Jeszcze kiedyś wpadłabym w panikę. Teraz odczuwam przedziwny błogostan.
Kim jestem, będąc osiągalna przez telefon komórkowy lub Internet? Czasami mam ochotę zrezygnować z tego wszystkiego. Mam wrażenie, że wówczas zaczęłabym naprawdę istnieć. Żyć. Byłabym zdana w całości na siebie. Samodzielna. Tak się kompletnie wyzerować, aby zacząć budować swoje życie od nowa w oparciu o kontakt z drugim człowiekiem, w oparciu o słowo pisane, o doświadczenie, działanie, ruch, konfrontacje z ludźmi, z naturą, z rzeczywistością, a nie ich wirtualną namiastką. Odrzucić wszystko, aby móc docenić życie we wszystkich jego wymiarach.
Może przestałabym się bać. Może przestałoby mnie to przerażać i paraliżować, że nie mogę lepiej, więcej, szybciej.