Rok temu przeprowadziliśmy renowację starej drewnianej deski do prasowania z myślą o pomalowaniu na wzór indiańskiego totemu i wkomponowaniu w przestrzeń ogrodu. Ostatecznie jednak żal nam się jej zrobiło, bo już raz ktoś wystawił to cudo na śmietnik i ledwo udało się nam tę deskę odratować, a jak ją odratowaliśmy, to sam widok odnowionego drewna był miodem dla naszych oczu, że wahaliśmy się kalać je naszymi fantasmagoriami. Być może przyjdzie i czas na malowanie i ona przestanie się kiedyś kurzyć w czterech ścianach. Póki co trafił się inny totem. Nasz ogród najwyraźniej bardzo go potrzebował. Dzisiaj zawisły na nim pierwsze pióra. Ostatnio zrodził się nam bowiem pomysł na dorobienie jednemu z drzew skrzydeł, pod którymi moglibyście się schronić. Schronić będziecie mogli się w ich cieniu pod totemem. To zaledwie początek opierzania. Piór na pewno nie zabraknie, bo zbieramy je już od lat, aby stąd odlecieć. To kolejna część naszych wieloletnich zbiorów, której szkoda, aby się kurzyła, skoro zdecydowanie przynależy bardziej do otwartej przestrzeni. Generalnie mamy zamiar okorować ten pień i nieco w nim porzeźbić. Pióra będą dodatkowym elementem. Kto wie, być może uda się nam sprawić, aby powiewały na wietrze. Czas pokaże.
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|