Będzie sowa dla Ogród Sztuki Natusin! Zamieszka w karpie ze zdjęcia po prawej. Czasami człowiek nie wie, dlaczego zwraca uwagę na pewne elementy w otoczeniu, czasami nie potrafi wytłumaczyć tego przyciągania. Podobnie było z tym kamieniem. Jak tylko go zobaczyłam, wiedziałam, że zabiorę go ze sobą, choć jeszcze nie wiedziałam, jakie będzie jego przeznaczenie. A sowa siedzi i patrzy. Kiedy mnie w końcu dokończysz? Ja chcę do ogrodu. Chciałam sowę, no i mam sowę, a ponoć gdzieś w Internecie krąży artykuł o tym, że spacer z sową to najlepsze lekarstwo na wypalenie zawodowe. No tak... Pamiętacie sowę? Otóż sowa się na mnie ostatnio pogniewała i dała mi telepatycznie do zrozumienia, że ona w żadnej szufladzie nie będzie siedzieć i czekać aż jaśnie Pani Artystka zechce ją dopieścić, że ona się wyprowadza tu i teraz zaraz do ogrodu. No i wylądowała w ogrodzie na obiecanej karpie i teraz moknie. A tak w ogóle to bardzo się ucieszyłam, bo znajomy ornitolog zaaprobował pomysł z powieszeniem budki dla puszczyków na sędziwej sośnie wejmutce, a to oznacza, że być może za rok będą małe puszczyki w ogrodzie. Byłoby cudownie!
0 Comments
W Polsce... na marginesie, ciekawe, jak to jest w innych krajach? czyżby zbierało mi się na mały research? A więc w Polsce utarło się, że kamienie przynoszą pecha, więc nie należy ich ze sobą nosić ani trzymać w domu. Z kolei Żydzi na grobach swoich krewnych zostawiają kamienie zamiast zniczy na pamiątkę czterdziestoletniej tułaczki po pustyni. W tym czasie Żydzi musieli chować zmarłych w piasku, więc zostawiali kamienie na grobach swoich bliskich, aby znaczyć miejsca powrotu. Dla odmiany pewna francuska legenda opowiada o Janie od kamieni, który posiadał dar budowania kamiennych murów tak, że potrafił sprawić, żeby śpiewały na wietrze. Jeśli ułożył jakiś niefortunnie, ten jęczał na wietrze, by Jan go ułożył inaczej. W Szwecji drogi usiane są miniogródkami z malowanymi kamieniami, trollami i innymi nietypowymi tworami przypominającymi modę na niemieckie krasnale w zachodniej Polsce. W północno-wschodniej Polsce i na Litwie ludzie wykazują pod tym względem szczególną finezję w wymyślaniu oryginalnych dekoracji swoich ogrodów. W niektórych częściach świata ludzie wierzą nawet, że dusze przodków są zaklęte w kamieniach. Kamienne posągi na Wyspie Wielkanocnej są krokiem dalej ku sztuce monumentalnej rzeźby. Niemniej jednak ludzie i naukowcy przez wieki zachodzili w głowę co do genezy ich powstania. Gdyby tylko mogło to zrobić jakąś różnicę dla rolników, którzy na próżno walczą z ziemią wciąż rodzącą kamienie. Niedawno poznałam rodzinę polskich rolników ze Szwajcarii i odkryliśmy, że wraz z Claudią, żoną mojego gospodarza Thomasa, dzielimy wspólną pasję - obie malujemy kamienie w wolnym czasie. Claudia i Thomas dosłownie cierpią na urodzaj kamieni na swoich polach, ja musiałam nieźle się naszukać takich, które spełniałyby moje oczekiwania. Pierwotnie przyświecał mi cel namalowania kamienia na szczęście i dlatego pierwszemu kamieniowi nadałam wizerunek biedronki siedmiokropki. Chciałam, żeby moja biedronka była inna niż wszystkie, więc postanowiłem nadać jej ludzką, oczywiście uśmiechniętą twarz. I tak właśnie zaczęło się moje malowanie kamieni - potem przyszła kolej na żabę, pszczołę, żółwia, sowę, tęczowego węża, a ostatecznie nawet stokrotki. Potencjalne możliwości wykorzystania moich malowanych kamieni również się poszerzyły. Mogą być ozdobą domu lub ogrodu, posłużyć jako obciążnik na serwetki lub papiery, ozdoba doniczek, dekoracja rabat ogrodowych, a nawet narzędzie samoobrony :D Nie są to zastosowania wcale wymuszone, a przetestowane przez nowych właścicieli. Moją pierwszą, wszystkie moje kamienie mają numery seryjne, i ulubioną biedronkę podarowałam przyjaciółce, która na początku nie była przekonana do tego podarunku. Spotykamy się miesiąc później i co słyszę: "Wiesz co, w międzyczasie odwiedziła mnie koleżanka, siedziałyśmy na balkonie, tego dnia było bardzo wietrznie i serwetki po prostu latały w powietrzu, i wiesz co? ona poszła szukać czegoś ciężkiego, by je obciążyć i wróciła z ... twoją biedronką!" To niby tylko kamień, malowany kamień, pozornie nic specjalnego, nic bez czego nie możesz się obejść, ale życie zawsze pisze własne scenariusze, krótko mówiąc potrzeba matką wynalazku, więc jeśli dzielę się czymś z kimś i ten ktoś mnie