Nad arkadami okien potworne maszkarony. Każdy kolejny z odłupaną inną częścią lica. Dopiero teraz je spostrzegła. Zupełnie jak wyklęci mieszkańcy tego domu. Znała ich wszystkich z imienia. Tutaj nikt nie umierał, choć wszyscy byli jakby nieobecni. I on – jej wieczny przyjaciel. Nigdy by nie pomyślała, że los złączy ponownie ich ścieżki. Niegdyś nie dopuściłby jej tak blisko. Teraz nawet w tych złych momentach cieszył się, że jest razem z nim. Jakby dopiero w tym szalonym więzieniu jego niespokojny umysł odnalazł bezpieczną przystań od przytłaczającego swoim tempem świata. Świata, który wzbudzał w nim niegdyś tak paraliżujący lęk. Jakby jego umysł był w istocie świadomością całego świata, która dopiero zamknięta w formę tego szalonego domu była w stanie normalnie funkcjonować. Jakby dopiero tutaj w zamknięciu zyskał upragnione poczucie bezpieczeństwa, bez którego nie potrafił dotychczas dopuścić nikogo do siebie. Miał 48 lat, choć czas zatrzymał się dla niego jakieś 10 lat temu. Nie pamiętał już z resztą, ile ma lat. Przestało to mieć dla niego znaczenie. Czas przestał mieć dla niego w ogóle znaczenie. Wreszcie była dla niego tylko sobą. Pozbawiona wszelkiego kontekstu. Urodziła się na nowo. Trafiła tutaj rok temu. Diagnoza: załamanie nerwowe i depresja. Któregoś dnia wracając z pracy, nie wytrzymała nerwowo. Ze wszystkich sił starała się wytrwać, dojechać do końca. W myślach powtarzała sobie: “Boże, niech wreszcie Ci wszyscy ludzie wysiądą. Znikną. Niech zostawią mnie samą.” Otwierając oczy na kolejnym przystanku, widząc że nie jest sama, w końcu nie opanowała się, zaczęła krzyczeć, drzeć w niebogłosy, osunęła się na ziemię i zaczęła płakać. Zaniepokojeni ludzie próbowali jej pomóc, dowiedzieć się, co się stało. Jeden z mężczyzn dotknął jej ramienia, lecz ona jak oparzona zaczęła machać rękoma na oślep jak wystraszony ptak, krzycząc jeszcze głośniej. "Jakaś wariatka!" - wyrwało się stojącej obok pasażerce, postawnej kobiecie, która postanowiła siłą chwycić ją pod ramię, lecz ona wyrwała się i wybiegła na ulicę prawie pod koła nadjeżdżającego samochodu. Kierowca wezwał karetkę. Następnego dnia skierowano ją na obserwację do Tworek. Spotkała go któregoś dnia na podwórzu. Podczas gdy inni pensjonariusze błąkali się po parku nieobecnym wzrokiem, on jeden zgarbiony siedział na ławce i w skupieniu nad czymś dłubał. Konstruował kolejny model samolotu z zapałek i gumy do żucia. Minęła go bez słowa. Paradoksalnie gdyby nie on, być może nigdy nie chciałaby wrócić do świata żywych. Rozstał się z nią bez słowa. Po prostu zniknął któregoś dnia bez śladu. Nigdy nie odważyła się go szukać ani nie próbowała z nim kontaktować. Nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, czy to on zniknął, czy też ona przestała istnieć. Którejś nocy przyszedł do jej pokoju. Wyczuła jego obecność. Odwróciła się w jego stronę. Długo milczał aż w końcu powiedział: "Dobrze, że jesteś. Ojciec przyniósł mi dorsza w panierce." Długo czekała na ten moment. Zwolniono ją po pół roku. Wówczas dowiedziała się od znajomych, że jego ojciec zmarł pięć lat temu. Został całkowicie sam. Nie poradził sobie ze stratą – mówili. Przez te pół roku pobytu w szpitalu cały czas opowiadał jej o wizytach ojca ze szczegółami. Teraz gdy go odwiedzała, nigdy nie odważyła się poddać jego istnienia pod wątpliwość. Wiedziała, że ten świat rządzi się swoimi prawami. Tutaj nikt nie umiera, choć wszyscy są jakby nieobecni. Nie wiedziała jedynie, skąd wziął wtedy tego dorsza w panierce.
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |
VICTORIA TUCHOLKA |
|