I forget that I am drowning
there is beauty all around me
- Eivor -
VICTORIA TUCHOLKA |
|
0 Comments
LEPIEJ PRZECZYTAJ, ŻEBYŚ WIEDZIAŁ, DLACZEGO (?) WSIADASZ DO ZŁEGO POCIĄGU. A MOŻE JEDNAK PO CO? TO ZALEŻY JUŻ TYLKO OD CIEBIE, DROGI CZYTELNIKU. Zapraszam do zapoznania się z najnowszym numerem Kieleckiego Magazynu Kulturalnego "Projektor". Tym razem powieje grozą! #MagazynKulturalnyProjektor
Magazyn jest bezpłatny. Wersja elektroniczna do pobrania ze strony:http://www.zenit-admin.ogicom.pl/…/Proj…/projektor_39www.pdf Wersja drukowana jest dostępna w następujących punktach w Kielcach: - Muzeum Historii Kielc, - Baza Zbożowa (budynek ochrony), - Muzeum Zabawek i Zabawy, - Teatr Lalki i Aktora "Kubuś" w Kielcach, - Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka w Kielcach, - Dom Środowisk Twórczych, - Miejska Biblioteka Publiczna (sieć – 13 oddziałów), - Antykwariat Naukowy im. Andrzeja Metzgera, - Wojewódzka Biblioteka Publiczna im. Witolda Gombrowicza w Kielcach, - Galeria "Format" (ul. Mała 4). Wet eyes I have to fill the pockets with silence - Victoria Tucholka - of false rubies baroque altos of divas melancholic pianofortes disarmed by rat squadrons victims of superiority Casanovas' gluttony intimidating vulgarity Wet eyes I have to fill the pockets with silence of false rubies baroque altos of divas melancholic pianofortes disarmed by rat squadrons victims of superiority Casanovas' gluttony intimidating vulgarity The stream rocked a child lost Victoria Tucholka
Wreszcie udało mi się wyrwać zaborczym południowym i wschodnim wiatrom i ruszyć w kierunku północno-zachodnim. Pretekstem do wyprawy była akcja sprzątania ogrodu wokół zabytkowego Pałacu w Debrznie-Wsi. Tak oto otarłam się aż o 5 województw: mazowieckie, łódzkie, kujawsko-pomorskie, wielkopolskie i pomorskie. Dla odmiany w doborowym damskim towarzystwie, Ja Szaleństwo trafiłam wreszcie na Głos Rozsądku, razem wyruszyłyśmy na spotkanie ludzi o równie pozytywnym nastawieniu dodziałania. Wyjazd był krótki i intensywny, pozostał niedosyt, bo okolice są bardzo malownicze, a ludzie fantastyczni, a to oznacza, że bez powrotu pewnie się nie obędzie. Trzeba to zdecydowanie powtórzyć. Więcej konkretów na temat akcji znajdziecie na: https://www.facebook.com/ratujemypalac/ www.instagram.com/ratujemy_palac/ www.youtube.com/channel/UCu9hlp8wTjegdqssURAww4w a ja tradycyjnie trochę Wam tutaj poprzynudzam. P.S. Szczególne podziękowania od przewodnika dla przewodnika, zaledwie 13-letniego Antka, który mimo niesprzyjającej pogody oprowadził nas po kilku zakamarkach i podzielił swoją imponującą wiedzą o Debrznie. Dzięki Antek! Jesteś The Best! Mural na kamienicy w Debrznie według projektu grafika Igora Morskiego. Nie wiem, co za gatunek drzewa autor miał na myśli, ale przypadkiem świetnie się złożyło. Dla mnie to może być tylko jedno drzewo pod pewnym pałacem na pewnym wzniesieniu, z którego wieży kto wie być może możnaby podziwiać panoramę Debrzna z muralu. Imponujący cis tuż u schodów wejściowych do Pałacu w Debrzno-Wieś. Staruszek świat. To rzadkość móc podziwiać cis o równie imponującym obwodzie pnia i tak pięknie wymodelowanej koronie. Przypominam, że cis jest gatunkiem najwcześniej objętym ochroną w Polsce. Jego drewno należy do najbardziej szlachetnych. Wyrabiano z niego kusze i łuki, co przyczyniło się do niemal całkowitego wyginięcia gatunku. Gatunek został objęty całkowitą ochroną przez Władysława Jagiełłę w 1423 roku. Obecnie objęty jest ochroną częściową. Wnętrze Pałacu, choć wymaga generalnego remontu, oparło się destrukcyjnemu działaniu wilgoci dzięki temu, że pałac został postawiony na wzniesieniu. To istny labirynt długich korytarzy i wysokich pomieszczeń dostarczających niezapomnianych zamkowych wrażeń. W ogrodzie okalającym pałac znajduje się imponujący starodrzew w szczególności dębowy i bukowy, choć dopatrzeć można się również kilku perełek, takich jak wspomniany wcześniej cis, wiekowa tuja czy inne nietypowe odmiany pospolitych gatunków wskazujące jednoznacznie na to, że niegdyś teren ogrodu był świadomie zagospodarowany. 