Nie ma to jak bezpośredni kontakt z ziemią
Panie Boże, widzisz i nie grzmisz?! Najpierw zignorowałam. Powiedziałam sobie: Nie, kobieto! Nie po to wychodzisz na krótki spacer do pobliskiego lasku. Miałyśmy tylko rozprostować kości i dalej zawijać w te sreberka. Ale zanim z lasku wróciłam, nie potrafiłam oprzeć się pokusie i nie sprawdzić chociażby, co też tym razem szanowni tubylcy wywalili do lasu. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Wyobraźcie sobie, że w środku była skoszona trawa. Już nieraz widziałam skoszoną trawę wywaloną w tym zagajniku i to często bez specjalnego maskowania od tak zaraz z brzegu drogi, no ale takiego lenistwa jeszcze nie widziałam. Żeby się człowiekowi nie chciało nawet z worka wywalić tej trawy. Ot, troska o przyrodę zapewne! Jeden worek lżejszy najwyraźniej udało się jeszcze komuś rzucić od tak głęboko w krzaki. Pozostałe dwa już o wiele cięższe wymagały jednak odrobiny wysiłku. Im dłużej żyję, tym ludzie coraz bardziej mnie zaskakują. Czy uda mi się kiedyś wyjść z domu i odnaleźć spokój na tych kulturalnych ulicach? Zaczynam coraz bardziej w to wątpić. Wracając do sianka. Otóż po jego odkryciu, dalej się broniłam: Kobieto, po cholerę Ci siano! Siano!? No siano by się przydało, a co! Haha! Kobieta oczywiście drążyła temat i okazało się oczywiście, że taka skoszona trawa ma wiele pożytecznych zastosowań. O tym, że właściwie najlepiej w ogóle pozostawić ją na trawniku już kiedyś pisałam. Zwykle po jakimś czasie zostaje wciągnięta z powrotem do ziemi i skonsumowana przez bezkręgowce, w szczególności naczelnych spulchniaczy naszych ogrodów, czyli dżdżownice. Taka skoszona trawa może mieć również wiele innych zastosowań, np. posłużyć do wykonania nawozu do roślin (gnojówki). Można ją również wykorzystać do ściółkowania rabat. Ja postawiłam tym razem na to drugie rozwiązanie. Trzy worki skoszonej trawy pozwoliły na wyściółkowanie sporej ilości terenu, choć oczywiście pozostał niedosyt, bo znalazłam jeszcze jedną rabatę, która wymagałaby zagospodarowania. No, cóż, zapewne to nie pierwsza i nie ostatnia skoszona trawa wywalona do lasu. Piły, kosiarki i dmuchawy chodzą w okolicy non stop, nawet w niedzielę wielkanocną, stanowiąc konkurencję dla dzwonu kościelnego wzywającego na mszę. Niektórzy najwyraźniej popadli w uzależnienie. Skoszonej trawy na pewno więc nie zabraknie. P.S. Siankiem można też nakarmić zwierzęta, np. konia albo królika lub wykorzystać do wyściółkowania klatki ukochanego domowego gryzonia, nie wspominając o ptakach, które akurat teraz budują gniazda. A tak w ogóle, to najlepiej kupić sobie konia, wówczas nie trzeba będzie już nic kosić. Taka żywa kosiarka na czterech nogach.
|
Gardens of My Mind
|