Szarłat wyniosły (szarłat wiechowaty, amarantus, amarant, łac. Amaranthus cruentus L.). Roślina jednoroczna pochodząca z Ameryki Środkowej. Już 4000 lat temu uprawiana na nasiona, bywa nazywana „zbożem XXI wieku”. Nasiona szarłatu uprawnego mają wysoką wartość odżywczą i nie zawierają glutenu. Produkuje się z nich mąkę i kaszę bezglutenową.
0 Comments
Pióropusznik strusi (Matteuccia struthiopteris (L.) Todaro) w prezencie od rzeźbiarza Miłosza Płonki, właściciela "Płonkówki" we wsi Roczyny nad Bulówką. No to mamy już dwa ogrody sztuki :) Zdjęcie autorstwa winowajcy tego sierpniowego przesadzania - Miłosza Płonki. Nie pozostaje mi nic innego jak ratować jego duszę i resustytować te zielone olbrzymy w zaciszu Ogrodu Sztuki Natusin. Trzymajcie kciuki!
Właśnie owocuje cis. Czy wiecie, że to długowieczne zimozielone drzewo było gatunkiem najwcześniej objętym ochroną w Polsce? Miało to miejsce w 1423 roku z nakazu króla Władysława Jagiełły, który postanowił ukrócić eksport drewna cisowego, będącego surowcem do wyrobu łuków i kusz, za zachodnią granicę. Cis pospolity był wówczas zagrożony całkowitym wyginięciem. Trudno się dziwić. Jest to bowiem najbardziej zbite, najbardziej sprężyste i najtrudniej łupiące się (potwierdzamy! próba złamania nawet cienkiej gałęzi, nie wspominając o ścięciu jej siekierą, to iście karkołomne zadanie) ze wszystkich europejskich gatunków drewna cenione już przez człowieka prehistorycznego. Najstarszym przedmiotem z drewna cisowego jest bowiem włócznia, licząca ok. 45 tys. lat. Najstarszym cisem w Polsce jest cis Henrykowski w Henrykowie Lubańskim w województwie dolnośląskim, jego wiek ocenia się na około 1300 lat. Wiek najstarszych okazów szacowany jest na 1,5 tysiąca lat. To również nie powinno być zaskoczeniem, jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że cis cechuje się bardzo małym przyrostem rocznym. Jest to roślina jadalna, aczkolwiek trująca. Jadalne są tylko czerwone osnówki owoców, znajdujące się w nich nasiona, jak również wszelkie inne części rośliny zawierają substancje toksyczne. Dawką śmiertelną dla dorosłego człowieka jest już 50-100 gramów igieł cisowych. Nie przeszkadza to jednak, aby z cisu izolowane były substancje używane w produkcji leków przeciwnowotworowych. Odwar z igieł cisu stosowano również w medycynie ludowej, między innymi w leczeniu niedociśnienia. W naszym ogrodzie rosną dwa bardzo stare okazy tych świętych drzew i wiele ich młodszych potomków. To właśnie one osłaniają widok Natusina od ulicy. Nie zamierzamy tego zmieniać. CIEKAWOSTKA Na jednym zdjęciu cis i na drugim zdjęciu cis, więc o co chodzi? Cis pospolity (Taxus baccata L.) to roślina zwykle dwupienna. To znaczy, że żeńskie i męskie organy rozrodcze (kwiaty) występują zwykle na różnych osobnikach. Występowanie obu typów organów na jednym osobniku to rzadkość. Nie jest to żaden ewenement w świecie przyrody. Wiele roślin cechuje się dwupiennością, na przykład topola, wierzba, miłorząb, rokitnik, chmiel, pokrzywa. W przypadku cisu jest nieco inaczej niż, na przykład u ptaków, gdzie samiec jest zwykle bardziej okazały i bardziej ubarwiony od samicy. Po prawej mamy bowiem osobnika z żeńskimi organami rozrodczymi, na którym od sierpnia do września dojrzewają nasiona ukryte w kulistych czerwonych osnówkach. Stykające się gałęzie dwóch osobników cisu pospolitego. Po lewej osobnik z męskimi organami rozrodczymi, po prawej z żeńskimi obsypany aktualnie licznymi nasionami w czerwonych osnówkach. Jakby dobrze się przyjrzeć, oba osobniki różnią się również barwą igliwia. Takie wrażenie wynika najprawdopodobniej z tego, że