśnie uszaki bzowe. Wszystko wskazuje na to, że ta moja plantacja uszaków bzowych, co najważniejsze grzybów jak najbardziej jadalnych, znanych w Azji pod nazwą grzybów mun, ciągle się powiększa, co bardzo mnie cieszy, bo nie będę już musiała jeździć po nie dalej.
Na wymarzony tunel foliowy lub szklarnię mnie nie stać, ale cóż to dla mnie wymyślić godny ich zamiennik. Po zakupieniu sadzonek pomidorów i papryki czułam presję jak najszybszego skonstruowania osłony. I tak oto w ruch poszła klasyczna suszarka na pranie, chyba nawet jej nie kupiłam, tylko zgarnęłam z jakiejś wystawki, i uzbierane w ostatnim czasie folie. Mój ekstrawagancki tunel budzi zapewne konsternacje sąsiadów, bo umieściłam go w najbardziej widocznym i nasłonecznionym miejscu w ogrodzie - na dachu garażu. Póki co przetrwał pierwsze wiosenne ulewy i burze, więc spełnia w pełni swoją ochronną funkcję. Porywy wiatru nawet nie zerwały folii, co bardzo mnie cieszy. Tym bardziej, że wcale specjalnie jej nie mocowałam. Pomidory powoli zakwitają. Ciekawa jestem, czy poszczęści mi się w tym roku również z paprykami. Stara drewniana drabina zgarnięta jakiś czas temu z wystawki ledwo zmieściła się do Herr Golfa, ale daliśmy radę przejechać te 20 kilometrów. Służyła już jako wieszak na obrazy. Niestety stopnie są spróchniałe, więc nie można używać jej zgodnie z właściwą funkcją. W tym roku postanowiłam wykorzystać drabinę jako stojak na kwiaty doniczkowe. Do wykonania półek również wykorzystałam różne szklane, drewniane i plastikowe półki z lodówek, szafek łazienkowych i mebli. Kreatywne wykorzystanie żeliwnego palnika ze starej kuchenki. Kuchenne przedmioty maja ogromny potencjał na obrotowe zawieszki. Były już ozdobne pokrywki od starych garnków, jest i stary palnik. Echo dawnego zwyczaju suszenia na płotach garnków i naczyń ceramicznych. A oto i moja prywatna dżungla. Może to nie wymarzony wiejski ogród z malwami, kosmosami, cyniami i słonecznikami, ale moje roślinki bardzo się starają, żeby mi było pięknie.
Uzbierałam ponad 1100 kwiatów. Tysiąc na syrop z mniszka lekarskiego. Sto suszy się na sianku jako dodatek do herbaty lub na napary Uwielbiam majowe kapliczki przyozdobione kolorowymi wstążkami i kwiatami. Postanowiłam przyozdobić również kapliczki w ogrodzie. Wstążki z prawdziwego zdarzenia obiecuję sobie od niepamiętnych czasów, ale ciągle są ważniejsze wydatki, więc postanowiłam zrobić wstążki z bibuły. Maj jest wyjątkowo słoneczny, więc może będą cieszyć oko dłużej niż krócej. W ogrodzie pojawił się nowy zdobyczny stolik z parasolką. Gdy klony przekwitały cały był usłany żółtym kwieciem. Alejki zamieniły się w żółte potoki. Było pięknie! Czas kwitnących klonów to najpiękniejszy okres w roku.
|
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|