Jeśli chcecie wesprzeć Kubusia, więcej informacji o tym, jak to zrobić, znajdziecie tutaj: http://www.serwisfoto.com.pl/page4.php
1. Zawsze pamiętaj, aby wbijać gwóźdź pod odpowiednim kątem.
Przy prostopadłych krawędziach pod kątem prostym, przy skośnych kąt wbijania powinien być nieco odchylony od prostego, ale z zachowaniem ostrożności, żeby czasami nie przebić deski. Jeśli tak się stanie, nie ma tragedii, ale oczywiście całość straci nieco na estetyce. Lepiej takiego gwoździa już nie wyciągać, a raczej pomyśleć o tym, czy da się jakoś ukryć ten mankament. Np. odwracając konstrukcję na druga stronę lub znajdując jeszcze jakieś inne rozwiązanie.
Przez to wszystko zamarzyło mi się nie wiadomo, dlaczego i po co, zbić sobie własną skrzynkę na listy lub coś tym podobnego. Tylko kto by w dzisiejszych czasach do mnie listy słał? Skrzynki na listy były jednym z nieodłącznych elementów australijskiego krajobrazu, które niezwykle mnie zachwycały inwencją twórczą swoich właścicieli - a to sztandarowa bańka po mleku, a to specjalnie skonstruowany helikopter, ktoś wpadł nawet na recycling kuchenki mikrofalowej na tą potrzebę. Takich cudów widziałam po drodze wiele.
Ja tu już myślę o kolejnych projektach, a tu mi trzeba zaraz wychodzić i jechać po odbiór szyb do szklarza. Pogniewał się na mnie wczoraj, że mu taką brudną szybę przywiozłam, ale wożę ją ze sobą na tylnym siedzeniu od tak dawna, że to było nieuniknione. Ta szyba jest świadectwem tego, że remont ulicy przeciąga się już zbyt długo. Każdy przejazd to kolejna warstwa kurzu, nie mówiąc już o pozostawieniu auta z otwartymi oknami na podjeździe.
Chciałabym podziękować Panu szklarzowi i go przy okazji Wam zareklamować, ale niestety nie mogę tego zrobić, bo dwie z szybek, które dostałam były wyszczerbione. Jedną bym jeszcze zrozumiała, bo była wycinana pod niestandardową ramkę w kapliczce, mogłam uszkodzić ją też sama, robiąc przymiarkę do ramki, ale dlaczego druga jest też wyszczerbiona, dlaczego te wyszczerbienia wprost idealnie się na siebie składają?! Szklarz musiał o tym wiedzieć. Być może dlatego nie bez powodu zapakował mi wszystko skrzętnie w folię w taki sposób, że nie mogłam obejrzeć tych szyb. Trochę przykro. Tym bardziej, że policzył mi za to jak za dobrze przycięte szyby. Wcześniej szklarz w Milanówku wyciął mi tę szybkę za darmo i to dwa razy, bo za pierwszym zapomniałam mu wspomnieć, że chodzi mi o kwadrat, a nie owal. Przeprosiłam i nie robił problemu. Nalegałam, aby przyjął zapłatę, ale odmówił. Kilkukrotnie potem do niego zajeżdżałam w nadziei na to, że przy okazji większej puli szyb, będę mogła się zrewanżować, ale za każdym razem zakład był zamknięty z powodu montażu w terenie. Wiem, że drugiemu szklarzowi przywiozłam brudną szybę, ale przeprosiłam go za to, byłam nawet gotowa ją na miejscu dla niego oczyścić. Strasznie się gniewał, a ja nie lubię jak ludzie się gniewają i nie mam z tym problemu, aby przeprosić czy być gotową do naprawy błędu. Trochę przykro, że uznał wydanie mi uszkodzonych szyb jako sposób rewanżu!? Myślałam, że to ja jestem przewrażliwiona, ale nie, są jednak lepsi ode mnie. Tak więc zamiast reklamować tego Pana, zareklamuję Wam zakład w Milanówku:
Krys. Zakład szklarski, szyby, lustra. Nowakowski A.
Afreda Fiderkiewicza 9, 05-822 Milanówek
22 758 34 95
A tak poza tym, ładnie to wygląda, co? Te dwie podłużne belki posłużą mi do umocowania kapliczki na pniu drzewa. Póki co zostawiam sobie na koniec przybicie ich do kapliczki. Właściwie to bardzo obawiam się właśnie tego ostatniego etapu - mocowania kapliczki do drzewa. Zdaję sobie sprawę, że paradoksalnie może nie być to wcale takie proste. Pierwotna kapliczka miała metalowe mocowania. Nadal znajdują się na drzewie. Wrosły w nie. Natura przyswoiła je jako integralny organ tego drzewa. Odrywanie ich byłoby jak rozrywanie zabliźnionej rany.
Teraz czeka mnie jeszcze wymyślenie jakiegoś graficznego wypełnienia w trójkącie pod daszkiem. Muszę zrobić mały research, żeby wiedzieć, jakie motywy w ogóle wchodzą w grę.
Chyba ostatecznie zdecyduje się na ornament z motywem krzyża, typowy element wielu kapliczek, w kolorze ramki. Już wycięłam szablon. Pozostaje mi jedynie nakreślić odpowiedni motyw. To jest mój plan na dziś!
Teraz zostaje jedynie przybić deski mocujące i umocować blaszki do daszku.
Przy okazji, z uwagi, że pracowaliśmy jak te złe duchy po nocy, zwróciliśmy na siebie uwagę mieszkańców sąsiedniej działki, którzy zaalarmowani stojącym na poboczu autem na awaryjnych, ruszyli z odsieczą przeciw potencjalnym wandalom. Trochę się zestresowałam, bo nikogo nie prosiłam o zgodę, nie pytałam o zdanie w kwestii renowacji kapliczki, a tu się trzeba było jakoś wytłumaczyć. Emocje jednak szybko opadły, kiedy mieszkańcy zorientowali się, że nikt niczego nie chce niszczyć, a jedynie zmienić na lepsze. Być może będzie nawet uroczyste poświęcenie kapliczki.
Jako że założyłam, że montaż może nastręczyć trochę trudności i, jeżeli skończymy, to pewnie późno, postanowiłam zostawić montaż samego wizerunku i szybki na następny dzień. I tak musiałabym tutaj jeszcze przyjechać na dokumentację. Jeszcze pewnie dojdą małe poprawki kosmetyczne tu i ówdzie. Przy takich montażowych sprawach zawsze się coś zadrze. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła podzielić się z Wami finalnym zdjęciem.