Oil on canvas / olej na płótnie. 50 cm x 25 cm
Poland 2019 ⓒ Victoria Tucholka
O przyjaźni, ptakach i zmarnowanych talentach...
VICTORIA TUCHOLKA |
|
Jeszcze mokre. Jeszcze się błyszczy. Jeszcze nawet nie ma tytułu, ale nie mogłam oprzeć się pokusie dokumentacji. Tradycyjnie moc kolorów - to chyba oznacza, że wracam powoli do siebie. Motyw drzewa obsiadłego przez moje ptako-oki (ostatnio odkryłam, że u Tarkovskiego i u mojego ulubionego Paradżanova ptaki były symbolem talentu) chodził za mną od dawna i tylko czekał na odpowiedni moment, aż wreszcie się zlituję i rzucę go na płótno. Co ciekawe, pierwotnie wyobrażałam sobie ten motyw w czerni i bieli, potem rozważałam pastele, a ostatecznie zwyciężył jednak technikolor, który duszę głęboko w sobie, bo rzadko mam w istocie warunki na tym świecie, aby czuć się w pełni swobodnie, gdybym mogła, to byłabym zawsze chodzącą paletą barw. Malowanym ptakiem. Ale to zbyt ryzykowne w dzisiejszych czasach - większość ludzi tylko patrzy, kogo by tu złapać za skrzydło, by się tylko nieco samemu wznieść na moment nad ziemię. Czasem i temu pozornie szaremu żebrakowi jeszcze dogryzie, by się samemu lepszym poczuć. Trochę jak w tej przypowieści o żabie i skorpionie. Musi, bo się udusi. Lepiej więc, niech ten książe za żebraka przebrany kolory zachowa dla wybranych. Dla tych, którzy będą potrafili je docenić. Obrazy są świetnym sposobem, aby upuścić trochę kolorowej krwi. Jeśli ktoś skradnie Ci duszę, nie udowodnisz, ujdzie bezkarnie, ale jeśli zabierze obraz, zawsze zapłaci jakąś cenę. Przyznam szczerze, że sama się sobie dziwiłam, jak malowałam ten obraz. "No, no, szalejesz, moja droga!" - myślałam sobie, zabierając się za ostatni etap - kolorowanie bryły korzeniowej. Podczas ostatniej ucieczki w plener widziałam potężne brzozy wyrwane z korzeniami z podmokłej ziemii zapewne podczas jakiejś wichury. Przyglądałam się tym bryłom ze swoistym zachwytem nad misternością kształtów korzeni, ale też determinacją z jaką ich powykręcane siwe pioruny oplatały zalegające w ziemii kamienie i głazy, nawet po śmierci zaciśniete mocno w garści przez poległe drzewa. Prawdziwe kolosy. Jakże to możliwe, że pionierki wytrwały tak długo, będąc w istocie tak marnie do tej podmokłej ziemii przywiązane? Jakby jedyne, czego się trzymały, a może na odwrót, co je do ziemii trzymało, to te zimne głazy. Więc jednak można żyć bardziej tam niż tu. The Tree of Life / Drzewo Życia Oil on canvas / olej na płótnie. 50 cm x 25 cm Poland 2019 ⓒ Victoria Tucholka O przyjaźni, ptakach i zmarnowanych talentach...
0 Comments
Leave a Reply. |
VICTORIA TUCHOLKA
|