1986 - ciekawe, dlaczego akurat taki, a nie inny rok Cóż to za drzewo złoci tak perfekcyjna korona? Klon pospolity odm. powcinana = odm. Lorberga (Acer platanoides ‘Palmatifidum’ syn. Acer platanoides ‘Lorbergii’ – Odmiana opisana w I poł. XIX w. Liście głęboko powcinane z zachodzącymi na siebie klapami. Końce klap długo zaostrzone. Pałac w Debrznie-Wsi Cmentarz żydowski w Debrznie leży u podnóża wzniesienia, na którym stoi Pałac w Debrznie-Wsi. Na cmentarzu znajduje się kilkadziesiąt dobrze zachowanych macew. Na zdjęciu macewa z symbolem dłoni w geście błogosławieństwa oznaczającym, że zmarły był mężczyzną, przypuszczalnie z pochodzenia kohenem z rodu Aarona. Więcej o symbolice nagrobków żydowskich: https://www.jhi.pl/psj/symbolika_nagrobkow_(macew) Panorama stepowego rezerwatu przyrody Miłachowo utworzonego w celu "zachowania muraw i zarośli kserotermicznych z wieloma gatunkami roślin ciepłolubnych na północnej granicy ich zasięgu". Rośliny kserotermiczne to rośliny wykształcające się na siedliskach o bardzo silnym nasłonecznieniu, silnie nagrzewających się, z niewielką dostępnością wody. Pasieka osłonięta od drogi szpalerem wierzb. "Pierwsze wzmianki o Debrznie zwanym także Friedlandem, pochodzą z połowy XIV wieku. W 1354 roku Zakon Krzyżacki nadał miastu przywilej lokacyjny. Z inicjatywy zakonu obwarowano je także ceglanymi murami obronnymi." Część murów, jak również jedna z 11 baszt ostały się do dzisiaj. Źródło: https://medievalheritage.eu/pl/strona-glowna/zabytki/polska/debrzno-mury-obronne/ Rojnik murowy rosnący na murach obronnych Baszta młyńska. Perfekcjoniści ubolewają, ale może lepiej tak niż jakby miał ją spotkać podobny los, jak dużą część murów obronnych miasta. Warto wstąpić do środka, bo twórcy ekspozycji bez wątpienia dołożyli wszelkich starań, aby każdy znalazł coś dla siebie. Dzik. To nie może być przypadek. Przyznam, że znajdujący się w herbie miasta dzik był dla mnie intrygującym objawieniem. Nie wspomnę nawet o wystawie grafik przedstawiających sowy w tutejszej baszcie. To moje zwierzęta mocy w tym roku. Haft haftowi nierówny. Haft ludowy z Krajny Złotowskiej, znany jako haft krajeński opiera się na zaledwie czterech kolorach: błękitnym, niebieskim, chabrowym i czarnym. Więcej:https://www.zlotow.pl/Haft_Krajenski.html Ozdobny balkon jednej z kamienic przy głównej drodze w mieście Że też mi się chciało. 350 kilometrów. 5 godzin jazdy i jeszcze jakimś obcym ludziom ogród pomagać sprzątać. Pewnie jakaś bogata jestem i nie mam, co robić - powiedziałby ktoś. Nie będę ukrywać, że być może, gdyby udało mi się zagłuszyć w sobie zew wolontariusza, może i by mi się nie chciało, bo i też bogata przynajmniej we współczesnym tego słowa rozumieniu nie jestem, ale zdecydowanie jestem sentymentalna. Czasami te sentymenty za tą niegdysiejszą chwałą, co niby odeszła i nic jej nie wróci, nabierają całkiem realnych kształtów. Ot, przypadek, niby chwila sentymentalnej słabości ze szczyptą typowego dla mnie defetyzmu, a tymczasem okazuje się, że być może są jeszcze miejsca, w których spotkać można duchy przodków. Dokument ze zbiorów Pana Jacka Włodarczyka Fragment drzewa genealogicznego rodu Tuchołka
Geastrum triplex Jungh. the collared earthstar, saucered earthstar or triple earthstar Gyroporus cyanescens, blueing bolete or the cornflower bolete Cantharellus cibarius,
