Kazachastan i Kirgistan to leżące na pograniczu Europy i Azji państwa powstałe w wyniku rozpadu Związku Radzieckiego w latach 1988-1991. Skutki rozpadu wciąż są niezwykle widoczne w miastach. Niewiele jest tam do zwiedzania, bo Związek Radziecki zostawił po sobie głównie pretensjonalne, toporne pomniki ku chwale ojczyzny. Bieda bije po oczach. Wystarczy jednak wyruszyć w góry, by napotkać na swojej drodze miejsca i widoki zapierające dech w piersi. Formacje górskie Skazka (w tłumaczeniu na język polski „bajka”, nazwa mówi sama za siebie), malowniczy kanion doliny rzeki Szaryn, petroglify w Tamagały, dolinę Talgaru, Przełęcz Turystów, Wielkie Jezioro Ałmatyńskie, Wielki Szczyt Ałmatyński - to zaledwie niektóre z wielu malowniczych zakątków, które Kornel miał okazję podziwiać podczas swojej wyprawy. „Tam jedzie się przede wszystkim po przyrodę” - powiedział. Tylko on, plecak i niebywale rozgwieżdżone niebo nad głową. Tam w górach powietrze jest rzadsze i nie dochodzi światło miast, więc jasność gwiazd zyskuje na wyrazistości. Kto nie był, niech żałuje. Z pewnością była to niepowtarzalna okazja, aby podziwiać te fantastyczne widoki choćby na zdjęciach.
„Góra z górą się nie zejdą, ale człowiek z człowiekiem tak,” - przekonanie to potwierdziło się w przypadku Kornela, który podczas swojej wyprawy spotkał kolegę, z którym razem zdobywali wcześniej Kazbek - jeden z najwyższych szczytów Kaukazu na granicy Gruzji z Rosją. Krótko mówiąc, świat jest mały. Wystarczy tylko wyruszyć, zdobyć jakąś górę i nic już nie wydaje się niemożliwe. Cieszę się, że jestem pomysłodawczynią tego Slajdowiska, bo spotkało się ono z ogromnym uznaniem uczestników, jak również i przede wszystkim organizatorki wydarzenia Pani Zuzanny Sikorskiej i pracowników Biblioteki im. Wacława Wernera w Brwinowie, którzy po raz pierwszy mieli okazję gościć prelegenta spoza Brwinowa. Gdy tylko dowiedziałam się, że Kornel będzie opowiadał o swojej wyprawie w rodzinnym Jedliczu, postanowiłam zaproponować mu udział w Slajdowisku. Nie sądziłam, że wiecznie zalatany szalony chemik z Podkarpacia znajdzie nie tylko miejsce w swoim napiętym grafiku, ale również i chęć, aby przyjechać do małego Brwinowa. A jednak! Z Kornelem poznaliśmy się w malowniczym Zwierzyńcu podczas jednej z samotnych wypraw - dla mnie dalej, dla Kornela, jak można wnioskować po odbytych przez niego dotychczas wyprawach po świecie, bliżej. I choć był jednym z wielu przesympatycznych Polaków, których miałam okazję spotkać podczas moich samotnych wypraw po Polsce, nasze ponowne spotkania, w tym ostatnie Slajdowisko, dowodzą, że w istocie góra z górą się nie zejdą, ale człowiek z człowiekiem tak. Wystarczy tylko być otwartym, a otwartości na ludzi z pewnością uczą samotne podróże, podczas których nigdy nie jest się tak naprawdę samemu. Cytując więc „Źdźbła trawy" Walta Whitmana: „Ruszaj, Wędrowcze, i znajdź, co Twoje!”