pyta "a po co to?", zawsze odpowiadam, że nie jestem jasnowidzem. W głębi duszy wierzę, że odpowiedź znajdzie się prędzej czy później sama, być może, gdy tylko nowy właściciel mojego cudeńka przekroczy próg domu. Ja mogę być obcym, komu można nie ufać, ale może bliscy rozwieją wątpliwości, może znajdą jeszcze jakieś nowe zastosowanie, na które ja nigdy bym nie wpadła. Poniżej kilka moich nowych pomysłów. ENG In Poland (I can only wonder what it is like in other countries? how about a small research?!) ... so in Poland people believe that you shall not carry stones home, because they bring bad luck. For instance, Jews leave stones instead of candles on the graves of their relatives. A reminiscence of the forty years long wilderness wandering the Israelites were cursed with. During that time, nothing else was there but sand, they left stones on the graves of their relatives to mark the places of their pilgrimages and returns. Once I heard a French legend about Ian who knew how to construct stone walls so as to make them sing on the wind. If he failed to put one right, it would moan to Jan to put him right. Along Swedish roads you can find minigardens with painted stones, trolls and other extraordinary creations resembling the fashion for famous German dwarfs in Western Poland. In this respect people from North-East Poland and Lithuania show unique creativity in inventing new decorations of their gardens. In some parts of the world people even believe that souls of ancestors are enchanted in stones. The stone monuments on the Easter Island are yet a step forward to monumental sculpture. Still scientists continue to wonder what is the story behing them. If only it could make a difference to farmers who find fields constantly bringing stones a nightmare. Lately I met a family of Polish farmers from Switzerland and we discovered with Claudia, the wife of my host Thomas that we share a common passion - we both paint stones in our free time. Claudia and Thomas literally suffer from excess of stones on their fields, I had to make some effort to find ones that would suit my vision. My initial motivation was to paint stones for good luck and so I painted the first stone - a seven-spotted ladybird. I wanted my ladybird to be somewhat special, so I decided to give it a human, of course smiling, face. So it started - turn came for a frog, a honey bee, a turtle, an owl, a rainbow snake and eventually even forget me nots. Also potential uses expanded to home and garden decoration: napkin or paper weight, flower pot decoration, garden decoration or even self-defense tool :D These are no forced uses, but actually tested by new owners. Eventually, I gave my first, all my stones have numbers, and favorite ladybird to a friend who at first was not very convinced with the idea. We meet a month later and what do I hear: "You know what, a friend visited me in the meantime, we were sitting on the balcony, it was very windy that day and napkins were just flying all over and you know what? suddenly she went looking for something heavy to keep them in place and came back with... your ladybird!" You see, it is just a stone, a painted stone, apparently nothing you cannot do without, but life always writes its own story. So if I share something with others and they ask me "What for?", I always say I am not a clairvoyant. Deeply inside I want to believe that the answer will find itself sooner or later, maybe as soon as new owners of my gifts come back home. I might be an outsider whose intentions they might not trust, but they will have no "what for's" more if their beloved ones make them realize the idea, maybe yet a new use I would never come up with, and I guess this is the way it eventually goes. Have a look at some of my latest creations. Frog No 2: French Frog, let's call him Francois. Stone Żaba No 2. Francuzka żaba. Nazwijmy ją Pierre. Kamień Seven-spot ladybird No 3. She also seems to have gone French. Let's call her Chanel. Stone Biedronka siedmiokropka No 3. Przypomina trochę Coco Chanel. Kamień Forget me not No 2. Classic. Clay Niezapominajka No 2. Klasyczna. Glina Forget me not No 3. Extraordinary with one pink petal. Clay
Niezapominajka No 3. Jedyna w swoim rodzaju z jednym płatkiem różowym. Glina |
VICTORIA TUCHOLKA
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|