Setki różowych kwiatów na łące kwietnej okalającej drewniany kościół
REZERWAT PRZYRODY SPAŁA
Takich widoków na szlaku wiele!
MALOWNICZA PILICA
VICTORIA TUCHOLKA |
|
Gać Spalska. Widok z mostu nas stawem w centrum miasta Choć myśli plątały się po całej Polsce, właściwie nie planowałam nigdzie w ten weekend wyjeżdżać. Z dnia na dzień dostałam jednak propozycję wyjazdu do Spały. Choć pierwotnie nie miał on celu stricte krajoznawczego i czasu było niewiele, udało mi się jednak wycisnąć ze Spały wystarczająco, aby wracać krajoznawczo nasycona, ale wciąż ciekawa nieznanego. Złoty środek został osiągnięty. Napewno jeszcze tutaj wrócę odhaczyć to, czego nie udało mi się zobaczyć, a w okolicy jest jeszcze wiele innych ciekawych miejsc wartych odwiedzenia, choćby odległy o kilkanaście kilometrów odłamek Kampinoskiego Parku Narodowego - Ośrodek Ochrony Żubrów w Smardzewicach położony nad malowniczym Zalewem Sulejowskim. W Spale znajduje się z kolei statua żubra naturalnej wielkości o dość zawiłej historii. Przede wszystkim jednak poza turystycznym centrum, w którym raz w miesiącu odbywa się słynny jarmark spalski, wszędzie wokół zachował się gęsty las z imponującym starodrzewem na miarę ochrony ścisłej z powalonymi drzewami na ścieżce. Trudno nazwać ją szlakiem. Wydaje się bardziej duktem wydeptanym przez dzikie zwierzęta na dodatek dyskretnie oznaczonym. Być może dlatego spotkałam tam tego dnia zaledwie dwie osoby. Jeżeli znajdujesz na swojej drodze przeszkodę, to ominąć ją nie jest oczywiste, jak w innych parkach, w których wszystko jest po prostu dosłownie pozamiatane jak w parku miejskim. Być może przydałoby się odrobinę zaniedbać kampinoskie szlaki. Przy nich spalskie lasy to ostoja dzikości. Co więcej jest tutaj woda. Możesz udać się kajakiem po zatopionym olsie w rozlewisku Gaci Spalskiej, którego panoramę podziwiać można z kładki nad miejskim stawem. Możesz też zaczerpnąć kąpieli w urokliwej Pilicy. Nie będę ukrywać - marzyłam o kąpieli, choć nie sądziłam, że uda się mi znaleźć tutaj jakiś zaciszny zakątek. Marzysz, masz! Oczywiście nie wzięłam kostiumu kąpielowego ani ręcznika. Za ten ostatni posłużyła mi bandamka :D Profesjonalny minimalizm. Musiałam stanowić nielada zjawisko, wracając do samochodu. Przemoczona od stóp do głów, wyglądałam pewnie tak, jak bym wpadła do tej rzeki. Nie, nie kąpałam się w ubraniu :D No cóż, marzenia wymagają poświęceń. A tak na marginesie, to właściwie nie wiedziałam dokładnie którędy wracałam. Z całą pewnością inną drogą. O wiele ciekawszą od tej ciekawej, którą do Spały wjechałam. Totalnie zatraciłam orientację w terenie. Uwielbiam się gubić. Za wszelkie technologie wykluczające taką możliwość, informujące mnie o każdej dziurze w lub na drodze, przykro mi, serdecznie dziękuję, ale nie. Papierowa mapa sprzed 20 lat, wypłowiała tablica z nazwą miejscowości i od biedy głupiejący kompas w zupełności mi wystarczą. Zawsze przecież można zapytać o drogę. Fragment fasady jednego z budynków carskiej wozowni przy ul. Piłsudskiego, który nosi nazwę Tur 1. Ten ceglany budynek to pamiątka po czasach, gdy Polska była pod zaborami, a w Spale znajdowała się letnia rezydencja carów Rosji. Czego by złego o Rosjanach nie powiedzieć, podczas gdy inni zaborcy grabili, co popadnie, Rosjanie rozsądnie gospodarowali zasobami leśnymi i lokalną infrastrukturą. Pisze o tym szerzej Simona Kossak w "Sadze Puszczy Białowieskiej". Najlepszym dowodem na to jest fakt, że dzisiaj nie sposób przejść obojętnie obok podobnych zabytków architektury. Kąkol polny (Agrostemma githago) Setki różowych kwiatów na łące kwietnej okalającej drewniany kościół Kościół Matki Bożej Królowej Korony Polski. Do budynku przylega również kościół polowy Armii Krajowej postawiony w 1992 roku Fragment witraża w Kościele Matki Bożej Królowej Korony Polski REZERWAT PRZYRODY SPAŁA Gać wije się w rezerwacie meandrami. Miejscami woda jest nawet