Oil on cardboard. Ca. 20 cm x 20 cm
COPYRIGHT Victoria Tucholka
Poland 2021
VICTORIA TUCHOLKA |
|
ZIGI STARDUST, PORTRAIT Oil on cardboard. Ca. 20 cm x 20 cm COPYRIGHT Victoria Tucholka Poland 2021 Ci, którzy znają mnie trochę lepiej, wiedzą, że jestem wprost alergicznie nastawiona do tak zwanych komercyjnych tematów. Mimo usilnego programowania na kotki i pieski, które poskutkowało nawet zakupem ramek, ostatecznie nie uległam presji i żadne kotki i pieski nie wyszły spod mojego pędzla, za wyjątkiem Zigi Stardust namalowanej z myślą o moich znajomych, których Zigi jest wierną towarzyszką. Znajomi zadowoleni, ja z kolei mogłam się nacieszyć Zigi w realu, co osobiście przedkładam nad kocie i psie portrety.
0 Comments
Gdzieś na obrzeżach Łomży czas stanął w miejscu Są takie widoki, które sprawiają, że cofasz się w czasie o kilkadziesiąt lat, nierzadko do czasów dzieciństwa. Czasów, kiedy wszystko było prostsze. Gdzieś w głębi duszy odżywa tłumiony sentyment. Mają coś w sobie z deja vu. Jedyną właściwą formą ich ujęcia wydaje się po prostu dosłowność. Realizm, za którym nie przepadam. Realizm niemalże fotograficzny. W czasach jednak, gdy odbitki podobnych widoczków wykonuje się rzadko, a ich cyfrowy zapis nie jest niczym pewnym, odżywa w człowieku potrzeba utrwalenia ich z prawdziwego zdarzenia. Być może przetrwaj erę cyfrową, która obróci kiedyś w perzynę dorobek całej ludzkości, która zapomni o tym, że nie należy ufać jednemu źródłu i nie zrobi kopii zapasowej. Tam, gdzie do nieba bliżej
Jest takie piękno, czyste w swej postaci, które w przeciwieństwie do burzliwych, a niejednoznacznych emocji sztuki współczesnej, nie wymaga zawoalowania. Jest po prostu tym, czym jest i nie budzi wewnętrznych sprzeczności. Całkowicie mu się poddajemy, bo jest czymś naturalnym. Można je jedynie pociągnąć dalej. Snuć sielskie wizje o tym, co "za górami, za lasami..." Dyptyk abstrakcyjny Zaduma / Próżność pierwotnie stał się własnością człowieka, który po pewnym czasie zwrócił jeden z obrazów przedstawiający mężczyznę. Obraz włączyłam ponownie do sprzedaży i znalazłam nabywcę. Potem mężczyzna zwrócił drugą część, którą również włączyłam do sprzedaży. Po dwóch latach odezwał się ten sam nabywca, który wcześniej zakupił obraz mężczyzny. Tak oto w końcu, choć nic nie wydawało się na to wskazywać, oba obrazy, chciałabym powiedzieć oboje: kobieta i mężczyzna, ponownie się spotkały. Gdy "jeździłam" najpierw z mężczyzną, potem z kobietą, opowiadałam ludziom historię dyptyku. Żartowałam, że z tym dyptykiem jest trochę jak z ludźmi. Oto spotykają się kobieta i mężczyzna. Obydwoje są dla siebie zagadką. Są własnie tacy kanciaści, abstrakcyjni, niewyraźni. Ich emocje trudne są dla nich nawzajem do rozszyfrowania. Pozostaje im się jedynie domyślać, co tak naprawdę myśli drugie. Postrzegają siebie niejako intuicyjnie przez pryzmat wzajemnej cielesności. Niby są dla siebie stworzeni, a jednak nie stanowią jedności. Niby patrzą w tym samym kierunku, a jednak nie widzą siebie nawzajem. Czy to przez próżność, a może jednak zadumę?! Bywa, że w pewnym momencie rozstają się. Każde idzie w swoją stronę i choć nic nie wydawałoby się na to wskazywać, że jakakolwiek siła byłaby w stanie ponownie