Mamy w ogrodzie dwa stare dęby zrośnięte pniami u nasady. Całkiem imponujące bliźniaki. Nasze świerki lubią zimę. Prezentują się wówczas najokazalej. Mimo ciężkiego, mokrego śniegu zalegającego na ich wiotkich gałęziach, wydaje się jakby dopiero teraz przebudziły się ze snu i próbowały unieść śpiące ramiona subtelnie opadające ku ziemi, jak u primabaleriny. Nasze świerki mają coś w sobie z baletowych tancerek. I pomyśleć, że wielu gości dawno by im już te gałęzie poobcinało, że niby przeszkadzają, a my zawsze protestowaliśmy, sugerując, że właśnie w tym cały urok świerków, że właśnie o to chodzi, abyście wykonali wysiłek schylenia głowy lub wygięcia ciała, uniesienia dłonią gałęzi jak firanki, a może przy okazji otrzecie się przypadkiem o świerkową gałąź?! Czy pamiętacie jeszcze, jakie to przyjemne uczucie? Jaki to dreszcz emocji, gdy drobne igiełki muskają ciało? Czy pamiętacie zapach świerkowego igliwia, które drzewo uwalnia podobnie, jak kobieta przyciąga mężczyznę zapachem? Chyba przydałoby się tutaj na powrót krzesełko, żeby nasza primabalerina mogła odpocząć, gdy nikt nie patrzy. Zrobiło się tutaj bardzo przytulnie niczym pod jakąś kopułą lub altaną, o której zawsze marzyliśmy. Teraz mamy żywą kopułę. Czasami wydaje się nam, że czytają w naszych sercach i myślach, że znane są im myśli i uczucia pełne zachwytu nad ich zgrabnością i wdzięczności za to, że przychylają się do naszej tegorocznej koncepcji poprowadzenia pod parasolem ich gałęzi nowej alejki. Tyle śniegu. Aż głowa boli... Na zdjęciu nasze nieśmiertelne ogrodowe muchomory. Witaj przyjacielu!
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|