Co raz to chwytam po kolejną mądrą księgę i szukam bezskutecznie tego, o czym zapomniałem, a czego nie potrafię już sobie przypomnieć, o czym być może nigdy nie wiedziałem, czego nie chciałem wiedzieć ani tym bardziej nie chciałem zrozumieć. Szukam być może siły lub/i nadziei na to, aby zrozumieć, dlaczego dzieje się tak jak się dzieje, bo czasami czuję się bezsilny, mam poczucie, że cokolwiek bym zrobił, nie zmieni niczego, że pozostaje mi jedynie milczeć i trwać, wytrwale i cierpliwie przyglądać się małym apokalipsom innych ludzi, którym wydaje się, że jak przestaną być, to mnie już ta ich mała apokalipsa nie będzie dotyczyć.
Zaniechanie też jest grzechem. Grzech rodzi grzech. W mych myślach toczę zaniechane rozmowy. Nigdy nie potrafiłem ich stoczyć oko w oko z drugim człowiekiem, choć nawet zwierzałem się jemu ze świadomości potrzeby ich przeprowadzenia. Moje deklaracje jednak, jak na ironię losu, nigdy jednak nie zostały poprzedzone takimi rozmowami, co czyniło mnie nieznośnie niewiarygodnym w oczach innych, na których mi zależało, choć ich rozczarowanie trudno byłoby zapewne porównać z moim własnym, które nieraz paliło mnie żywym ogniem jeszcze na ich oczach, choć nie mogli byli tego dostrzec, z upływem lat tak mistrzowsko opanowałem walkę z najgorszym z bólów.
Ostatnio poczułem, że nie jestem sam. Wyczuwałem obecność kogoś jeszcze w mroku nocy. Czyżby przyszedł do mnie on, największy z tchórzy, najgorszy złoczyńca, świadomy, że już od wielu dni uciekam od ludzi, pewny, że trafił na łatwy grunt, że serce i umysł moje słabe od zmęczenia oczekiwania i rozpaczy. Już nawet nie wiem, czy wypowiedziałem te słowa, czy tylko pomyślałem, a może wypowiedział je za mnie ktoś trzeci. Nie chciałem ich wypowiedzieć. Równie szybko jak skończyłem, odpukałem w niemalowane, wszak przecież myślałem o świętym, cóż innego było w mej mocy uczynić niż przewrotny zabobon.
Jedno wiem, jesteśmy tylko lustrzanymi odbiciami siebie nawzajem. Odwróciłem więc po raz kolejny wykrzywioną twarz od lustra i postanowiłem tej nocy szukać ukojenia w świętych pismach. Niegdyś moja ignorancja i niewiara stały się przedmiotem zaciętego ataku lub raczej głębokiej irytacji. W istocie wiara moja była słaba, a ludzie wciąż nie pomagali mi w tym, aby w czymkolwiek lub kimkolwiek zacząć ją na powrót pokładać, a tym bardziej w sobie samym. Być może wystawiali mnie na próby w nadziei, że spotęgują to, czego prawie nie ma, co [ludzie] sami odebrali lub raczej skradli po kryjomu w ciemną noc jak złodzieje, a o czym tamci, co może i nawet chcieli dobrze, nie wiedzieli, bo skąd niby mogliby wiedzieć. Tak oto zaczęła się moja próba wiary. Moja kolejna mała apokalipsa.
KAZANIE NA GÓRZE
5 1 Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę.
A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego
uczniowie. 2 Wtedy otworzyli swoje usta i na-
uczał ich tymi słowami:
Osiem błogosławieństw*
3 <Błogosławieni ubodzy w duchu*, albowiem
do nich należy, królestwo niebieskie.
4 Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem
oni będą pocieszeni.
5 Błogosławieni cisi, albowiem oni na włas-
ność posiądą ziemię.
6 Błogosławieni, którzy łakną i pragną spra-
wiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
7 Błogosławieni miłosierni, albowiem oni mi-
łosierdzia dostąpią.
8 Błogosławieni czystego serca, albowiem oni
Boga oglądać będą.
9 Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój,
albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
10 Błogosławieni, którzy cierpią prześladowa-
nie dla sprawiedliwości, albowiem do nich na-
leży królestwo niebieskie.
11 Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam
uragają i prześladują was, i gdy z mojego powodu
mówią kłamliwie wszystko złe na was. 12 Ciesz-
cie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wiel-
ka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali
proroków*, którzy byli przed wami.
Zadanie uczniów
13 Wy jesteście solą dla ziemi. Lecz jeśli sól
utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic
się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i po-
deptanie przez ludzi. 14 Wy jesteście światłem
świata. Nie może się ukryć miasto położone
na górze. 15 Nie zapala się też światła i nie
stawia pod korcem*, ale na świeczniku, aby
świeciło wszystkim, którzy są w domu. 16 Tak
niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby
widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca
waszego, który jest w niebie.
5,3 To anawim ST, tzn. biedni, uciśnieni, wyzuci ze
wszystkiego (por. Iz 61,1). To ubóstwo idzie w parze
z dziecięctwem duchowym, warunkiem wejścia do kró-
lestwa niebieskiego (Mt 18, 1-4).
5,12 Uczniowie Jezusa są następcami proroków.
5,15 Miara ciał sypkich (ok. 8 1) Tu mowa tylko o na-
czyniu. Zadaniem apostołów jest szerzyć znajomość Boga
wobec wszystkich.
Źródło: Biblia tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu.
Nowy testament, Ewangelia według Św. Mateusza, str. 1128