Przy okazji segregacji śmieci z mojego prywatnego kosza ulicznego, uwiadomiłam sobie, że nie potrzebuję sponsora. Sama nim jestem. Niektórzy zarzucają mi, że marnuję czas (nie dziękuję za te wyrazy akceptacji i wsparcia w moich działaniach, bo akurat wpierw robię to, co opisuję), dogryzają, że powinnam być celebrytką (obawiam się, że nie byłabym w stanie nadrobić zaległości w robieniu sobie selfie, a nawet jeśli, nie wiem, czy zyskałabym poklask, robiąc sobie zdjęcie z workiem śmieci, o przepraszam! i kromką chleba wymieszanych z psimi kupami). Kromka chleba w moim koszu może oznaczać tylko jedno: prowokację. Jestem wrogiem publicznym numer jeden wszelkich aktów marnotrawstwa, w szczególności wyrzucania chleba. Gdybym miała na to jakiś wpływ, obłożyłabym karą grzywny każdego, kto dopuścił się aktu wyrzucania chleba w miejscu publicznym, ale również do własnego kosza. Zleciłabym ponadto wykonanie i roznoszenie do wszystkich gospodarstw domowych ulotek z przepisami na wykorzystanie czerstwego pieczywa. Chleb to dla mnie świętość. Sama piekę chleb. Preferuję stosowanie mąki żytniej. Swojego czasu otarłam się nawet o bezglutenowość. Wszystko to kończy się jednak na kromce białego pieczywa wyrzuconej do kosza. Nic nie broni tego faktu. Nawet to, że to pierwszy raz w życiu, kiedy wyrzucasz chleb. Jak to możliwe, że robią to notorycznie moi rodzice, którzy przecież przeżyli kartki, a ich rodzice z kolei wojnę? Jak to możliwe, że to ja, oczywiście młoda gówniara, która nic nie wie o życiu, nie ma własnego zdania i jest wszem i wobec bierna, nie widziała ludzi głodujących w Afryce ani nawet w Indiach, nie przeżyła wojny, głodu ani kartek, wychowała w dobrobycie, wręcz luksusie, jak to możliwe, że mnie to razi?! kto tu jest bierny? Kto wyręcza się innymi? Awansowaliście do kolejnej rundy. Ciekawa jestem, jak sobie poradzicie z samodzielną segregacją śmieci. Czas start.
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|