Większość ludzi przypatruje mi się ze zmieszaniem, kiedy wyciągam aparat i robię zdjęcia peronu przez brudną szybę pociągu, nijakiej panoramy miasta przez okno w pracy, skweru po drodze. Znajomi bulwersują się, że muszą na mnie czekać, że przecież nie ma w tym skwerze nic nadzwyczajnego. Starta czasu. Bez sensu. Lepiej by było, gdybym sfotografowała wnętrze oglądanego mieszkania. A ja się pytam: po co? W takich momentach czuję się faktycznie jak ten nieszczęsny niezrozumiany artysta, któremu odbija, bo być może faktycznie mają rację. Być może nie ma w tych miejscach nic nadzwyczajnego. Są ładniejsze parki, skwery i perony na świecie. Tyle, że ja nie mam do nich dostępu. Tyle, że być może nawet, gdyby były ostre jak brzytwa, nie zrobiłyby na nikim wrażenia. Być może faktycznie moje fotografowanie przypomina bardziej walkę z wiatrakami. Takie usilne próby dopatrzenia się niezwykłości w potwornej bylejakości świata, w którym żyję. Być może jestem już za duża na taką dziecinadę.
Kolejne zdjęcie z cyklu Wycieczki Osobiste, czyli szara rzeczywistość, którą większość ludzi obojętnie mija każdego dnia, nie widząc w niej nic szczególnego. Dla mnie te amatorskie, nieraz nieostre, niedoskonałe cyfrowe zdjęcia tych przypadkowych miejsc, które mnie osobiście urzekają, stanowią dla mnie swoistą autoterapię. Próbę znalezienia dla swojej własnej nieważkości punktu odniesienia, ale też formę ucieczki w inne wymiary od codziennego korowodu z domu do pracy, na uczelnię i z powrotem. Przeraża mnie to, że kiedyś mogę zatracić w sobie ten wewnętrzny głos, to wewnętrzne spojrzenie, tą umiejętność i pragnienie widzenia więcej. Że jedyną moją ambicją będzie dojechać jak najszybciej do pracy, domu, zrobić zakupy, zjeść, umyć się i pójść spać. Większość ludzi przypatruje mi się ze zmieszaniem, kiedy wyciągam aparat i robię zdjęcia peronu przez brudną szybę pociągu, nijakiej panoramy miasta przez okno w pracy, skweru po drodze. Znajomi bulwersują się, że muszą na mnie czekać, że przecież nie ma w tym skwerze nic nadzwyczajnego. Starta czasu. Bez sensu. Lepiej by było, gdybym sfotografowała wnętrze oglądanego mieszkania. A ja się pytam: po co? W takich momentach czuję się faktycznie jak ten nieszczęsny niezrozumiany artysta, któremu odbija, bo być może faktycznie mają rację. Być może nie ma w tych miejscach nic nadzwyczajnego. Są ładniejsze parki, skwery i perony na świecie. Tyle, że ja nie mam do nich dostępu. Tyle, że być może nawet, gdyby były ostre jak brzytwa, nie zrobiłyby na nikim wrażenia. Być może faktycznie moje fotografowanie przypomina bardziej walkę z wiatrakami. Takie usilne próby dopatrzenia się niezwykłości w potwornej bylejakości świata, w którym żyję. Być może jestem już za duża na taką dziecinadę.
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |