Z cyklu najbardziej idiotyczne wymówki. Plener malarski wymknął się nam spod kontroli. Zainspirowani kolorowymi domkami dla jaskółek z Vermont w Stanach Zjednoczonych, postanowiliśmy odnowić na początek fasady domków naszych ogrodowych mieszkańców. Zaczęliśmy od budki dla sikorek. Wygląda przytulnie. Aż sami byśmy chętnie zamienili kredowy chłód naszego domu na taką świetlistą ciepłą żółć. To jeszcze nie koniec. Zamierzamy dorobić gustowne niebieskie okiennice u wlotu do budki. Wyobraźcie sobie, że gdy przystępowaliśmy do pracy, sądziliśmy, że nikogo nie ma w domu. Tymczasem najwyraźniej niektórzy nie czekają z odpoczynkiem do zachodu słońca. Z budki wyfrunęła tuż nad naszą głową cicho jak sowa, jak spadający z drzewa liść niesiony na wietrze, targając we włosach kwiat - sikora bogatka. Staraliśmy się więc uwinąć migiem z malowaniem. Potem obserwowaliśmy jak lokatorka ponownie zawitała w progu i chwilę się zasępiła. Niby wszystko w porządku pod względem orientacji. No przecież mogłaby do domu trafić z zamkniętymi oczami, a jednak coś się nie zgadza. Ktoś mi chyba domek przemalował. No i teraz sikorka ma zagwozdkę: jej to wciąż czy nie jej...
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|