No i zrobiło się jakoś sepiowo. Czyżby i do Natusina nawiało piaski Sahary? Dzisiaj poczuliśmy w końcu, że żyjemy. Wprawdzie ten atak zimy wciąż pozostawia wiele do życzenia względem zimy 2013/14, kiedy to po raz ostatni na ulicy zagościły zaspy, niemniej jednak było co odśnieżać. Przypomniało się nam, jak w zimie 2018/2019 pomieszkiwaliśmy na głębokiej Suwalszczyźnie, gdzie drogi były na okrągło białe, a gospodarstwo od najbliższej bitej drogi dzieliła kilometrowa droga gruntowa przez pozbawione drzew pola. Gdy drogę zasypało, wszyscy domownicy zakasywali rękawy. W 6 osób udawało się jakoś ręcznie przekopać ten długi podjazd w pół dnia. Niestety brak drzew na miedzy czynił tę pracę syzyfową. Po każdej śnieżycy robotę trzeba było powtarzać. Gospodarze pamiętali jeszcze czasy, gdy na przedwiośniu ta gruntowa droga przypominała bardziej tunel w zaspach zlodowaciałego śniegu sięgających nawet 3 metrów. Tak więc odśnieżanie tego naszego podjazdu osłoniętego ze wszystkich stron ogrodzeniem, drzewami, ścianą domu, bramą to w istocie czysta przyjemność. Lepiej zrobić to od razu niż czekać, aż wszystko to zetnie mróz i zbity śnieg zacznie ciążyć bardziej niż żelazo. Doszliśmy do wniosku, że na zewnątrz jakoś nam cieplej niż w środku. Może przydałoby się zainwestować w igloo. Podjazd do gospodarstwa gdzieś na głębokiej Suwalszczyźnie. Te pachołki oczywiście zostały wbite po to, aby do pewnego momentu ułatwiać kierowcom i wędrowcom odnalezienie drogi w śnieżnej zawiei. Sztandarowe narzędzie walki z żywiołem. W tym czasie, kiedy akurat poprzedniej nocy śnieżyca zasypała podjazd, gdzieś w Polsce, pewnie w stolycy, odbywał się właśnie strajk rolników. No cóż, jak ktoś może sobie pozwolić na to, aby w ogóle wyjechać z własnego gospodarstwa, to oczywiście może sobie strajkować. Temu gospodarzowi na Suwalszczyźnie było już wszystko jedno i trudno mu się dziwić. A to ja stosownie ubrana do okoliczności. Po doświadczeniu suwalskiej zimy oczywiście te mazowieckie nie robią na mnie już szczególnego wrażenia.
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|