Lubię ciszę. Dłuższe przebywanie w niej wyostrza zmysł słuchu do tego stopnia, że żaden dźwięk, nawet najniższy, nie umyknie uwadze. Czasem monotonię niskich dźwięków, szmerów i szumów przerywa jakiś inny nietypowo wysoki i przeciągły, gdy w tym lesie za oknem zagości wieczorowa sowa czy ranny skowronek, choć zdarzają się również bardziej nietypowi goście, których zapewne nie podejrzewalibyśmy o takie odgłosy. I tak dzisiejszą milczącą szarówkę przeszyło powtarzające się przeciągłe donośne kwilenie. Zaraz, zaraz - pomyślałam - chyba już to gdzieś słyszałam...
Wiosna to oczywiście taki okres w roku, kiedy natura lubi sobie z człowieka najzwyczajniej w świecie zadrwić. Chętnie przychodzą jej w tym z pomocą arcymistrzynie mimetyzmu (dźwiękonaśladownictwa) i główne bohaterki kocich koszmarów - sójki czy powracające właśnie z zimowisk hałaśliwe błazny - szpaki. Szpaki to zresztą jedne z chyba najbardziej enigmatycznych skrzydlatych krzykaczy. Z uwagi na bogactwo dziwacznych odgłosów przezywam je żartobliwie R2-D2 wymiennie z Obi-Wan-Kenobi. Nie zdziwiłabym się, gdyby twórcy "Gwiezdnych Wojen" próbowali w ten sposób utrzeć nosa matce naturze. Niektórzy twierdzą, że pochodzimy od gwiazd. Być może jest w tym ziarno prawdy. Ile to już razy dałam się im wszystkim nabrać! Tym razem jednak opłacało się otworzyć okno i w marcowym chłodzie bacznie obserwować korony drzew w oczekiwaniu na kolejny tajemniczy odgłos. Nie trzeba było długo czekać. Oto pojawił się bowiem okaz nad wyraz wyjątkowy.
Duży czarny ptak w charakterystycznej czerwonej czapeczce uczepił się strzelistego pnia starego klonu. Dzięcioł czarny (Dryocopus martius). Już nie raz widziałam go tutaj na wiosnę, choć takich gości nigdy za wiele. Zwiastuny wiosny mają jak widać wiele postaci. Ucieszyłam się, że w amoku panującej wszędzie dookoła wycinki, której nie uszła nawet ta zaciszna okolica, w której mieszkam, dzięcioł czarny wciąż powraca w moje zapuszczone, dzikie progi. W takich momentach dziękuję Bogu, że nie obdarzył mnie ani nikogo z domowników darem bezdennej głupoty, która mogłaby przejawić się w szale wycinania tych wszystkich starych drzew w pień. Wprawdzie spadają z nich tony liści, a ich systemy korzeniowe na tyle spenetrowały ściółkę, że ku rozpaczy duszy ogrodnika, która we mnie drzemie, praktycznie wyeliminowały możliwość jakiegokolwiek innego życia, poza feniksami świata polskiej flory, czyli nieśmiertelnymi chwastami, ale cóż - coś za coś. Las to las. Ogród to ogród. Nie ma ideałów. Nie można zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka. Po prostu nie można mieć wszystkiego. Ostatecznie wiele z tych chwastów jest jak najbardziej jadalnych, nie wspominając o ich leczniczych właściwościach. Może kiedyś poświęcę tym moim feniksom osobny wpis. Przy okazji tematu wycinki drzew zielone płuca Warszawy pozdrawiają wszystkich bojowników i wizjonerów walki ze smogiem. Obyście nie udusili się w oparach absurdu. Oby się Wam język nie połamał na tych wszystkich pokrętnych rozwiązaniach. Może czas na 500+ dla wszystkich posiadaczy działek o choćby dziesięciu drzewach o obwodzie większym niż 60 centymetrów.
Wracając do mojego zacnego gościa. Dzięcioł czarny okazał się nad wyraz ruchliwym osobnikiem. Nie dało rady go sfotografować. Co najmniej jakby miał sokoli wzrok, a może ta jego ekscentryczna czerwona czapeczka skrywa jakiś niezbadany dotąd radar informujący o wszelkich poruszeniach w otaczającej przestrzeni w promieniu najbliższych 100 metrów. Wszystkie dzięcioły są generalnie bardzo ruchliwe. To są właśnie te momenty, w których maniera perfekcjonisty kompletnie nie zdaje egzaminu. Żadne tam kadrowanie, ustawianie, wyostrzanie. O statywie to już w ogóle zapomnij. Tutaj trzeba iść na żywioł i jak ten paparazzi strzelać na chybił-trafił, byle strzelać, może coś jednak wyjdzie. Jeśli ptak uraczy nas dłuższą chwilą bezruchu i uda się wyostrzyć, może zdążymy nacisnąć przycisk nagrywania, choć to nagranie będzie z pewnością mocno zalatane. Dzęcioł czarny ma najwyraźniej bardzo napięty grafik na wiosnę. Muszę o tym pamiętać, kiedy następnym razem dojdzie mnie z ogrodu jego zawodzenie. A póki co dzielę się z Wami moimi dotychczasowymi zdjęciami tego zjawiskowego ptaka.
ATTENTION: All the photos published below and on this website are private property. If you intend to use them for any other than private purpose, please contact me using contact form (section Contact), or purchase the photos in full resolution without logos on my profile on Shutterstock.
Na zdjęciach widać charakterystyczną czerwoną czapeczkę biegnącą od czoła
i zwężającą się ku potylicy. To znak rozpoznawczy samca dzięcioła czarnego.
Starorzecze Bugu, okolice Serocka. Zima 2017
Brwinów. Wiosna, 2017
Nota opracowana na podstawie informacji zawartych na stronie Ptaki.info oraz Głosy ptaków.pl.