DZIEŃ II – POŁONINA WETLIŃSKA
Maślaki zobowiązują, więc Łobuz udaje się na zakupy na kolację do pobliskiego sklepu, a ja oczywiście idę... dalej myszkować :) W pobliskiej bacówce odkrywam oczywiście całą paletę regionalnych pokus – ser huculski wędzony z mleka krowiego i owczego i naturalny ze świeżym czosnkiem niedźwiedzim, pesto z czosnku niedźwiedziego z serem owczym, marynowany ser w ziołowej zalewie. Niestety nie pomyślałam o tym, aby zaopatrzyć się w większą ilość gotówki, a o bankomat w Bieszczadach wcale nie łatwo! No trudno! Przynajmniej jest kolejny pretekst do powrotu, a kolacja i tak zapowiada się smakowicie. Nie ma to jak samemu sobie grzyby nazbierać.
Jakoś nie mieliśmy głowy do myślenia o noclegu w trakcie naszej dzisiejszej eskapady. Chyba gdzieś tam w głębi oboje wolimy mieć tę swobodę aż do ostatniej chwili. Decyzję o tym, gdzie nocujemy przeciągaliśmy do ostatniej chwili i tak, korzystając jeszcze z ostatnich podrygów słońca udaliśmy się w końcu do Rajskiego Gościńca dłuższą trasą przez Ustrzyki Górne, Lutowiska i Czarną Górę, obiecując sobie oczywiście;), że jutro wybierzemy tańszą namiotową opcję. Gdy dotarliśmy na miejsce, było już ciemno. Z duszą na ramieniu weszliśmy do recepcji by po chwili odetchnąć z ulgą. Pokój wciąż na nas czekał. Od razu mordki nam się uśmiechnęły. Bieszczady zasponsorowały nam dzisiaj znowu niezapomnianą kolację pod gwiazdami.
Szerokiego Wierchu, który od szczytu Tarnicy oddziela głęboka przełęcz
To objęta całkowitą ochroną trująca goryczka trojeściowa, g. trojeściowata (Gentiana asclepiadea L.)
Poniżej: widok ze zbocza Tarnicy na Szeroki Wierch.
To chyba góra Pliszka w Bieszczadach ukraińskich
DZIEŃ IV - PODRÓŻ Z POWROTEM
Jeżeli spodobał Ci się ten post, zostaw komentarz lub polub mój fanpage Wycieczki Osobiste.