Gdy puszczają lody, pojawiają się i pierwsze koty. I tak oto spod śniegu wyłonił się symboliczny pomnik ku pamięci naszej pierwszej kotki Maty Hari. Niedługo po tym, jak nas opuściła, powstało oczko, a tuż obok niego stanęła ta bazaltowa statuetka przywieziona niegdyś z Egiptu. Niby nic specjalnego, niektórzy twierdzą nawet, że o zgrozo! kicz, a jednak życie samo nadaje sens nawet pozornie niepotrzebnym zbytkom. Gdy tylko zaczęła się odwilż, również nasza obecna kotka Kilimandżaro poczuła się na powrót na siłach, aby działać nam na nerwy wchodzeniem na dach. Koty to inteligentne zwierzęta. Kilimandżaro doskonale wie, że strąciła drabinkę umożliwiającą wdrapanie się do okna i wejście do domu, ale konsekwentnie nadal wdrapuje się po rosłym cisie na dach i rzewnie zawodzi. Niestety w tych warunkach nie zamierzamy wychodzić na dach i ratować jej z opresji. Musi wrócić tą samą drogą, którą dostała się na górę. Nawet w najbardziej beznadziejnej sytuacji kot potrafi znaleźć dobrą stronę. Ten śnieg całkiem fajny. Dopiero co biegałam po nim i był twardy, a teraz łapki mi się zapadają jakoś śmiesznie.
0 Comments
Generalnie jesteśmy ludźmi ciszy. Zwykle nie towarzyszą nam inne dźwięki niż te naturalne, stłumione, dochodzące zza okna lub z mysiej dziury. Wiemy, że niektórzy nie potrafią sobie wyobrazić robienia czegokolwiek bez włączonego radia lub telewizora. Życie w ciszy ma jednak swoje zalety. Dzisiaj rano usłyszeliśmy dzięki temu charakterystyczny odgłos dzięcioła czarnego. Na tyle, na ile zdążyliśmy się już z dzięciołem czarnym poznać, wiedzieliśmy, że spontaniczny wypad do ogrodu na sesję zdjęciową może skończyć się niepowodzeniem. Dzięcioły czarne są po prostu zwykle płochliwe. Wyjrzeliśmy więc jedynie kontrolnie za okno, a jako że nigdzie nie wypatrzyliśmy naszego gościa, wróciliśmy do swojej pracy. Gdy potem krzątaliśmy się po domu, doszły nas dziwne jednostajne krótkie dźwięki co najmniej jakby woda kapała z parapetu na blachę dachu. Wydało się nam to dziwne, tym bardziej że przez noc mróz dohaftował w oknach kolejne kwiaty mrozu, ale uznaliśmy, że wszystko możliwe. Być może różnica temperatur między wnętrzem a powietrzem za oknem sprawiła, że zawiany w szczeliny okien śnieg zaczął topnieć pod wpływem ciepłego powietrza uciekającego z wnętrza. Dopiero potem podczas spaceru po ogrodzie, ponownie doszły nas te same dźwięki. Tym razem były o wiele wyraźniejsze. Jakim zdziwieniem było dla nas, gdy na gałęzi jednej z pobliskich sosen dostrzegliśmy samca dzięcioła czarnego, który najwyraźniej bufetował na sośnie od samego rana. Widzicie ile, i jak wielkich dziur zrobił w drzewie? Są tak głębokie i szerokie, że spokojnie mieści się w nich cały jego długi dziób. Musiał znaleźć tam jakieś wyjątkowe rarytasy, skoro poświęcił cały dzień tylko temu jednemu drzewu. Co ciekawe zwykle płochliwy pozwolił sfotografować się dosłownie ze wszystkich możliwych stron, a nawet przymknął oko na straszne zgrzyty i hałasy podczas otwierania przymarzniętego okna na piętrze. Gdybyśmy tylko mieli lepszy aparat, moglibyśmy wykonać naprawdę genialne zdjęcia, a nawet nakręcić ciekawy film. Ogólnie rzecz biorąc, a nawet ogólnie całą Polskę biorąc, dzięcioły borują teraz leśne zęby dosłownie wszędzie. Być może nie bez znaczenia jest fakt, że akurat teraz podczas ataku siarczystego mrozu, który wydaje się być idealnym znieczuleniem szczególnie dla wiecznie zielonych sosen, które ostatnimi laty mocno ucierpiały w wyniku nadmiernej aktywności licznych szkodników i pasożytów w całej Polsce.
Dzisiaj w Ogrodzie Sztuki Natusin gościmy Cirque du soleil i jego tygrysy balansujące na wysokości. Na zdjęciu gąsiennice ćmy kapturnicy dziewannówki (Cucullia verbasci).
Już myśleliśmy, że wiewiórki znalazły sobie lepsze lokum. A jednak budka dla kawek cieszy się wśród nich niesłabnącym powodzeniem. To chyba nowe pokolenie. Kawki po staremu gnieżdżą się w nieczynnym kominie. No cóż, nic w przyrodzie nie ginie. Jak to tak to komin nieużywany?! Przyroda w mig wykorzystuje takie okazje. Budka na drzewie już jest, być może kiedyś spróbujemy zamontować naszym władcom przestworzy lokum z prawdziwego zdarzenia przy kominie, choć obawiamy się, że nic nie jest w stanie równać się z jego przytulnością. To musiałby być wielki dom, aby pomieścić całą kawkową rodzinę. Przy okazji polecamy Wam po raz kolejny lokalną firmę Ussuri, która specjalizuje się w produkcji budek dla ptaków i nie tylko. Wszystkie budki w naszym ogrodzie to budki produkcji Ussuri. Z 2017: "Na początku była jedna wiewiórka. Nazwałam ją Pipi. Potem okazało się, że są jednak dwie. Uznałam je więc za bliźniaki Pi i Pi, a całą radosną ferajnę za klan Pipów."
|
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|