płynąca. Gdy patrzymy na kałuże wody w korycie rzeki podczas suszy lub niskiego poziomu wód gruntowych i powierzchniowych, wydaje się nam, że woda nie płynie, ale ona jak najbardziej płynie, ale pod ziemią. Przesiąka nią dalej. Świtezianki, topielice i inne leśne diwy. Jest dąb, jest moc! Takich widoków na szlaku wiele! Imponujących rozmiarów gałąź. Pień drzewa wciąż żywy. Porastały go żółciaki siarkowe, a sama gałąź okazała się najlepszym dowodem na to, że martwe drewno to magazyn wody. W tym akurat wypadku gustowne dębowe poidełko dla owadów Gać Gacią, wiele ma oblicz i to jeszcze nie wszystko, ale nieopodal... MALOWNICZA PILICA Chcę nad jezioro - powiedziało moje wewnętrzne dziecko. Na to mój wewnętrzny rodzic odpowiedział: Nie jedziemy nad żadne jezioro, bo sobie nie zasłużyłaś. Musisz bardziej się postarać. No więc starałam się, ale na pewne rzeczy po prostu nie mam wpływu i nic na to nie poradzę. Już prawie pogodziłam się z tym, że nie będzie żadnego jeziora w ten weekend. Było mi w związku z tym bardzo przykro. Postanowiłam więc na przekór zmęczeniu po pracowitym, aczkolwiek bezowocnym dniu mojego wewnętrznego rodzica choćby pochodzić sobie przy okazji po nieznanym mi dotąd lesie. Normalnie już by nas tu nie było, gdybyśmy nie były tutaj pierwszy raz, gdybyśmy nie przejechały prawie 100 km i, gdyby nam się poszczęściło. Być może wówczas zamiast chodzić po lesie, poszłybyśmy na obiad, a może byłybyśmy jednak w drodze nad jezioro. W istocie człowiek ucieka w las wówczas, gdy czuje się zagrożony, gdy czuje, że nie jest wstanie więcej, gdy potrzebuje zrzucić z siebie choć część nadmiaru emocji. To dziwne, że w tym lesie minęłam po drodze może jedną parę, a poza tym żywego ducha. To w końcu długi weekend. W Puszczy Kampinoskiej pewnie nie ma szlaku, gdzie człowiek mógłby cieszyć się choćby chwilą spokoju i samotności. W Rezerwacie Przyrody Spała byłam kompletnie sama. To była niesamowita ulga. Balsam na moje napięte jak struny nerwy. Ten las był naprawdę piękny. Przykro mi, ale o wiele piękniejszy od wszelkich kampinoskich szlaków. To właściwie nie był szlak, a dróżka - ledwo widoczna, ledwo wydeptana, przypominająca bardziej ścieżki dzikich zwierząt niż ludzi. Poczułam ulgę po spacerze po przystrzyżonym pod linijkę parku, zgiełku jarmarku spalskiego, zakorkowanych ulicach, zatłoczonym i nerwowym parkingu. Już miałam wracać, gdy nagle drogę przecięła mi druga ścieżka. Stojąc na skrzyżowaniu, zauważyłam, że las jakby się kończy na horyzoncie. Może jakaś dolina, czyżbym wędrowała po jakimś wypiętrzeniu? tutaj raczej nie ma żadnych wydm ani gór. No dobrze - żachnął się mój wewnętrzny rodzic - podejdziemy tam, ale to już ostatni przystanek, a potem klapki na oczy i wracamy. Aha ;) Nie mogłam uwierzyć, gdy zobaczyłam w dole rzekę. Nie byle jaką rzekę. W dodatku rzekę o płytkim, kamienistym brzegu, do którego można zejść. Brzegu nieogrodzonego. Brzegu, na którym nie było żywej duszy. Mój wewnętrzny rodzic tupnął nóżką i stwierdził, że on nie schodzi i nie będzie się kąpał, że jak tam zejdę, to on sobie pójdzie, zostawi mnie i będę musiała wracać sama. Ależ proszę! To wspaniale! Co za ulga móc choćby położyć się krzyżem na wodzie. W zeszłym roku moje wewnętrzne dziecko w podobnej sytuacji postanowiło zaczerpnąć kąpieli w Bzurze. A Z POWROTEM Z BOGIEM Gać Spalska Tama na Gaci Plastikowe kwiaty, ale któż im odmówi uroku w takim wydaniu. Zdrowaśka na wylocie! Chyba najpiękniejszy wizerunek Matki Boskiej, jaki widziałam. Z gołąbkiem o ludzkiej twarzy przytulonym do piersi. Po prostu piękne! Do kaplicy najlepiej wchodzić na klęczkach Czasami fajnie jest być ignorantem w materii. Nie wiedzieć wszystkiego. Pierwsze skojarzenia są zawsze najlepsze. A teraz chwila prawdy: Pneumatofora. Kopia drukowana na papierze ikony pisanej przedstawiającą Maryję niosąca Ducha Świętego.
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |