Nie ma mojej zgody dla przekraczania prędkości przez kierowców, a mówiąc kolokwialnie po prostu pędzących piratów drogowych na mojej ulicy. Każdemu takiemu kierowcy będę niezmiennie dawała jasno i otwarcie do zrozumienia, co o tym myślę, a myślę, że powinniście się wszyscy kolokwialnie rzecz ujmując pieprzyć. W sytuacji, w której nie można liczyć na skuteczne ukrócanie takich postaw u kierowców przez policję czy straż miejską, nie widzę innej możliwości. Czuję się osamotniona i bezsilna w moich działaniach, które jakby nie patrzyć są słuszne choćby w świetle wprowadzonych ostatnio w Polsce ograniczeń prędkości w terenie zabudowanym. Problem w tym, że na takich osiedlowych ulicach, jak ponad 1-kilometrowa prosta i wykostkowana ulica Stanisława Lilpopa te ograniczenia są kompletnie nierespektowane, a łamanie przepisów ograniczających prędkość niepenalizowane. Jestem pewna, że mówię głośno to, co chciałoby powiedzieć wielu moich sąsiadów, ale boją się lub nie wierzą w to, aby mieli realny wpływ na zmianę postaw kierowców. W istocie wątpię w to, aby samo werbalne zwracanie uwagi przyniosło efekt. Moje wielokrotne interwencje i konfrontacje z kierowcami nie przynoszą efektów. Konsekwentne upomnienia, a ostatecznie stosowne mandaty zapewne przemówiłyby kierowcom skutecznie do rozumu. Na pytanie, czy mam radar w oczach, mam tylko jedną odpowiedź: nie jestem ślepa. To słychać. To widać, jak kierowca dodaje gazu do dechy tuż po minięciu zakrętu lub gwałtownie zwalnia tuż przed nim. Bardzo mnie ponadto rozbawiło kolejne pytanie: Czy wie Pani, która jest godzina? Godzina nie ma moim zdaniem znaczenia i nie stanowi usprawiedliwienia dla przekraczania dozwolonej prędkości nawet w środku nocy. W istocie nie bez powodu chodziłam po terenie o 6 rano, miałam nadzieję, że przynajmniej o tej porze nie będę musiała widzieć i denerwować się tym, jak ludzie pędzą po ulicy. Zaczynam rozumieć ludzi, którzy odgradzają się od świata wysokimi murami lub szpalerami gęstych i strzelistych tui. Oni nie robią tego, aby nikt im do ogrodu nie zaglądał, ale dlatego, aby nie musieli patrzeć na to, co się na ulicy dzieje, a dzieje się mało ciekawie. Ta cała sytuacja dowodzi jednoznacznie tego, że władzom miasta jest kompletnie obojętne, że kierowcy przekraczają prędkość tam, gdzie przekraczać jej nie powinni.
0 Comments
Leave a Reply. |
Gardens of My Mind
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|