osobnik żeński większość swojej energii włożył w wykształcenie osnówek wokół nasion, podczas, gdy osobnik męski wypuścił już liczne młode odrosty, które cechują się jaśniejszym zabarwieniem igliwia. DOBRY CIS NIE JEST ZŁY Czerwone owoce cisu w smaku są ponoć słodkie. Cieszą się dużym powodzeniem wśród wiewiórek i ptaków, np. kosów. My również możemy ich skosztować pod warunkiem, że usuniemy pestkę. Podobnie jak inne jadalne owoce, pestki cisu zawierają substancje toksyczne. Raczej nie sądzimy, abyście byli na tyle zdesperowani, ale pamiętajcie o tym, że poza owocem wszelkie inne części rośliny są bardzo trujące. Na zdjęciu jeden z naszych rudych ogrodowych Pi z klanu natusinowych Pipów podczas konsumpcji owoców i przy okazji rozsiewania pestek.
Kwiaty lipy drobnolistnej pachną nieziemsko. Warto zrobić mały zapas, by przywołać zapach lata w długie zimowe wieczory.
Oto historia pewnej draceny rodem z biura rzeczy znalezionych, wyrzuconych lub porzuconych. Wszystko jest kwestią punktu widzenia, z którym aktualnie najbardziej się identyfikujecie. To historia trójkąta a nawet kwadratu, jeżeli nieszczęsną dracenę potraktujemy jako równoprawną, jakkolwiek zlekceważoną stronę tej historii miłosnej. Pewna Pani porzuciła pewnego Pana. Tak bywa. Mniejsza o to, dlaczego. Czasami lepiej się po prostu rozstać niż się ze sobą męczyć. Szkoda życia. W wieńczącym długi okres huśtawek nastrojów przypływie zdecydowania ten Pan postanowił ostatecznie zamknąć ten rozdział w swoim życiu i wystawić na ulicę wszystkie rzeczy tej Pani, włącznie z niepodlewaną od tygodni lub nawet miesięcy wspólnie zakupioną niegdyś draceną. Ziemia była przesuszona na wiór. Los rośliny był przesądzony. Wylądowałaby na wysypisku śmieci i tam najprawdopodobniej dokonałaby swojego nieszczęsnego żywota, ale oto w całej historii pojawiam się ja. Znalazca. I niweczę cały ten łzawy scenariusz rodem z opery mydlanej o beznadziejnej jak los owej draceny miłości. No cóż, zawsze brakowało mi romantyzmu. Jako specjalistka od podobnych beznadziejnych przypadków, dostrzegając moim wybujałym zielonym okiem "artysty od siedmiu boleści" pastele zieleni na zwiędłych liściach, w moich żyłach zaczęła na powrót pulsować krew ratownika świata. Po pierwszym etapie rekonwalescencji - przesadzeniu, zmianie podłoża i dbaniu o ciągłe nawilżenie rośliny - sprawa nadal przedstawiała się beznadziejnie. Wszystkie liście uschły i odpadły. Roślina wylądowała więc w ogródku w nasłonecznionym miejscu z bezpośrednią stycznością do gleby. Jednak i to nic nie dało, więc w przypływie rozpaczy, nieco wątpiąc w swoje magiczne zielone zdolności, odstawiłam roślinę w okolice potencjalnej umieralni, czyli zacienionego kompostownika. Po przeciągającej się rozpaczy pomieszanej z rezygnacją nad dziesiątkami sadzonek skonsumowanych w wyniku ulewnych deszczy przez ślimaki, jakim pocieszeniem było dla mnie dzisiaj dostrzeżenie zalążków młodych pędów liściowych na wysuszonych kikutach draceny. Dracena awansowała więc z powrotem w nasłonecznione miejsce. Skoro ta dracena odżyła, to może nie jest jeszcze za późno i dla tego Pana i / lub Pani…
P.S. Jeżeli sytuacja uległa zmianie, zapraszam po odbiór! Śniedek baldaszkowaty (Ornithogalum umbellatum). Angielska nazwa garden star-of-Bethlehem wywodzi się z ludowego przekonania o tym, że roślina wyrosła z fragmentów gwiazdy betlejemskiej. Roślina została również utrwalona na jednym ze szkiców Leonarda da Vinci:https://www.rct.uk/…/9…/a-star-of-bethlehem-and-other-plants Śniedek jest mało wymagający. Polecany na początek dla ogrodników, którzy nie dysponują urodzajną glebą.