golden chantarelle or girolle Rezerwat Spała mogę chyba spokojnie zaliczyć do moich ulubionych rezerwatów przyrody. Tym razem doszłam do samego końca starej ścieżki przez Puszczę Pilicką, gdzie znajduje się grota św. Huberta, a tuż obok słynna "sosna na szczudłach". Ścieżka jest bardzo dzika, skąpo oznaczona, wąska, momentami ledwo widoczna do tego stopnia, że traci się orientację, czy jest się wciąż na szlaku czy to ścieżka wydeptana przez dzikie zwierzęta, cały czas zresztą daję się wywieść w pole w tym samym miejscu, gubię szlak i muszę okrążać pobliskie bajorko, i w tym właśnie kryje się cały urok tej ścieżki. Trzeba uruchomić intuicję. Na szczęście szlak jest widoczny jeszcze, gdy przebiega wzdłuż brzegu Pilicy i niejako z automatu uruchamia się atawizm kierowania z biegiem rzeki. Nie będę jednak ukrywać, że depczący mi po piętach zmrok i mijane po drodze buchtowiska podkręcały adrenalinę całej tej eskapady. Tymbardziej, że jakimś dziwnym zrządzeniem matki natury szum drogi tutaj nie dochodzi, a powrót po własnych śladach mógłby okazać się karkołomny, zwłaszcza bez latarki. O masz Ci los, kobieto, zlekceważyć latarkę cisnącą Ci się w dłonie, wszyscy przewodnicy wołają o pomstę do nieba! Z drugiej strony może i dobrze, że nie zabrałam latarki, bo kto wie, czy jej posiadanie nie ośmieliłoby mnie do pozostania dłużej w tych pięknych okolicznościach przyrody, a tak to jednak widok prześwitującej w czubkach drzew łuny zachodzącego słońca działał jednak jak czerwona lampka natychmiastowej ewakuacji. Na szlaku znajduje się wiele powalonych drzew, a w przeciągu ostatnich trzech miesięcy przybyło kolejnych przeszkód, które trzeba obchodzić, przeskakiwać, przeciskać się. Po drodze znajduje się chyba tylko jedna powalona wiekowa lipa, której omijanie lub przeskakiwanie leśnicy postanowili najwyraźniej oszczędzić odwiedzającym i wycięli w niej przejście. Nie brakuje również przysłowiowych chaszczy i wysokich trzcinowisk nad rzeką, które doprawdy budzą wątpliwości, czy zaraz coś z nich nie wyskoczy. Krótko mówiąc, puszcza przez wielkie "P". Napewno warto wybrać tę trasę, jeżeli chce się poczuć ducha prawdziwej puszczy. Mało kto tędy chodzi. Szczęściem nazwać można minięcie w weekend choć jednej pary po drodze. Rzutem na taśmę udało mi się również zwieńczyć ten sukces chwilą ochłody w wodach Pilicy. Po wyjściu czuć już lekki "morsowy" dreszczyk. Uwielbiam to uczucie! Październik mamy wyjątkowo ciepły, więc szybko rozeszło się po kościach. Udało mi się osiągnąć całkowite katharsis. Zrealizowałam chyba plan na to lato i po prostu po prostu poczułam pewnego rodzaju ulgę, więc wróciły mi siły witalne. Grota św. Huberta upamiętnia ponoć ostatnie łowy z udziałem cara Aleksandra II w 1894 roku. Car zmarł ponad miesiąc później na Krymie. Do 1905 roku Spała była zimową rezydencją carów Rosji. Nie taki car zły, jakim go malują. To właśnie carowie Rosji zapoczątkowali rewitalizację tutejszych lasów i licznych zabytków w okolicy. Na jednym z głazów znajduje się również ufundowana w 1933 roku przez leśników spalskich tabliczka upamiętniająca Prezydenta Ignacego Mościckiego - na swój sposób kontynuatora carskich starań, bo wskrzesiciela tradycji myśliwskich, ale również troski o zachowanie spuścizny historycznej tych ziem po I wojnie światowej. Po odzyskaniu niepodległości Spała stała się bowiem z kolei letnią siedzibą prezydentów Stanisława Wojciechowskiego i Ignacego Mościckiego. Nazywano ją wówczas „drugim Belwederem”, a do dziś znana jest w całej Polsce jako letnia rezydencja prezydentów. Od tego czasu również kamienny monument nosi nazwę "Grota św. Huberta". Nieopodal znajduje się również głaz z wyrytym imieniem Lord - miejsce pochówku ulubionego psa Prezydenta. Z kolei w parku w centrum Spały na wyspie na sztucznie utworzonym oczku odchodzącym od malowniczej Gaci Spalskiej znajduje się pomnik Ignacego Mościckiego z psem. Warto udać się na spacer wokół zbiornika w parku. Z kładki można dojrzeć już malowniczy ols kryjący się za zakolem rzeki. To zaledwie preludium do dzikiej przygody, więc wystarczy jedno spojrzenie, aby spływ kajakowy wpisać na listę marzeń do zrealizowania. Jest po co żyć i wracać te piękne okolice. Niestety nie zostałabym nawet zakwalifkowana do konkursu na najpiękniejszą sosnową