Skoro jednak o psach mowa to choć zdecydowanie nie należę do psiarzy, parafrazując Szekspira ktoś musi być kociarzem, żeby ktoś inny mógł być psiarzem, to właśnie psie ścieżki były dla mnie wielokrotnie inspiracją w procesie planowania alejek w przestrzeni ogrodu. Nie inaczej stało się i w przypadku forsycji. Jako samozwańczy traper podczas bliższych i dalszych wypraw często podążający ścieżkami wydeptanymi przez dzikie zwierzęta, nie potrafiłam oprzeć się pokusie, aby pociągnąć przez forsycje kolejną alejkę. Wykorzystałam w tym celu wolną pergolę, która od dłuższego czasu nie spełniała swojej funkcji. Nie lubimy, gdy potencjał naszego ogrodu się marnuje. Pergole podzieliliśmy na dwa osobne przęsła w celu wyniesienia do góry i podparcia w dwóch miejscach płożących się gałęzi. Z początku nie wyglądało to zbyt obiecująco. Przydałaby się druga pergola - pomyśleliśmy. Co do cięcia krzewów nie byliśmy przekonani. Forsycja właśnie zaczynała puszczać pierwsze pąki kwiatowe. Postanowiliśmy poczekać do jesieni.
Jakim zdziwieniem jest dla nas dzisiaj ta alejka. Właściwie nie ma potrzeby trymować krzaków. Cudownie same się rozstąpiły. Nawet krzak rosnący na brzegu jakby odsunął się wgłąb wyspy liściowej. Chyba nie będziemy go jednak przesadzać. Liczymy na intuicję naszych gości. A może dotyk gałązek forsycji ma swój osobliwy urok? Może warto spojrzeć na taki krzak jak na człowieka, który stoi w drodze? Co byście zrobili, gdyby faktycznie był człowiekiem i stał do Was plecami? Co byście zrobili, aby go nie wystraszyć? Ba! nisko zwisające gałęzie świerkowe również jakby nieco uniosły się, przesunęły na bok co najmniej jakby świerk odetchnął z ulgą, że po wiosennej kosmetyce nikt mu jednak nic więcej ucinać nie będzie. O nawiązaniu tak zgodnej współpracy z naszymi ogrodowymi roślinami nie śmieliśmy nawet myśleć. Jakiś czas temu stwierdziliśmy, że rośliny mają swój własny rozum, słyszą, co o nich mówimy, potrafią się obrazić, są strasznie uparte i same decydują o tym, gdzie im będzie najlepiej, wędrują. Chyba musimy dorzucić do tego jeszcze chęć współpracy. Może uwierzyły w to, że to, co robimy naprawdę ma sens.