Kto śledzi Wycieczki Osobiste, ten wie, że podczas sprzątania budek lęgowych w tym roku Wycieczki Osobiste natrafiły na bardzo ciekawą zagadkę. Otóż w budce lęgowej naszych brudasów szpaków, o tak! szpaki to straszne flejtuchy! znalezione zostały nie tylko podejrzane czerwonawe pióra zdecydowanie do nich nie należące, ale również zagadkowe nasiona, pestki lub ziarna, których pochodzenia nie udało się nam ustalić, mimo konsultacji z botanikami. Uwielbiamy takie zagadki, więc postanowiliśmy posiać nasiona w nadziei na to, że może zagadka sama się rozwiąże, jak nasiona zakiełkują. Już myśleliśmy, że nic z tego nie będzie, aż tu nagle ostatnio zauważyliśmy poruszenie w doniczce. Pojawiła się pierwsza roślinka i nawet wypuściła liście. Póki co niewiele nam to mówi. Umieramy z ciekawości i czekamy z niecierpliwością, co z tego wyrośnie. Jak się uda i będziemy już wiedzieli, co to za roślina, być może dojdziemy po nitce do kłębka, co za ptak mógł zgromadzić nasiona w budce, bo żaden ptasiarz nie potrafił z całą pewnością stwierdzić, że to na pewno... dzięcioł. Taka jest hipoteza naszych ekspertów. Zobaczymy, czy się potwierdzi. Z góry przepraszamy za mało apetyczne zdjęcia, ale... to szalenie intrygujące. Więcej o akcji czyszczenia budek i związanych z tymi ciekawostek znajdziecie tutaj: http://viktoriatucholka.weebly.com/…/zwierzyniec-czyszczeni…
To już ostatni moment na przetwory z bzów. My polecamy w szczególności ciemną odmianę na przetwory. Łączy ona w sobie zarówno walory smakowe, jak i estetyczne. Jaśniejsze odmiany bzów nie trzymają już koloru po przetworzeniu, choć są niemniej smaczne i z pewnością sprawdzą się jako kwiatowy dodatek smakowy do innych przetworów owocowych.
Jak się nie ma, co się lubi Rolki po papierze toaletowym i papierowych ręcznikach to idealne rozwiązanie w sytuacji, gdy skończyły się Wam doniczki. Nie dość, że papierowa rolka oddycha i przepuszcza wodę, to można ją włożyć potem od razu do ziemi. Sama się rozłoży, a zapewni roślincę ochronę przed szkodnikami i utrzyma wilgoć przez dłuższy czas niezbędny do wzrostu i wzmocnienia się siewki.
Dzisiaj dzień niezapominajki, choć mi o wiele bardziej podoba się nazwa niezabudka z języka rosyjskiego. 15 maj to również imieniny Zofii. Kiedyś zimne Zośki były trzy, ale dwie się wykruszyły. Moja babcia zmarła w 2002 roku, a ja od ponad 6 lat posługuję się pseudonimem artystycznym Victoria Tucholka i pod takim pseudonimem działam na wielu polach, nie tylko artystycznym. Ten ogród jest najprawdopodobniej moim największym wiecznie żywym i mam nadzieję samoodnawialnym dziełem.
|
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|