ich złączyć, los sprawia, że mimowolnie znowu jednak na siebie wpadają i jak w bajce... żyją długo i szczęśliwie. Lubię patrzeć, jak ludzie łączą się w pary. Przyznam, że fakt, że ten moment nastąpił akurat teraz, postrzegam w kategoriach symbolicznych jako znak i jako powidok mających miejsce zdarzeń w świecie realnym tu i teraz nie bez związku dla mojego życia osobistego. Cienka granica pomiędzy próżnością a zadumą wciąż pozostaje dla mnie kwestią abstrakcyjną i niejednoznaczną. Być może jest jedynie kwestią punktu widzenia. Najpierw była... Sierpień 2016 Work in progress
Na mokradłach / In the wetlands 38cm x 30 cm, olej na desce / oil on wood (C) Victoria Tucholka MAKING OFF LICYTACJA PRZEDŁUŻONA DO 22 STYCZNIA. W ramach 28. Finału WOŚP wystawiam na aukcję obraz olejny mojego autorstwa. Zapraszam do licytowania! Proszę o udostępnianie dalej. Cały zysk z licytacji wspomoże Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Link do licytacji: https://allegro.pl/oferta/przyneta-od-serca-obraz-olejny-victoria-tucholka-8852330358 "Przynęta od serca / A Heartbait" olej na płótnie bawełnianym / oil on (cotton) canvas Wymiary: 40 cm x 30 cm Victoria Tucholka 2018 Obraz brał udział w wystawie towarzyszącej największemu festiwalowi sztuki naiwnej w Europie XII Art Naif Festival w Galerii Szyb Wilson w Katowicach, Nikiszowiec, 2019 "Przynęta od serca / A Heartbait" (fragment)
Licytacja Allegro "Przynęta od serca" na aukcji WOŚP już od 2 stycznia. Licytacja potrwa 10 dni i zakończy się w dniu Wielkiego Finału. UWAGA! LICYTACJA PRZEDŁUŻONA DO 22 STYCZNIA "Przynęta od serca / A Heartbait", olej na płótnie bawełnianym / oil on (cotton) canvas, 40 cm x 30 cm, Victoria Tucholka 2018 Obraz brał udział w wystawie towarzyszącej największemu festiwalowi sztuki naiwnej w Europie XII Art Naif Festival w Galerii Szyb Wilson w Katowicach, Nikiszowiec, 2019
ROZALIN FOREVER Nie muszę być Matejko, żeby malować to, co najważniejsze. Rodzina - dom - więzi - matka - ojciec - dzieci - arkadia W tym artystycznym entourage'u Rozalina stworzonym i uporządkowanym przez moją gospodynię Panią Lucynę z chaosu zbiorów syna pięknych rzeczy z duszą przyszło mi przelać na płótno spontaniczną wizję Rozalina w zaledwie dwa dni. To wyjątek od reguły. Czego nie robi się dla ludzi? Nie rzucajcie mi wyzwań na wiatr, bo złapię je choćbym miała skończyć jak ten Ikar. Zwykle malowanie obrazu przy sprzyjających wiatrach zajmuje mi co najmniej tydzień. Bywa, że nie kończę swoich obrazów. Ba! nie przelewam nawet wizji na papier, choć puste zagruntowane specjalnie dla nich blejtramy straszą pustką. Uciekam w prozę życia lub bujanie w obłokach. Ze skrajności w skrajność. What else is there? Muszę żyć i przeżywać, aby móc tworzyć. Zatrzymać znaczy zabić. Ile można wytrzymać na cmentarzysku własnej twórczości? Ty jesteś przeszłością, tam jest przyszłość. Krosno może być wszystkim, wszystko może być krosnem. Obręcz od starego krzesła uwolniona ze swoich społeczno-kulturowych ograniczeń. Niech żyje wolność! W oparach rozpuszczalnika... jakoś trzeba było otumanić sumienie. W końcu Pan Profesor wykładowca PWSFTviT montażysta Zbigniew Kostrzewiński grzmiał na studentów żebrzących o przerwę na papierosa: Dobry