O genezie terra nullius: https://en.wikipedia.org/wiki/Terra_nullius
O autorze "Terra nullius": http://svenlindqvist.se/in-english/
Żadnych recenzji nie załączam. Czekam na wasze. Z mojej strony, krótko, czytając "Terra nullius" odczuwałam dziwnego rodzaju więź z Aborygenami. Nie potrafiłam jednak wytłumaczyć dlaczego. W końcu teoretycznie sama przyczyniłam się do rozpadu więzi rodzinnych. Obwiniano mnie potem za taką, a nie inną moją osobliwą naturę, za hołubienie nowym modom na niezależność. Zawsze odczuwałam to jako bardzo krzywdzące, bo de facto nigdy nie chciałam, aby ten świat rodzinnych więzi się rozpadł Teraz wiem, że to wszystko zaczęło się dużo wcześniej, kiedy mnie jeszcze w ogóle na tym świecie nie było. Urodziłam się w świecie rozbitych więzi rodzinnych, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Po prostu wmówiono mi, że ten świat rodzinny jest taki, jaki powinien być. Tak więc kiedy się urodziłam, już byłam umysłem zniewolonym, choć nigdzie nie było powiedziane, że jestem terra nullius i można mnie programować wedle uznania. Uczeń przerasta mistrza. I tak metodami swojego stwórcy zbuntowałam się i postanowiłam być wolna. Rozbiłam szklany dotąd chroniący mnie przed pozornie całym złem świata, czy tylko złem?, klosz i wybrałam trudniejszą drogę życiową. Zostałam skazana na życie poza prawem, nie dano mi wyboru, nie było szarej strefy, złotego środka, kompromisów, okazało się, że tych dwóch światów nie da się pogodzić, musiałam wybrać jeden z nich, ale tylko w ten sposób mogłam żyć w zgodzie z samą sobą. Dla świata i ludzi zawsze będę winna, napiętnowana, zła. To rodzi sobą trudną do zaakceptowania sprzeczność. W końcu do pewnego stopnia żyłam dotąd w przekonaniu o swojej nieskazitelnej prawości, choć de facto i ona niezgodna była z prawem, była iluzją, przykrywką dla utajonej nieprawości. Państwem w państwie. Czy z takiego schematu mógł powstać taki zgodny z prawem?! Raczej nie. "[Sven Lindqvist] przypomina to, o czym wielu chciałoby zapomnieć. Pyta o zbrodnie przeszłości, które wpływają na teraźniejszość. O odpowiedzialność. I o szanse na pojednanie." Współczuję Aborygenom. Mam takie poczucie, że łączy mnie z nimi poczucie zerwanych więzi rodzinnych, więzi z przodkami, z przeszłością, z historią i kulturą swojej ojczyzny. Bolesne poczucie. Praktycznie niemożliwe do odtworzenia. No i jeszcze ta sztuka. Dla mnie chyba najciekawsza część książki Lindkvista. Sztuka, która pozwoliła odbudować to, co wydawało się niejako bezpowrotnie utracone. Sięgnięcie do źródeł. Ostatnia deska ratunku. Dzięki sztuce Aborygeni odzyskali niejako na nowo godność w oczach świata jako ludzie i to ludzie o głębokim wnętrzu i równie głębokich korzeniach. Polecam pasjonującą lekturę "Terra nullius" Svena Lindqvista.