Cóż to za maleństwo zbudowało? Przyznam, że byłam zaskoczona niską wysokością, na jakiej zostało umiejscowione to gniazdo, i położeniem w rozwidleniu krzyżujących się niepozornych gałązek, w dodatku w miejscu całkowicie odsłoniętym i widocznym dla każdego tuż przy leśnej ścieżce i gruntowej drodze. Człowiek, pies lub kot mógłby z łatwością dosięgnąć gniazda. Rozważałam różne scenariusze. Może spadło? Ale to niepodobne spaść tak szczęśliwie i perfekcyjnie. Może ktoś zrobił sobie żart i je tutaj umieścił? Ale komu by się chciało... Nie pozostaje mi nic innego, jak odwiedzić to miejsce za tydzień i sprawdzić, czy coś się zmieniło. POST SCRIPTUM. Gdyby istniało coś takiego, jak ptasie ratownictwo, sprwdziłabym się w roli ochotnika. Mam niebywałe szczęście do bycia świadkiem różnych dramatycznych ptasich historii. W jednym ze scenariuszy główną rolę gra moja kotka. Już raz rok temu miałam okazję ratować lokalną sikorę z opresji. Dziwnym zbiegiem okoliczności jestem zawsze świadkiem całego zdarzenia. Dzisiaj sytuacja się powtórzyła, gdy akurat mimochodem wyglądałam przez okno. Zazwyczaj w takich sytuacjach reaguję błyskawicznie i biegnę na miejsce zdarzenia. Na szczęście moja kotka reaguje posłusznie na zawołanie i tym razem również podbiegła z nieszczęsnym ptakiem w paszczy. Na szczęście koty mają to do siebie jako myśliwi, że nigdy nie zabijają od razu, ale męczą ofiarę. Jest w tym coś z jednej strony perwersyjnie okrutnego, a z drugiej smutnego. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że koty właściwie nie chcą zabić, ale po prostu chcą się pobawić. Niestety wybierają sobie w tym względzie towarzyszy nie mogących sprostać ich wysublimowanym oczekiwaniom. I tak oto kot rozluźnia szczękę i ptak wzbija się w powietrze. Zamiast jednak polecieć do ogrodu, zszkowany wlatuje do domu, a ja lecę za nim. Rozbija się oszołomiony o szybę zamkniętego okna, nie mogąc pojąć istoty przeszkody. Próbuję go złapać w ręce, ale oczywiście zwinnie umyka. W końcu udaje mi się go przyskrzynić w rogu stojącej na korytarzu półki. Z trudem wymacuję go w kącie. Przerażony i osaczony rozpłaszczył sie jak kartka papieru. W końcu mam go w garści. Mała rezolutna czarna główka spogląda na mnie z pogardą. Napoleon w miniaturze. Głaszczę ptaka uspokajająco po łebku i staram się dać do zrozumienia, że nic mu nie grozi z mojej strony. W odpowiedzi na niezrozumiałą mowę odwdzięcza mi się kilkoma całkiem bolesnymi uszczypnięciami dziobem w palec. W końcu jestem na podwórku i zwalniam uścisk. Ptak reaguje błyskawicznie i ulatuje na najwyższą gałązkę. Wszystkie te ptasie spotkania zawsze pozostawiają we mnie nieodparte wrażenie, że obcuję w istocie z jakąś siłą nie z tego świata.
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |
VICTORIA TUCHOLKA |
|