No i już pod koniec: jak to ja, oczywiście przyuważyłam jakieś niejadalne cudeńka i poszłam już bez koszyka z aparatem zrobić kilka zdjęć. No i tak chodzę w poszukiwaniu tych moich pięknych pasożytów i trucicieli i znowu się zaczyna: jeden prawdziwek, drugi prawdziwek... w końcu nie wytrzymałam i przemówiłam na głos: "Panie Boże, ja już naprawdę chciałabym stąd wyjść! Dziękuję Ci bardzo za twe hojne dary, ale to już doprawdy przesada!" :)
PRA-WDZI-WKI MAM-I-JA! Brwinowskie prawdziwki. A miałam oczywiście grzecznie wrócić od razu do domu.... Dwie godziny zbierania po pracy. A myślałam już, że ludzie sobie żartują z tym "[w] dwie godziny po pracy [nazbierałem kosz prawdziwków]". A jednak! To możliwe! Prawdziwki wykrakane zakupem lnianej torebeczki z kaszubskim haftem specjalnie na tę potrzebę. A jeszcze wczoraj bolałam nad tym, że skończy się na jednym. No to teraz mam cały kosz do przerobienia! Problem tylko w tym, że chyba się wszystkie do tej torebeczki nie zmieszczą :D Chyba trzeba by pojechać na te Kaszuby raz jeszcze - nie po grzyby, ale po lnianą torbę z kaszubskim haftem - co by nie było szlachetne grzyby wymagają szlachetnego traktowania :) To grzybobranie to już chyba uzależnienie w moim przypadku. Mam nadzieję, że znowu się nie rozłożę po dzisiejszych upojnych zbiorach w deszczu. A to jeszcze nie koniec, bo w ogrodzie odchowuję 7 podgrzybków i cztery kanie of course giants to be. Najśmieszniejsze jest to, że podczas wypadu na Kaszuby nie znaleźliśmy żadnego prawdziwka. Lasy w parkach krajobrazowych przypominały trochę pobojowisko po przejściu stada słoni! A tu w Brwinowie niby niepozorna brzezinka kryła takie bogactwo tych cudeniek. Pod koniec wręcz potykałam się o nie. Zagadała do mnie w między czasie pewna pani na spacerze z psem - tak sobie stoimy i rozmawiamy o grzybach, jak zbierać, jak wykręcać, do czego zbierać i mimowolnie nasze spojrzenia wędrują na ziemię, a tam: prawdziwek! Śmiejemy się - my tu gadu-gadu, a tu grzyby rosną :) No i już pod koniec: jak to ja, oczywiście przyuważyłam jakieś niejadalne cudeńka i poszłam już bez koszyka z aparatem zrobić kilka zdjęć. No i tak chodzę w poszukiwaniu tych moich pięknych pasożytów i trucicieli i znowu się zaczyna: jeden prawdziwek, drugi prawdziwek... w końcu nie wytrzymałam i przemówiłam na głos: "Panie Boże, ja już naprawdę chciałabym stąd wyjść! Dziękuję Ci bardzo za twe hojne dary, ale to już doprawdy przesada!" :) Nigdy nie uważałam, że mam szczęście do grzybów, a w tym roku prawie codziennie coś do domu przynoszę. Nigdy też nie uzbierałam w życiu sama tylu prawdziwków. Z pewnością ten widok na moim stole będę jeszcze długo mile wspominać. Na jeden wieczór mój stół zamienił się w prawdziwe dzieło sztuki. Martwa natura par excellence. Jak by mnie ktoś zapytał, co ja widzę w tym grzybobraniu, to bym powiedziała, że samą radość.
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |