Drukują się. Zdjęcia autorstwa Legionowski Wędrowiec już wkrótce w Ogrodzie Sztuki Natusin. Będziecie mogli je obejrzeć i zakupić, a także porozmawiać z autorem w Noc Rzemiosła 26 września.
0 Comments
Ciąg dalszy przygotowań do Nocy Rzemiosła. Dobry policjant Miłosz Płonka Młoszart w akcji! Stawianie, składanie, sklejanie, szlifowanie, s...
Co kryje ta tajemnicza walizka? Sami umieramy z ciekawości. Podrzucił nam ją dzisiaj nasz dzisiejszy gość Legionowski Wędrowiec, który dołączy do nas w Noc Rzemiosła 26 września i uchyli rąbka tajemnicy nie tylko, o tym, co robi, ale co najważniejsze, jak! Szykuje się z pewnością prawdziwa gratka dla najmłodszych pasjonatów przyrody i fotografii, ale i dorośli będą mieli, czym oko nacieszyć. Oto nasz dzisiejszy gość Legionowski Wędrowiec. Fotograf przyrody. Miłośnik Podlasia. Pasjonat wypadów rowerowych. Jego pasją jest jeździć po Polsce i przybliżać najmłodszym tajniki fotografii i piękna polskiej przyrody w ramach edukacji przyrodniczej. Poznaliśmy się na Targach Sztuki Art & Design w Galerii na Prostej w Jabłonnej. Mariusz wystawił się ze zdjęciami swojego autorstwa. Zachwyciło mnie w szczególności zdjęcie kuropatw pod śnieżną pierzyną przywodzące w pamięci obrazy Chełmońskiego, ale o wiele barwniejsze. Wymieniliśmy się kontaktami i nawzajem śledziliśmy swoje poczynania. Okazało się, że mamy wiele wspólnego - fotografia przyrodnicza, podróże na wschód, przyroda. Cieszę się, że udało mi się namówić Mariusza, aby dołączył do nas w Noc Rzemiosła. A co szykuje dla Was tego dnia? O tym już wkrótce.
Wprawdzie nie zgłosiliśmy oficjalnie chęci uczestnictwa w Festiwalu Otwarte Ogrody, czekaliśmy, aż do wydarzenia dołączy nasz rodzimy Brwinów, do którego przynależymy administracyjnie, choć w świetle napięć z tym związanych, i naszej niechęci do naszym zdaniem szkodliwej dla lokalnej społeczności polityki lokalnego stowarzyszenia opowiadającego się za zmianami administracyjnymi, czujemy się przede wszystkim ogrodem niezależnym, niemniej jednak nicnie stoi na przeszkodzie w tym, abyśmy w dniach trwania festiwalu w Podkowie Leśnej otworzyli się nieco mniej formalnie, być może ta nieformalność jest wprost pożądana, bo nasz ogród znajduje się de facto na pograniczu aż trzech miast, jeśli weźmiemy pod uwagę Otrębusy. Najprawdopodobniej Ci, którzy przejeżdżają obok nas regularnie, znajdą kolejny powód, aby zdjąć nogę z gazu, co bardzo nas ucieszy, bo strasznie nie lubimy, jak rozpędzacie się na ulicy Stanisława Lilpopa. Apelujemy jednak o czujność i baczne obserwowanie lusterek, żeby ktoś nie wjechał Wam w zderzak. Napewno pracownia artystyczna Victoria Tucholka wyjdzie w ogród w dniach 11-12 września, 13 września świat otwiera się się dla pracowni, więc ogród nie będzie tego dnia dostępny dla zainteresowanych. W planach mamy wystawę obrazów i plener malarski pod powoli żółknącą liściową kopułą naszego ogrodu. Dziwnym zbiegiem okoliczności Natusin nie był jeszcze tematem żadnego naszego obrazu, więc to świetny pretekst ku temu, aby to zmienić. Jeżeli ktoś z Was ma ochotę dołączyć do nas ze szkicownikiem, sztalugą lub innymi narzędziami twórczej zbrodni, serdecznie zapraszamy.
Spotkałam nawet prawdziwych sąsiadów. Z pozdrowieniami dla Pani Krystyny i Pana Andrzeja i oczywiście Zigi! Miło, że o mnie pamiętają, gdy ich sałata i wszelkie inne zielsko przerasta :)
Nie ma prądu, nie ma mnie, świat się nie zawalił. Gaz pod kawą wrze pod żółtym liściem kasztanu, a ja czytam hieroglify co je w korze wyrył wiatr, deszcz i słońce. Dzięki Boże nie ma mnie! A próbowali Nam wmówić, że się nie da u nas w lesie warzyw uprawiać! A właśnie, że się da! Niektórzy zdziwiliby się, ile u nas doniczek, w których nic nie rośnie. Otóż, rośnie, tylko nie zawsze widać. Gdy przychodzi odpowiedni moment, spod ziemii wyskakuje pęd. Podczas gdy w Polsce lato zaczyna powoli chylić się ku schyłkowi, smaczliwka wdzięczna, czyli awokado właściwe (Persea americana) zdecydowanie nadaje na południowych falach. Nasza w tym teraz głowa, jak podtrzymamy dla rośliny złudzenie, że faktycznie wszystko jest w porządku i jest w swoich rodzimych meksykańskich stronach. Cóż za brak szacunku tak to awokado po świecie rozsyłać bez pytania o zgodę? My tak serio! Kilimandżaro na posterunku. Punkt strategiczny na stołówkę ogrodową i domową.
A jakże! okno kuchenne A oto i ten, kto nam anioła do ogrodu podrzucił. Rzeźbiarz Miłosz PłonkaMłoszart. To właśnie z Miłoszem będziecie mieli okazję przekonać się, jak to jest malować pod okiem mistrza. W Noc Rzemiosła 26 września Miłosz ma zamiar nadać anielocie trochę kolorów. Liczymy na Was, że trochę mu w tym pomożecie. Malowanie anioła autorstwa Miłosza będzie częścią warsztatu malarskiego, który planujemy zorganizować 26 września w Ogrodzie Sztuki Natusin w ramach Nocy Rzemiosła organizowanego przezStowarzyszenie "Z Siedzibą w Warszawie" W ramach warsztatu będziecie również mogli popuścić wodze fantazji i wspólnymi siłami namalować obraz. Mamy nadzieję, że Ogród Sztuki Natusin dostarczy Wam ciekawych inspiracji. Przy okazji spróbujemy Was wtajemniczyć w podstawy technik malarskich akrylowej i olejnej.
Winobluszcz pięciolistkowy (Parthenocissus quinquefolia), zwany też dzikim winem – gatunek silnie rosnącego pnącza ozdobnego z rodziny winoroślowatych. Owoce w postaci surowej są trujące, choć wyrabia się z nich soki, wina, kompoty, powidła i konfitury. Z ciekawostek wyrób o nazwie „Pikantna konfitura z dzikiego wina” został wpisany 27 listopada 2014 na Krajową listę produktów tradycyjnych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oprócz owoców do konfitury dodaje się przyprawy: imbir, pieprz, cynamon, gałkę muszkatołową. Przy wyrobie win poddaje się fermentacji zmiażdżone owoce wraz z pestkami. Owoce są również przysmakiem szpaków, kosów, kwiczołów i jemiołuszek. Czasami gili. Niestety dzięcioły raczej w nich nie gustują... to oznacza konieczność prowadzenia wzmożonej obserwacji budki lęgowej dla szpaków w zimie w celu nakrycia winowajcy na gorącym uczynku i zdobycia niezbitych dowodów na to, że to faktycznie dzięcioł zgromadził w budce wszystkie te pestki. WIĘCEJ... Kto śledzi Wycieczki Osobiste, ten wie, że podczas sprzątania budek lęgowych w tym roku Wycieczki Osobiste natrafiły na bardzo ciekawą zagadkę. Otóż w budce lęgowej naszych brudasów szpaków, o tak! szpaki to straszne flejtuchy! znalezione zostały nie tylko podejrzane czerwonawe pióra zdecydowanie do nich nie należące, ale również zagadkowe nasiona, pestki lub ziarna, których pochodzenia nie udało się nam ustalić, mimo konsultacji z botanikami. Uwielbiamy takie zagadki, więc postanowiliśmy posiać nasiona w nadziei na to, że może zagadka sama się rozwiąże, jak nasiona zakiełkują. Już myśleliśmy, że nic z tego nie będzie, aż tu nagle ostatnio zauważyliśmy poruszenie w doniczce. Pojawiła się pierwsza roślinka i nawet wypuściła liście. Póki co niewiele nam to mówi. Umieramy z ciekawości i czekamy z niecierpliwością, co z tego wyrośnie. Jak się uda i będziemy już wiedzieli, co to za roślina, być może dojdziemy po nitce do kłębka, co za ptak mógł zgromadzić nasiona w budce, bo żaden ptasiarz nie potrafił z całą pewnością stwierdzić, że to na pewno... dzięcioł. Taka jest hipoteza naszych ekspertów. Zobaczymy, czy się potwierdzi. Z góry przepraszamy za mało apetyczne zdjęcia, ale... to szalenie intrygujące. Więcej o akcji czyszczenia budek i związanych z tymi ciekawostek znajdziecie tutaj: http://viktoriatucholka.weebly.com/wycieczki-osobiste/zwierzyniec-czyszczenie-budek-legowych
Pióropusznik strusi (Matteuccia struthiopteris (L.) Todaro) w prezencie od rzeźbiarza Miłosza Płonki, właściciela "Płonkówki" we wsi Roczyny nad Bulówką. No to mamy już dwa ogrody sztuki :) Zdjęcie autorstwa winowajcy tego sierpniowego przesadzania - Miłosza Płonki. Nie pozostaje mi nic innego jak ratować jego duszę i resustytować te zielone olbrzymy w zaciszu Ogrodu Sztuki Natusin. Trzymajcie kciuki!
