P.S. Jeżeli sytuacja uległa zmianie, zapraszam po odbiór!
VICTORIA TUCHOLKA |
|
Oto historia pewnej draceny rodem z biura rzeczy znalezionych, wyrzuconych lub porzuconych. Wszystko jest kwestią punktu widzenia, z którym aktualnie najbardziej się identyfikujecie. To historia trójkąta a nawet kwadratu, jeżeli nieszczęsną dracenę potraktujemy jako równoprawną, jakkolwiek zlekceważoną stronę tej historii miłosnej. Pewna Pani porzuciła pewnego Pana. Tak bywa. Mniejsza o to, dlaczego. Czasami lepiej się po prostu rozstać niż się ze sobą męczyć. Szkoda życia. W wieńczącym długi okres huśtawek nastrojów przypływie zdecydowania ten Pan postanowił ostatecznie zamknąć ten rozdział w swoim życiu i wystawić na ulicę wszystkie rzeczy tej Pani, włącznie z niepodlewaną od tygodni lub nawet miesięcy wspólnie zakupioną niegdyś draceną. Ziemia była przesuszona na wiór. Los rośliny był przesądzony. Wylądowałaby na wysypisku śmieci i tam najprawdopodobniej dokonałaby swojego nieszczęsnego żywota, ale oto w całej historii pojawiam się ja. Znalazca. I niweczę cały ten łzawy scenariusz rodem z opery mydlanej o beznadziejnej jak los owej draceny miłości. No cóż, zawsze brakowało mi romantyzmu. Jako specjalistka od podobnych beznadziejnych przypadków, dostrzegając moim wybujałym zielonym okiem "artysty od siedmiu boleści" pastele zieleni na zwiędłych liściach, w moich żyłach zaczęła na powrót pulsować krew ratownika świata. Po pierwszym etapie rekonwalescencji - przesadzeniu, zmianie podłoża i dbaniu o ciągłe nawilżenie rośliny - sprawa nadal przedstawiała się beznadziejnie. Wszystkie liście uschły i odpadły. Roślina wylądowała więc w ogródku w nasłonecznionym miejscu z bezpośrednią stycznością do gleby. Jednak i to nic nie dało, więc w przypływie rozpaczy, nieco wątpiąc w swoje magiczne zielone zdolności, odstawiłam roślinę w okolice potencjalnej umieralni, czyli zacienionego kompostownika. Po przeciągającej się rozpaczy pomieszanej z rezygnacją nad dziesiątkami sadzonek skonsumowanych w wyniku ulewnych deszczy przez ślimaki, jakim pocieszeniem było dla mnie dzisiaj dostrzeżenie zalążków młodych pędów liściowych na wysuszonych kikutach draceny. Dracena awansowała więc z powrotem w nasłonecznione miejsce. Skoro ta dracena odżyła, to może nie jest jeszcze za późno i dla tego Pana i / lub Pani…
P.S. Jeżeli sytuacja uległa zmianie, zapraszam po odbiór!
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|