Kolejny spokojny dzień w Natusinie. Nasz długi weekend mija pracowicie. Jesteśmy zdecydowanie pracocholikami. Już mieliśmy zabrać się do pracy, gdy przypomnieliśmy sobie o tym, że trzeba wypłukać, wycisnąć i rozwiesić pranie. Każdy pretekst jest dobry, aby trochę powłóczykijować choćby wokół własnego komina. Szczęście nieszczęściu, jak zapewne zauważyliście nasz ogród spełnia niezbędne wymogi, aby poczuć się tutaj choćby jak na skraju puszczy. Tak oto zaczęła się nasz dzisiejsza przygoda. Nie zdążyliśmy dojść nawet do sznurka na bieliznę, gdy naszym oczom ukazało się okropne pobojowisko. Jeżeli wydaje się Wam, że nie mogło spotkać Was nic gorszego od kreta, który podważył cebulki tulipanów na grządce, jesteście w błędzie. Najwyraźniej nie przerobiliście jeszcze scenariusza z tandemem kret (lub w naszym przypadku chyba inny gryzoń) + pies. Nasze psy podkopały się dzisiaj dla odmiany pod garaż, rozkopując do reszty biegnącą wzdłuż niego grządkę. Wszystko zaczęło się dzień wcześniej. Rozkopaną wówczas część grządki zabezpieczyliśmy metalowymi stelażami. Nie sądziliśmy, że historia będzie miała ciąg dalszy. A jednak. Jeżeli mamy być szczerzy, zdecydowanie wolimy liście, nawet 10 razy więcej liści do przerobienia niż psy i ich wykopki. Podejrzewamy, że kreta nawet byśmy nie spostrzegli wobec konsekwentnego rycia ziemi przez psy. Jak dziki na buchtowisku. Najwyraźniej złoczyńcy, który wzbudził we francuskich pieskach instynkt łowcy, udało się z powodzeniem zbiec. Świeżo wzruszona ziemia slalomem prowadziła do oczka, a tam czekała na nas kolejna niespodzianka. Zaskroniec. A więc jednak się u nas zadomowił. Dzisiaj byliśmy świadkami polowania na łakomy kąsek. Najwyraźniej jednak przerósł on możliwości węża, bo ropusze udało się jakimś cudem wyswobodzić ze śmiertelnego uścisku i uciec. Jak się jednak okazało dosłownie przed chwilą, normalnie życie na gorąco, no nie wyjdziesz, żeby był spokój, zaskroniec znalazł sobie inną niemniej dorodną ofiarę. Jak on to połknie? Gdzie on to zmieści? Straszne łakomstwo. Chyba niestety w świecie zwierząt podobnie jak w tym naszym ludzkim nie da się najeść na zapas. Kotkę na wszelki wypadek zamknęliśmy. Już i tak wystarczająco dzisiaj nabroiła. Niech zaskroniec sobie spokojnie śniadanie skonsumuje, skoro już musi. Po takim posiłku trawienie z całą pewnością zajmie mu dłuższą chwilę.
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|