artysta to głodny artysta! Tą rozpustą musiałam jednak podzielić się dodatkowo z Rozalią, która ostatecznie okazała się jednak kocurem. Rozaliusz? W sumie bywa, że mężczyźni noszą żeńskie imiona. Ot, taki Maria. Dziękuję za wszystkie śniadania, których nie umiałam docenić. Malowanie pozwala zatrzymać to, z czym nie można pogodzić się, że nie da się tego zatrzymać... Chwilo trwasz! Zatrzymałam Cię, zabiłam Cię. Będziesz odtąd wisieć milcząca i wieczna jak trofeum na ścianie. Wizjo wracać będziesz jak bumerang i zbijać umysły lotne dotąd nieposkromione z pantałyków wiecznie nienasyconej pychy i namiętności. Olej na płótnie. Idealny okrąg 37 cm x 37 cm
Jeszcze mokre. Jeszcze się błyszczy. Jeszcze nawet nie ma tytułu, ale nie mogłam oprzeć się pokusie dokumentacji. Tradycyjnie moc kolorów - to chyba oznacza, że wracam powoli do siebie. Motyw drzewa obsiadłego przez moje ptako-oki (ostatnio odkryłam, że u Tarkovskiego i u mojego ulubionego Paradżanova ptaki były symbolem talentu) chodził za mną od dawna i tylko czekał na odpowiedni moment, aż wreszcie się zlituję i rzucę go na płótno. Co ciekawe, pierwotnie wyobrażałam sobie ten motyw w czerni i bieli, potem rozważałam pastele, a ostatecznie zwyciężył jednak technikolor, który duszę głęboko w sobie, bo rzadko mam w istocie warunki na tym świecie, aby czuć się w pełni swobodnie, gdybym mogła, to byłabym zawsze chodzącą paletą barw. Malowanym ptakiem. Ale to zbyt ryzykowne w dzisiejszych czasach - większość ludzi tylko patrzy, kogo by tu złapać za skrzydło, by się tylko nieco samemu wznieść na moment nad ziemię. Czasem i temu pozornie szaremu żebrakowi jeszcze dogryzie, by się samemu lepszym poczuć. Trochę jak w tej przypowieści o żabie i skorpionie. Musi, bo się udusi. Lepiej więc, niech ten książe za żebraka przebrany kolory zachowa dla wybranych. Dla tych, którzy będą potrafili je docenić. Obrazy są świetnym sposobem, aby upuścić trochę kolorowej krwi. Jeśli ktoś skradnie Ci duszę, nie udowodnisz, ujdzie bezkarnie, ale jeśli zabierze obraz, zawsze zapłaci jakąś cenę. Przyznam szczerze, że sama się sobie dziwiłam, jak malowałam ten obraz. "No, no, szalejesz, moja droga!" - myślałam sobie, zabierając się za ostatni etap - kolorowanie bryły korzeniowej. Podczas ostatniej ucieczki w plener widziałam potężne brzozy wyrwane z korzeniami z podmokłej ziemii zapewne podczas jakiejś wichury. Przyglądałam się tym bryłom ze swoistym zachwytem nad misternością kształtów korzeni, ale też determinacją z jaką ich powykręcane siwe pioruny oplatały zalegające w ziemii kamienie i głazy, nawet po śmierci zaciśniete mocno w garści przez poległe drzewa. Prawdziwe kolosy. Jakże to możliwe, że pionierki wytrwały tak długo, będąc w istocie tak marnie do tej podmokłej ziemii przywiązane? Jakby jedyne, czego się trzymały, a może na odwrót, co je do ziemii trzymało, to te zimne głazy. Więc jednak można żyć bardziej tam niż tu. The Tree of Life / Drzewo Życia Oil on canvas / olej na płótnie. 50 cm x 25 cm Poland 2019 ⓒ Victoria Tucholka O przyjaźni, ptakach i zmarnowanych talentach... Intoxicated by Lilacs / Gdy zakwitną bzy
Oil on canvas / olej na płótnie. 50 cm 70 cm. Poland / Polska 2018 ⓒ Victoria Tucholka |
VICTORIA TUCHOLKA
|