my do kładki nic nie mamy
w końcu ludzie się zebrali
sami kładkę zbudowali
TAK BYŁO...
Takich miejsc, jak to nad Zimną Wodą jest w gminie Brwinów wiele. Zagajniki leśne, zbiorniki wodne, łąki, bagna. Tereny otwarte, którymi codziennie przechodzi wiele osób. Wśród nich jestem ja i być może i Ty, który właśnie czytasz ten tekst. Dla nich to jest ich miasto. Nie mają pojęcia o tym, że są to tereny prywatne, bo nigdzie to nie jest napisane. Myślą sobie: skoro coś jest ogólnodostępne, to nie jest prywatne, więc zapewne jest własnością miasta, a skoro tak, to wielu myśli sobie również, że można wyrzucić puszkę po piwie na łące, stary telewizor porzucić w zagajniku, złamać drzewo na ulicy. Dlaczego? Bo to nie moje. Tak myśli sobie właśnie ten, który tak robi. Myśli sobie również, że służby porządkowe to za niego posprzątają albo dzieci w Dzień Ziemi. I przychodzi taki dzień i faktycznie Panie wychowawczynie idą z dziećmi sprzątać pobliski zagajnik, bo również nie zdają sobie sprawy z tego, że to jest czyjaś prywatna własność. Na szczęście nikt im w tym nie przeszkodzi, bo wielu urzędników też o tym nie wie dopóki, dopóty nie przebrnie przez sterty papierologii (Zabiorą się za to wtedy, kiedy, mówiąc kolokwialnie, ktoś będzie czegoś od nich chciał. Przytoczą wówczas lawinę argumentów na "nie", a przecież mogli by coś zrobić, bo władza może wszystko!? "Nie władzy" generuje niestety sobą również "nie moja ulica", "nie moje drzewo", "nie mój las" itd. Ktoś zaraz powie, że tak jest właśnie ten świat skonstruowany i trzeba się z tym pogodzić. A co gdyby dla odmiany powiedzieć "tak"?). I chwała im za to! Czasami lepiej nie wiedzieć, że coś jest moje albo Twoje, jej, jego, wasze, ich - może zrobi się coś dobrego na tym świecie, dla tego świata, dla ludzi od tak po prostu bez szukania usprawiedliwień, wymówek, winnego. A z pewnością zrobi się coś dobrego dla wizerunku swojego miasta w oczach świata i ludzi, którzy tymbardziej nie mają pojęcia o tym, że to nie jest Brwinów, tylko teren prywatny. A ja mieszkam w domu na ulicy w Brwinowie w Polsce w Europie na tym świecie zwanym Ziemią w układzie słonecznym i choć ani dom, w którym mieszkam, ani ulica, na której stoi ten dom, ani miasto, w którym znaduje się ta ulica, ani tym bardziej Polska, ani Europa, ani cały ten świat i Ziemia i układ słoneczny razem wzięte nie są moją własnością, to czuję się za nie odpowiedzialna. Analogicznie nie jestem członkiem, kursantem, wachtmistrzem, oficjalnym wolontariuszem Stowarzyszenia Jeździeckiego "Szarża", nie przechodziłam od dawien dawna starą kładką tak, jak wielu z nich, tak jak wielu rowerzystów, spacerowiczów robiło to co dzień, ale to nie zmienia faktu, że chciałabym zostawić ten świat odrobinę piękniejszym niż go zastałam. Czy Ty również czujesz tak jak ja?