Właśnie owocuje cis. Czy wiecie, że to długowieczne zimozielone drzewo było gatunkiem najwcześniej objętym ochroną w Polsce? Miało to miejsce w 1423 roku z nakazu króla Władysława Jagiełły, który postanowił ukrócić eksport drewna cisowego, będącego surowcem do wyrobu łuków i kusz, za zachodnią granicę. Cis pospolity był wówczas zagrożony całkowitym wyginięciem. Trudno się dziwić. Jest to bowiem najbardziej zbite, najbardziej sprężyste i najtrudniej łupiące się (potwierdzamy! próba złamania nawet cienkiej gałęzi, nie wspominając o ścięciu jej siekierą, to iście karkołomne zadanie) ze wszystkich europejskich gatunków drewna cenione już przez człowieka prehistorycznego. Najstarszym przedmiotem z drewna cisowego jest bowiem włócznia, licząca ok. 45 tys. lat. Najstarszym cisem w Polsce jest cis Henrykowski w Henrykowie Lubańskim w województwie dolnośląskim, jego wiek ocenia się na około 1300 lat. Wiek najstarszych okazów szacowany jest na 1,5 tysiąca lat. To również nie powinno być zaskoczeniem, jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że cis cechuje się bardzo małym przyrostem rocznym. Jest to roślina jadalna, aczkolwiek trująca. Jadalne są tylko czerwone osnówki owoców, znajdujące się w nich nasiona, jak również wszelkie inne części rośliny zawierają substancje toksyczne. Dawką śmiertelną dla dorosłego człowieka jest już 50-100 gramów igieł cisowych. Nie przeszkadza to jednak, aby z cisu izolowane były substancje używane w produkcji leków przeciwnowotworowych. Odwar z igieł cisu stosowano również w medycynie ludowej, między innymi w leczeniu niedociśnienia. W naszym ogrodzie rosną dwa bardzo stare okazy tych świętych drzew i wiele ich młodszych potomków. To właśnie one osłaniają widok Natusina od ulicy. Nie zamierzamy tego zmieniać. CIEKAWOSTKA Na jednym zdjęciu cis i na drugim zdjęciu cis, więc o co chodzi? Cis pospolity (Taxus baccata L.) to roślina zwykle dwupienna. To znaczy, że żeńskie i męskie organy rozrodcze (kwiaty) występują zwykle na różnych osobnikach. Występowanie obu typów organów na jednym osobniku to rzadkość. Nie jest to żaden ewenement w świecie przyrody. Wiele roślin cechuje się dwupiennością, na przykład topola, wierzba, miłorząb, rokitnik, chmiel, pokrzywa. W przypadku cisu jest nieco inaczej niż, na przykład u ptaków, gdzie samiec jest zwykle bardziej okazały i bardziej ubarwiony od samicy. Po prawej mamy bowiem osobnika z żeńskimi organami rozrodczymi, na którym od sierpnia do września dojrzewają nasiona ukryte w kulistych czerwonych osnówkach. Stykające się gałęzie dwóch osobników cisu pospolitego. Po lewej osobnik z męskimi organami rozrodczymi, po prawej z żeńskimi obsypany aktualnie licznymi nasionami w czerwonych osnówkach. Jakby dobrze się przyjrzeć, oba osobniki różnią się również barwą igliwia. Takie wrażenie wynika najprawdopodobniej z tego, że osobnik żeński większość swojej energii włożył w wykształcenie osnówek wokół nasion, podczas, gdy osobnik męski wypuścił już liczne młode odrosty, które cechują się jaśniejszym zabarwieniem igliwia. DOBRY CIS NIE JEST ZŁY Czerwone owoce cisu w smaku są ponoć słodkie. Cieszą się dużym powodzeniem wśród wiewiórek i ptaków, np. kosów. My również możemy ich skosztować pod warunkiem, że usuniemy pestkę. Podobnie jak inne jadalne owoce, pestki cisu zawierają substancje toksyczne. Raczej nie sądzimy, abyście byli na tyle zdesperowani, ale pamiętajcie o tym, że poza owocem wszelkie inne części rośliny są bardzo trujące. Na zdjęciu jeden z naszych rudych ogrodowych Pi z klanu natusinowych Pipów podczas konsumpcji owoców i przy okazji rozsiewania pestek.
|
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|