Niestety czas nie ma litości dla architektury drewnianej, a majstrów z sercem do detalu jest coraz mniej i każą sobie słono płacić. Natusin wiele stracił na swoim pierwotnym charakterze. Ubyło detali lub skryły się pod różnymi nowoczesnymi wynalazkami mającymi na celu ocieplenie, nie zapominajmy, pierwotnie przecież letniskowego domu, w którym jeszcze nie tak dawno srogie zimy dawały się domownikom mocno we znaki nawet przy starych kaflowych piecach grzejących na wszystkie fajerki. Pierwotnym właścicielom pewnie przez głowę by nie przeszło spędzać tutaj zimy. Dom na ten czas był zamykany, okiennice zakładane na okna. Pewnie nawet pobliski domek dla służby, ogrodnika? stróża? pustoszał na ten czas. Wszystko zmieniło się w okresie wojny i tuż po niej, kiedy ludzie uciekali z pogrążonej w gruzach stolicy i szukali schronienia po okolicznych domach. Nie pogardzili nawet domkiem ogrodnika, mimo że ten wyposażony był zaledwie w sławojkę, a po wodę trzeba było jeździć na drugi koniec miasta. Z czasem okiennice przestały być potrzebne. Stare latarnie złamał czas. Zostały po nich tylko solidne żeliwne słupy. Dbałość o detal ugięła się pod presją funkcjonalności. Kto z Was tęskni za taką zimą? Data nieznana. Na zdjęciu widać latarnię. Kiedyś takich latarni było około 4 wzdłuż betonowej ścieżki prowadzącej od schodów werandy do furtki 1991. Na zdjęciu widać jeszcze okiennice. Pozostałość po czasach świetności letniska, kiedy właściciele zjeżdżali tutaj na lato, a na jesieni zamykali dom i okiennice. Zmieniła się również kolorystyka budynku. 1911. Na rogu budynku widoczny jeden z elementów dekoracyjnych. Płaskorzeźba imitująca kolumnę jońską. Widoczny na zdjęciu cis sięga dzisiaj prawie dachu.
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|