Georg Büchner, Woyzeck
Było sobie raz biedne dziecko i nie miało ani ojca, ani matki — wszystko mu pomarło i nie było nikogo na świecie, a ono wędrowało i szukało dzień i noc. A że nie miało nikogo już na świecie, chciało iść do nieba. Księżyc spojrzał na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do księżyca, to był to kawałek spróchniałego drzewa. Wtedy chciało iść do słońca, słońce spojrzało na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do słońca, to był to zwiędły słonecznik. Wtedy postanowiło pójść do gwiazd. Gwiazdy popatrzyły na nie tak mile, a gdy doszło w końcu do gwiazd, to były to złote muszki nabite na ciernie przez dzierzbę. Wtedy dziecko chciało wrócić znów na ziemię, ale gdy doszło do ziemi, to ziemia była przewróconym gliniakiem. Tak więc zostało samiusieńkie i przysiadło, i zaczęło płakać. I siedzi tam aż dotąd i jest samo, samiusieńkie. Georg Büchner, Woyzeck Ars Moriendi: Killing Sunflowers. Katowice, Poland. 2019
0 Comments
Leave a Reply. |
VICTORIA TUCHOLKA
|