Bluszcz, wspólnik zagłady. Gdy człowiek zamyka oczy i odwraca się plecami do ogrodu, jak wąż niepostrzeżenie oplata jedno drzewo, potem drugie, aż w końcu cały ogród staje się jednym wielkim wężowiskiem. W tym ogrodzie nikt nie robił nic od dawna. Jego dawni lokatorzy, którym właściciel działki zabraniał prac ogrodowych, mówią, że nie czują już sentymentu do swej nieszczęsnej kolebki. Teren tak się zmienił, że nawet teraz wykarczowany przez nowych właścicieli z klonowego młodnika jedynie odpycha. Zaczynam ich rozumieć. Być może taka jest właśnie zemsta ogrodu na tych, którzy skazują go na niebyt ze zwykłej ludzkiej złośliwości. Człowiek człowiekowi wilkiem. Natura wydaje się odzwierciedlać to z całą tego słowa bezwzględnością. Dziwnym zbiegiem okoliczności ten bluszcz nigdy nie pokusił się przekroczyć granicy ogrodzenia i wkroczyć do Natusina. Jak nożem uciął.
0 Comments
|
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|