Szczególnie ważny jest temat ofiary albo złożenia się samemu w ofierze w trakcie wytopu, mityczno-rytualny motyw mniej lub bardziej związany z ideą mistycznego związku między istotą ludzką (lub parą ludzi) a metalami. Morfologicznie temat ten wpisuje się w wielką klasę „ofiar tworzenia”, w micie kosmogonicznym, żeby zapewnić stop, „małżeństwo” metali, konieczne jest dostarczenie żywej istoty, która „tchnie życie” w operację – a najlepszym sposobem jest ofiara, czyli przekazanie życia, dusza ofiary zmienia cielesną powłokę i zamienia swoje ludzkie ciało na inne – budowlę, przedmiot, nawet jakieś działanie – któremu nadaje życie, które „ożywia”.
Powyższy cytat pochodzi z wystawy poświęconej Mazowieckiemu Centrum Metalurgicznemu na przełomie er, która ma obecnie miejsce w Muzeum Starożytnego Hutnictwa Mazowieckiego w Pruszkowie. Cytat widniał przy szkielecie konia, który został zapewne poświęcony w ofierze. Cytat ten bardzo mnie zaintrygował. Czyżby w tej filozofii tkwiła tajemnica rzekomo nawiedzonych rozrzuconych po całym świecie domów, mostów, miejsc? Jaki związek to prehistoryczne przekonanie ma z wypadkami przy budowach dróg, mostów i innych budowli? Czyżby te wczesne wierzenia miała swoje odzwierciedlenie w idei reinkarnacji, a może stanowiły jakiejś jej inne ujęcie? Ten cytat z pewnością otwiera puszkę pandory pełną być może czasem banalnych, innym razem filozoficznych pytań. Z pewnością zmusza do refleksji.
Z uwagi na fakt, że jestem aktualnie na etapie studiowania wszystkiego tego, co związane z Australią. Zastanawia mnie, czy niezależnie od tego, czy ofiarę złożono czy nie, czy jest to możliwe, aby budowle, przedmioty, działania same w sobie, niezależnie od woli i intencji człowieka były nacechowane lub obdarzone jakąś wyższą siłą, oddziałującą na otoczenie, ludzi, działania, samoistnie domagającą się właśnie tego symbolicznego "tchnienia"?! Czy nie ma w tym cytacie odzwierciedlenia natura silnych więzi międzyludzkich zacieśnianych właśnie przez przelewanie jakiejś części siebie w zupełnie nowe życie?