Dlaczego warto pozostawić sobie duży margines swobody?
O efektach ubocznych planowania, czyli tym wszystkim, co nieplanowane.
PLANOWAĆ? NIE PLANOWAĆ?!
Nie lubię planować. I z reguły ograniczam się z planowaniem swoich wypraw do absolutnego minimum. Nawet wobec faktu tego podstawowego planu, jakim jest selekcja miast, którymi będzie przebiegać trasa mojej podróży, zazwyczaj najlepiej wspominam te przystanki, których w ogóle nie planowałam.
Być może wynika to z faktu, że na planie mojej trasy znajdują się zazwyczaj większe miasta z wyrobioną już renomą i zdarza się, że dochodzi do przerostu formy nad treścią, a biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że nie jestem wielbicielką miejskich klimatów, tym bardziej nie trudno o rozczarowanie.
Jeżeli wybieramy się w dalszą podróż, zazwyczaj chcielibyśmy zobaczyć jak najwięcej i nie omijać nawet tych atrakcji, które nie do końca są przedmiotem naszego największego zainteresowania. Zachęcam jednak do zdrowego rozsądku i jeśli będąc wielbicielem przyrody, zapuszczamy się już na zatłoczone stare miasto, w zwiedzaniu kierujmy się przede wszystkim intuicją, a nie tylko przewodnikiem. Nie zmuszajmy się do zobaczenia wszystkiego, choć jeżeli mamy taką możliwość, jeżeli już wykonaliśmy jakiś wysiłek, wdrapaliśmy się na jakąś górę, żeby zobaczyć piękny widok, a nagle natrafiamy na konieczność kupienia wejściówki na taras widokowy, nie wahajmy się, nie żałujmy sobie, nie zastanawiajmy, czy warto czy nie, po prostu skorzystajmy z okazji, tylko w ten sposób dowiemy się, czy było warto czy nie. Kolejna okazja może się już nie powtórzyć.
To jest być może ten efekt uboczny planowania – to, co nieplanowane, a z czym wiąże się konieczność podjęcia spontanicznej decyzji. Z doświadczenia wiem, że najczęściej żałuje się właśnie rezygnacji ze zrobienia czegoś niż tego, że coś się jednak zrobiło. Nawet jeśli to ostatnie nie wiązało się z jakimiś niezapomnianymi wrażeniami. Ja bardzo często staram się wówczas nawet z tego wyłuskać jakieś plusy lub choćby pokusić się o jakąś refleksję, nie mówiąc już o wnioskach na przyszłość. Jak już wspominałam wcześniej, preferuję raczej bezdroża, kontakt z naturą, odludne i mało turystyczne zakątki. Staram się to przełamywać, czasami na siłę, wielokrotnie uświadamiam sobie wówczas, że w istocie lepiej czuję się gdzieś na uboczu niż w tłumie, a nawet jeśli już decyduje się na tłum, to zawsze staram się pamiętać o tym, aby zachować odpowiednie proporcje, aby tej natury, pleneru, odludzia było więcej niż miasta, tłumu i hałasu. I wam zależnie od Waszych osobistych upodobań również radzę to samo.
A skoro o przełamywaniu się mowa. Jeżeli zdarzy nam się taki niezaplanowany przystanek – spodoba się nam w jakimś miejscu, dojdą miłe spotkania z ciekawymi ludźmi, perspektywa jakiś fajnych doświadczeń – nie trzymajmy się kurczowo naszego planu, zawieśmy na chwilę żelazną dyscyplinę na kołku i pozwólmy sobie na odrobinę swobody i spontaniczności. Idźmy za ciosem. Jeżeli mamy na coś ochotę, zróbmy to, jeżeli ktoś proponuje nam coś, co przypada nam do gustu, zróbmy to, jeżeli dobrze nam w czyimś towarzystwie, nie rezygnujmy z niego, nawet jeśli czegoś nie planowaliśmy, normalnie zrobilibyśmy inaczej, generalnie nie szukamy towarzystwa. Wsłuchajmy się w siebie. Postępujmy zgodnie z wewnętrznym głosem. Róbmy po prostu tak, jak czujemy. Jeżeli czujemy się dobrze, nie rezygnujmy z tego.
Z pewnością przed wyjazdem warto zaplanować sobie takie rzeczy jak:
1. wstępny czas trwania wyprawy
Wiedząc, ile mamy czasu na podróżowanie, będzie nam łatwiej wstępnie określić, ile czasu możemy poświęcić na zwiedzanie danego miejsca, ile na podróż z jednego miejsca do drugiego, wreszcie ile czasu na niezaplanowane przystanki.
2. budżet
Warto ustalić sobie na początek jakiś limit wydatków (co zapewne nie będzie trudne, pieniędzy nigdy za dużo, przynajmniej w moim przypadku) i względem niego wstępnie oszacować to, co się da, np. przybliżone koszty paliwa, noclegów, jedzenia. Pozwoli to nam na wstępie zorientować się, ile zostaje na pozostałe wydatki, a tym samym sprawi, że będziemy się z tą wiedzą czuć bardziej swobodnie niżeli cały czas się zastanawiając, czy możemy sobie na coś pozwolić czy nie.
3. wyposażenie niezbędne w trakcie wyprawy
Zależnie od tego, jak chcemy spędzić nasz wyjazd, musimy się odpowiednio do niego przygotować. Jeżeli zamierzamy spać w namiocie, upewnijmy się, czy mamy wszystko, co jest nam do tego niezbędne. Analogicznie jeżeli chcemy gotować w plenerze, jeżeli zabieramy własny rower itd. Warto zrobić sobie w tym celu krótką listę, gdzie wynotujemy najważniejsze rzeczy. Nie wyrzucajmy jej, ale zabierzmy ze sobą w podróż. To właśnie w trakcie niej uświadamiamy sobie najczęściej, o czym nie pomyśleliśmy, a co by się przydało. Warto sobie na bieżąco zapisywać takie rzeczy. Z pewnością taka lista będzie nam niezwykle pomocna przy okazji następnej podróży. Przydatnym rzeczą w podróży poświęcę zresztą kolejny wpis już wkrótce.