na torfowisku Długie Bagno w Kampinoskim Parku Narodowym
Kampinoski Park Narodowy, Oficyna Wydawnicza FOREST
Willa Vitnia. Totalna rewitalizacja. Najpiękniejsza!
These days I love my garden most, because I made something beautiful out of nothing all by myself - my personal labirynth. All it needs to show off is a little frost. My garden with its alleys, scarcity of flora and predominance of large trees reminds me a little bit of the minimalistic and careful arrangement of Japanese rock gardens.
"Karesansui gardens (枯山水) or Japanese rock gardens, became popular in Japan in the 14th century thanks to the work of a Buddhist monk, Musō Soseki (1275–1351) who built zen gardens at the five major monasteries in Kyoto. These gardens have white sand or raked gravel in place of water, carefully arranged rocks, and sometimes rocks and sand covered with moss. Their purpose is to facilitate meditation, and they are meant to be viewed while seated on the porch of the residence of the hōjō, the abbot of the monastery. The most famous example is Ryōan-ji temple in Kyoto. (wikipedia)"
I can surely meditate in the window with the view of my garden. Some gardeners laugh at my sttuborness in keeping the alleys, but their gardens are often close to perfection with little or no shade and plentifulness of flowering plants, which is out of of question here, unless I would cut down the trees, the idea I do not really welcome. Paradoxically, it is thanks to trees and their leaves that it became possible at all to start regenerating this land. What for to cut the trees down then, if it is just the question of the clever selection of plants? I believe this is just an inter-stage in the process of turning currently leafy islands into green spots of shade tolerant plants typical for the forest ecosystem. A question of time, hard work, patience and meditation.
Odkąd wcieliłam w życie pomysł z alejkami, też zaczęłam w końcu tak myśleć. Najbardziej jednak ucieszyło mnie, gdy spotkałam przypadkowego człowieka na ulicy, który powiedział mi, że podziwia ten pomysł. Był zdziwiony, gdy mu powiedziałam, że to ja to wszystko sama wymyśliłam i zrobiłam.
A wszystko dlatego, że ogród jest ogromny i rozwożenie kompostu lisciowego po całym ogrodzie w pewnym momencie po prostu zaczęło przerastać moje możliwości fizyczne. Postanowiłam, że wytyczę w ogrodzie alejki i będę odtąd składować/kompostować liście, które spadną w obrębie alejek, na sąsiadujących z nimi wyspach. Z roku na rok te wyspy stają się coraz bardziej widoczne nawet po opadnięciu liści. Pod wierzchnią warstwą liści zaczyna po prostu przybywać upragnionej przekompostowanej z liści ziemi. Liście - dotąd piętnowane przez każdego, z kim rozmawiałam, jako największe przekleństwo tego ogrodu, obróciłam w jego największe bogactwo.
Kto wie, może kiedyś uda mi się zrealizować i połączyc w jedno wszystkie moje szalone pomysły na ten ogród od szkółki roślin cieniolubnych przez projektowanie terenów zielonych po otwarty ogród sztuki, rzeźby. Czasami nawet spotykam się ze zrozumieniem przynajmniej wtedy, kiedy opowiadam o swojej wizji.
"Zmiana" Małgorzata Milewska
"Paraliż porażał Baltazara. Wewnątrz worek trocin. Tamten natychmiast to przenikał.
- Wyłazisz rano przed dom, rosa, ptaki śpiewają, a czy to dla ciebie? Nie, ty liczysz. Dla ciebie to jeszcze jeden dzień i jeszcze jeden, i jeszcze. Byle ciągnąć. Jak wałach. A kiedyś? Nie dbałeś o liczenie. Śpiewałeś. Teraz co? Przyglądasz się dębom, ale one jak z pakuł. A może ich nie ma? W książkach mądrze to opisano. Ty nie dowiesz się, jak opisano. Jeżeli kto w sobie chowa taką kaszę, lepiej, żeby się od razu powiesił, bo przestaje już wiedzieć, czy jemu się śni, kiedy chodzi po ziemi. To stoi w książkach. Powiesisz się? Nie.
- Dlaczego innym jest dobrze, a mnie nie?
- Dlatego, mój drogi, że każdemu dano taką nitkę, jego los. Albo schwyci jej koniec i wtedy cieszy się, że postępuje jak należy. Albo nie schwyci. Tobie się nie udało, ty nie szukałeś własnej nitki, oglądałeś się na tego i tamtego, żeby być taki jak oni. Ale co dla nich szczęście, dla ciebie nieszczęście.
- Co robić, mów.
- Nic. Za późno. Za późno, Baltazarze. Idą dni i noce i coraz mniej odwagi. Ani odwagi, żeby powiesić się, ani odwagi, żeby uciec. Będziesz gnił."
"Żadna udałość ani żadna zabiegliwość nie chronią od choroby duszy - i Tomasz ile razy o nim [Baltazarze] myślał, niepokoił się o swoje własne przeznaczenie, o wszystko, co jeszcze było przed nim."
"Dolina Issy" Czesław Miłosz
But my heart is a lonely hunter that hunts on a lonely hill."
"The Lonely Hunter" William Sharp, pseudonym "Fiona MacLeod"
Ciągnę mój wóz…
Ciężar ogromny:
Pół wieku dni…
Wiozę traw rosę
W opłotki wsi,
Zapach jaśminu,
Koniczyn, bzu.
Tak.
Ciągnę za głosem,
Co płynie z chałup,
Odnaleźć serce,
Co tam zostało:
Czerwony mak…
Dociągnąć muszę,
Choć droga zła
I ciężko mi…
Ciężar ogromny.
Jadę do wsi,
Gdzie moi bracia wierni,..
Na wozie
Wiozę stęsknioną duszę
I sławę mą:
Żywą koronę z cierni…
Ach!
Ogromny wóz…
Wjeżdżam w opłotki.
Już.