kariatydę, chyba że stanęłabym na palcach. Korzenie, a właściwie podpory tej sosny mają długość około 1,7-1,8 metra. Oto legendarna spalska sosna krocząca, zwana również „sosną na szczudłach”. Erozja skarpy graniczącej z rzeką PIlicą odsłoniła korzenie sosny, a drzewo przekształciło je w kilka podpór właściwego pnia. Korzenie zaś zapuściły się głębiej w piaszczysty grunt. Cóż to musiałby być za widok móc przeniknąć wzrokiem cały ten wysublimowany podziemny fundament sosnowych korzeni. Nazwa rzeki Pilicy pochodzi od słowa „pilić”, tzn. szybko coś robić, ponaglać, śpieszyć się. W nazwie kryje się wiele prawdy o rzece. W swoim górnym odcinku, gdy wypływa z Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, z wysokości 346 m n.p.m., ma spadek 5%. Rzeka na całej swej długości jest nieuregulowana, co znacznie podnosi jej walory przyrodnicze. Można zaobserwować tutaj między innymi rajskie zimorodki, gdy nurkują za zdobyczą w płytkich wodach rzeki. Ostatnie opady podniosły na szczęście lustro wody i zdynamizowały bieg rzeki. No i gdzie podział się ten szlak? Niektóre z dębów szypułkowych rosnących w Rezerwacie Spała ma nawet 250 lat. Kapliczki przydrożne. Jest ich wiele w okolicy. Ta znajdowała się akurat przy drodze prowadzącej przez las tuż u wjazdu do Spały. Warto jednak mieć oczy szeroko otwarte przemierzając również mniej uczęszczane drogi prowadzące do Tomaszowa Mazowieckiego. Można tam natrafić na prawdziwe perełki. Na przykład, kaplicę w postaci małego pomieszczenia, do którego zapewne co postawniejsi musieliby wchodzić na klęczkach. Taki widoczek żegnał mnie, gdy o zmierzchu opuszczałam spalskie strony. To romański kościół św. Idziego w Inowłodzu tuż u wylotu drogi na Zakościele, które słynie ponoć z niezwykle malowniczych widoków na rzekę Pilicę. Z tego punktu można zresztą dostrzec ścielącą się na północny-zachód malowniczą dolinę usłaną gęstymi lasami noszącymi już odcienie typowo jesiennej palety. Trudno cokolwiek planować, osobiście zapieram się jakiegokolwiek planowania rękoma i nogami, tymbardziej, że staram się zawsze moje przyjemne podróżnicze skłonności łączyć z "pożytecznymi" celami, ale z całą pewnością przy następnej okazji udam się eksplorować właśnie te okolice. Tymbardziej, że dostałam nawet zaproszenie do odwiedzania lokalnej galerii od tubylców.
Kto się boi deszczu, wiele traci. Gdy wybrałam się do lasu pierwszego deszczowego dnia, moją uwagę zwróciła biała piana tocząca się z brzozowych pni. Jak się okazało, jest to zjawisko naturalne następujące w trakcie i po obfitych opadach. Woda ściekająca po pniu zabiera ze sobą kurz, minerały (np. sole) i pyłki innych roślin, które osiadły na powierzchni kory. Gdy tak spływa, napotykając liczne bruzdy na powierzchni pnia miesza ze sobą te różne substancje i napowietrza się, przez co możemy zaobserwować pianę na pniu i pod nim. Nie ma to większego wpływu na zdrowie drzewa, choć z czasem piana pojawia się z innego powodu. Gdy sok drzewa fermentuje przez drobnoustroje. Grzyby i drożdże w powstałych w drewnie ranach, pęknięciach itd. fermentują, tworząc gazy i alkohol. Taka substancja wycieka z uszkodzeń i ścieka po pniu, tworząc strumień pachnącej fermentacją piany. Źródło: http://bushcraftczlowiekzbuszu.blogspot.com/2019/02/wpienione-drzewa.html Gdzie ta woda? A paruje sobie. Gdy po deszczowej niedzieli nastał słoneczny poniedziałkowy poranek, woda nie traciła ani chwili, aby wrócić do swojego ulubionego lotnego stanu. Przypominało to trochę dym ulatniający się z ledwo rozpalonego ogniska. Chrobotki i płonniki. Chciałoby się skurczyć do rozmiaru ziarnka piasku i zanużyć w tej magicznej dżungli Preludium do babiego lata. Już coraz częściej spacerując po lasach i łąkach, można zaplątać się w pajęcze sieci. Najpiękniejsze są chyba o poranku pobielone chłodem nocy i te misterne koronkowe serwety zaraz po deszczu.
|
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |