Po niedzielnym entre w poniedziałek skoro świt potwornym jazgotem rozpoczęła się kolejna lekcja, która zbudziła pewnie wszystkich moich sąsiadów. Sama wyskoczyłam z łózka i poleciałam do ogrodu przekonana, że albo kota mi kawki na strzępy rozszarpują albo kot rozszarpuje kawkę. Tymczasem okazało się, że młoda kawka po prostu wylądowała na poboczu drogi, a te wszystkie dźwięki wydawane były profilaktycznie przez spanikowane dorosłe kawki. W tym miauczeniopodobne onomatopeje. Pod presją takich krzyków wybór wydaje się oczywisty - trzeba czym prędzej nauczyć się latać albo się ogłuchnie. Jakież to ludzkie...
Młoda kawka (pierwsza od lewej) obok rodziców Dzisiaj w kawkowym świecie naprawdę wielkie poruszenie, ale takie naprawdę, naprawdę wielkie, bo oto nadszedł pierwszy dzień nauki latania młodej kawki. Podczas gdy w przypadku sikor, taką lekcję latania prowadzą tylko rodzice, w przypadku kawek można mówić o zlocie rodzinnym. W nauce latania młodej kawki uczestniczą nie tylko rodzice, ale pewnie ciocia, wujek, dziadek, babcia, stryjek, sąsiad, znajomy sąsiada, a może i jacyś urzędnicy i dziennikarze, jeżeli w kawkowym świecie istnieją takie odpowiedniki, razem wzięci. Lekcja nauki latania to szeroko zakrojona akcja pilotowana ze wszystkich stron, drzew, gałęzi, dachów, kominów, jakie tylko znajdują się w pobliżu. Towarzyszą temu oczywiście najróżniejsze, głośne okrzyki, skandowania, gwizdy, nie wspominając o bójkach i kłótniach zapewne wynikających z tego, że każda kawka wie swoje o lataniu i uważa, że jej metoda nauczania jest najlepsza. Ogólnie rzecz biorąc początek lekcji wygląda tak, że dorosłe osobniki pokrzykują coś do małej kawki zapewne dla zachęty, po czym odlatują na gałąź znajdującą się powyżej piętra komina, w którym znajduje się gniazdo. Powtarzają tę procedurę wielokrotnie, przelatując gałęzi na komin i z powrotem aż do skutku, czyli aż do momentu, kiedy młoda kawka odważy się ostatecznie wzbić w powietrze. Fakt, że obierają wyższą gałąź należy tłumaczyć tym, że po prostu tam jest mimo wszystko bezpieczniej niż w niższych partiach koron drzew i zaroślach, gdzie możliwość ucieczki i swobodnego lotu jest ograniczona, a ryzyko ataku przez drapieżniki z ziemii znacznie większe. Szwędająca się po podwórku kotka, która oczywiście migiem wyczuła, co się dzieje, nie umknęła uwadze dorosłych ptaków. Momentalnie zawisł nad nią na gałęzi dorosły ptak i zaczął strasznie jazgotać, a kotka nie lubi hałasu, więc oczywiście zaczęła mi się zaraz skarżyć. Trzeba było ją odizolować na czas kawkowej lekcji. Obieranie wyższych gałęzi przez rodziców jest również podyktowane faktem, że młoda kawka nie ma jeszcze na tyle wyrobionych mięśni skrzydeł, aby faktycznie wysoko się wzbić i dolecieć tam, gdzie znajdują się rodzice. Siłą rzeczy, sfrunie na niższą gałąź, ale przynajmniej nie wyląduje na ziemii, gdzie czekałby ją niepewny los. A tymczasem kawkowe dziecię siedzi na gałęzi i siedzi i najwyraźniej jeszcze nie jest aż tak wygłodniałe, żeby się z niej ruszyć, mimo presji wywieranej na niej przez krzyki dorosłych kawek siedzących na gałęziach otaczających drzew.
Po niedzielnym entre w poniedziałek skoro świt potwornym jazgotem rozpoczęła się kolejna lekcja, która zbudziła pewnie wszystkich moich sąsiadów. Sama wyskoczyłam z łózka i poleciałam do ogrodu przekonana, że albo kota mi kawki na strzępy rozszarpują albo kot rozszarpuje kawkę. Tymczasem okazało się, że młoda kawka po prostu wylądowała na poboczu drogi, a te wszystkie dźwięki wydawane były profilaktycznie przez spanikowane dorosłe kawki. W tym miauczeniopodobne onomatopeje. Pod presją takich krzyków wybór wydaje się oczywisty - trzeba czym prędzej nauczyć się latać albo się ogłuchnie. Jakież to ludzkie...
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |