Choć z ulicy może się wydawać, że jałowa to ziemia, jest wręcz przeciwnie. Oczywiście najbujniej jest tam, dokąd wzrok nie sięga. Te zakamarki dostępne są jednak tylko dla nielicznych i rzadkich moich gości. Generalnie jestem zbuntowanym ogrodnikiem, który nie pieli chwastów "jak leci", ale często pozwala im rosnąć tam, gdzie same się wysiały. Oczywiście tzreba przy tej okazji zaznaczyć, że mamy do czynienia z terenem leśnym całkowicie surowym i dzikim, w którym nie będą stosowane żadne ekspresowe czy sztuczne metody użyźniania gleby. Doszłam do wniosku, że jeżeli nagle w miejscu, w którym nie rosło nic, pojawia się kolonia glistnika, to jest znak, że coś się tam pod tą ściółką jednak zaczyna dziać, że ta ziemia ożyła, a ten gość dla wielu pospolity chwast, w moim ogrodzie odgrywa rolę zacnego pioniera przygotowującego teren pod introdukcję innych być może bradziej cenionych ogrodniczo roślin. Wraz z nadejściem przymrozków glistnik bowiem zwiędnie i rozłoży się, wzbogacając glebę.
U mnie nawet pokrzywa jest mile widziana i zawsze znajdzie się dla niej miejsce. Bardzo cenię sobie tę roślinę za to, że jest tak wielofunkcyjna: można zrobić z niej naturalny nawóz, ususzyć i wykorzystywać w zimie susz do parzenia herbaty lub przygotowania płukanki do przetłuszczających się włosów. Nie wspomnę nawet o tym, że pokrzywa również jest pionierem. Pionierzy - rośliny, którym warto byłoby poświęcić osobny wpis.
Wielu ludzi marzy o pięknym ogrodzie jak z bajki, ale są zbyt niecierpliwi. Nie rozumieją, że ogród powstaje latami. Jest jak wino. Jak potrawa, która smakuje lepiej gotowana dłużej na wolnym ogniu. Niektórzy kpią z moich starań, bo mają dogodniejszą sytuację i mogą sobie pozwolić na większe wydatki na ten cel. Nie jest to więc miejsce dla tych, którzy chcieliby w rok zamienić swój ogród w jedną z tych wizji z pierwszych stron katalogów ogrodniczych. Moja propozycja to propozycja dla tych, którzy dali sobie wmówić, że bez znaczących nakładów finansowych nie da się postawić ogrodu na nogi. Otóż można to zrobić, nie mając grosza przy duszy małymi, systemaycznymi kroczkami rok po roku. Ja właśnie teraz obserwuję, jak te skromne sadzonki, które posadziłam rok wcześniej, przyjmują się, kwitną rozrastają. Czasami zdarza się nawet, że mój własny ogród mnie zaskakuje pojawieniem się rośliny, o której już zapomniałam, że w ogóle ją tutaj posadziłam. To są zawsze bardzo miłe niespodzianki. Niektórzy śmieją się, że nie muszą mieć wszystkiego w ogrodzie. Wszakże nie są ogrodem botanicznym! Ja nie miałabym nic przeciwko temu, aby mój ogród stał się ogrodem botanicznym, choć mogłyby go też w całości zarosnąć najpospolitsze fiołki i również byłabym szczęśliwa. Byle goła ziema znikła z moich oczu.
ŻYWOKOST LEKARSKI
SZCZAWIK ZAJĘCZY
A teraz trochę o pospolitych roślinach ogrodowych, które jak się okazuje, są jednak niezwykle zróżnicowane wewnątrzgatunkowo.
BARWINEK MNIEJSZY ATROPURPUREA
Vinca minor Atropurpurea
NA GÓRZE RÓŻE, NA DOLE FIOŁKI
Jeżeli zainteresował Cię ten temat, więcej tutaj.