Wiele osób marzy o pięknym ogrodzie i fajnym psie. Wiele z tych osób, które mają i jedno i drugie, być może pamięta, jak trudne były początki ich ogrodowej pasji z psem w tle, choć koty wcale nie są aniołami, jeszcze lepiej pamiętają pewnie Ci, u których pies pojawił się w już dopieszczonej zieleni. Pies i ogród to wcale nie są rzeczy nie do pogodzenia. Wystarczy jedynie uruchomić zmysł obserwacji, poszukać kompromisów i zmienić nieco nastawienie do utartych schematów projektowania terenów zielonych. Pojawienie się psa w ogrodzie to w rzeczy samej ogromny ładunek kreatywnej energii, która może przełamać nudę wkradającą się do naszych ogrodów z okładek pierwszych stron katalogów ogrodniczych. W tym wpisie sprzedam Wam jeden z pomysłów na to, od czego zacząć.
Pomysł na ten wpis wynikł spontanicznie na fali mojej własnej, o ironio! nieokiełznanej potrzeby sadzenia nowych roślinek w ogrodzie, na które oczywiście stopniowo zaczęło mi brakować miejsca na "mojej wydzielonej działce", a jako że stanowi ona zaledwie niewielką część ogromnej zaniedbanej i w dużym stopniu niezagospodarowanej leśnej przestrzeni ogrodowej, nie trzeba było długo czekać, abym zaczęła co najmniej jak ten bluszcz rozszerzać pole swojej ogrodniczej ekspansji, choć pierwotnie skazałam ten pomysł na niepowodzenie po części ze względu na moje ograniczone moce przerobowe, a przede wszystkim ze względu na wzmożoną aktywność właśnie tytułowych nieokiełznanych czworonogów. W końcu jednak czara goryczy się przelała – zaczęło mi brakować miejsca na nasadzanie nowych wynalazków przywleczonych z mniej lub bardziej cywilizowanych zakątków, z bliska i z daleka. Tak oto znalazłam się w samym sercu kompletnego nieużytku nieraz na linii galopujących w tę i z powrotem psów. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to: przegrana sprawa. Kompletnie nie potrafiłam sobie wyobrazić, jak przeskoczyć ten właśnie kluczowy problem, jakim jest psie życie, które totalnie zdominowało wszelką, raczej skąpą zieleń: podkopane ogrodzenie, przypadkowe legowiska, sieć wydeptanych ścieżek, a przy tym nieraz kompletnie przypadkowe biegi przełajowe. Na pierwszy rzut poszła więc bardzo stara rabata otoczona kamieniami. Praca nad tym pozornie łatwym prostokątem ziemii uświadomiła mi, że poziom trudności jest większy, niżeli pierwotnie zakładałam. Ziemia okazała się być kompletnie wyjałowiona, pozbawiona warstwy żyznej gleby, totalnie przekorzeniona siecią pajęczynek korzeni strzelistch drzew spragnionych wody i innych życiodajnych składników niezbędnych do wzrostu, a raczej po prostu przetrwania. Krnąbrne psy i zachłanne drzewa. Prawdziwy obóz przetrwania.
Obecność psa w ogrodzie wymaga dosotosowania koncepcji zagospodarowania ogrodu do psich zwyczajów, ich ulubionych tras, miejsc, a więc daleko idących kompromisów. Jest to jedyna droga do tego, aby pogodzić ogród z chęcią posiadania czworonogów i choć dla idealistów te kompromisy mogą być początkowo bolesne, wręcz nieznośnie bolesne, warto iść na kolejne ustępstwa. Twój pies w Twoim ogrodzie, to nie jest już tylko w Twoim ogrodzie. Ten ogród staje się również terytorium Twojego psa i choć oczywiście każdego psa można wytresować, w spontanicznych momentach górę będą nad nim brać zawsze instynkty i wówczas wszelkie sztuczki, których Cię nauczono na tresurze psów mogą okazać się po prostu niewystarczające, a z pewnością mniej kuszące od zabłąkanego kota, powolnej kaczki lub zaczepnego psa sąsiada podczas spaceru na ulicy. Wówczas możesz sobie wszystkie te swoje sztuczki włożyć między tanie bajki. Nie opanujesz swojego pupila! Nie ma po prostu takiej siły! Co więc z tym fantem zrobić? Dokładnie obserwuj swojego psa, trasy, którymi się porusza, z początku mogą nie być widoczne, z czasem zapewne uwidocznią się wydeptane ścieżki, połamane gałęzie róż czy rododendronów. Chyba nie muszę Ci mówić, że powinieneś je przesadzić w inne miejsce. Powinieneś również wytyczyć na tej uczęszczanej przez psa drodze nową ścieżkę. To naprawdę działa i ma sens. Szybko rozwiążesz problem wpadania przy każdym takim incydencie w białą gorączkę, widząc tratowany przez psa ukochany krzaczek. Ostatecznie dojdziesz nawet do wniosku, że chyba Twojemu pupilowi spodobała się Twoja nowa aranżacja. Jakbyś to Ty to wszystko wymyślił! :) I tu jest właśnie pies pogrzebany. Otóż wystarczy dostosować aranżację ogrodowych klombów pod psie trasy i potraktować te ostatnie jako właściwe ścieżki również dla człekokształtnych bywalców ogrodu. To samo tyczy się psich legowisk, to znaczy dołów, rozdrapanej ziemii lub trawnika, które pies obrał sobie na miejsce odpoczynku od nadzwyczajnie prażącego ostatnio słońca. Nie walcz z nim o ten skrawek ziemii, ale wręcz dostosuj otaczającą przestrzeń pod ten skrawek ziemii, regulując przebieg ścieżki tak, aby Twój pies miał swobodny dostęp do tego miejsca. To naprawdę działa!
Kontynuacja wątku już wkrótce!