oil on canvas, 50 cm x 50 cm
Victoria Tucholka © Poland 2o22
VICTORIA TUCHOLKA |
|
0 Comments
Przy okazji Biebrzańskiego Rajdu Krajobrazowego Pojazdów Zabytkowych ucięłam sobie krótką pogawędkę na temat renowacji Herr Golfa. Krótką, bo zwykle takie pogawędki kończą się niestety konsternacją moich rozmówców, a po ich minach można wnioskować, że najprawdopodobniej zastanawiają się, czy aby na pewno wszystko ze mną ok. Renowacja Golfa III brzmi co najmniej jak jakiś żart dla prawdziwych pasjonatów klasyków. No, cóż, już się z tym oswoiłam i wcale nie zmienia to niczego w mojej decyzji o tym, że żadnego złomowania nie będzie i nikomu nie pozwolę wykręcić nawet śrubki. Intuicja podpowiada mi, że ta inwestycja dopiero mi się opłaci w bliższej lub dalszej przyszłości. Jak dotąd wyprzedzałam w swoich działaniach rożne trendy i mody, więc wcale nie zdziwię się, jak za kilka lat i Herr Golf doczeka się jeszcze miejsca na świeczniku. Póki co chłopaki z Radziłowa rozbudzili we mnie dawne marzenia o malowaniu karoserii. Miałam to zrobić z rodzinną Sieną, ale ostatecznie kupiłam własne auto. Padło na Golfa. Miał być klasyk, jest trójka i wcale nie żałuję, że tak się stało. Kupiłabym go drugi raz w ciemno, zainwestowała nawet więcej niż zainwestowałam, sprzedałabym każde inne auto, żeby tylko przedłużyć mu życie. To auto przechodzi samo siebie. Dałam mu duszę, wkładam całe serce przy każdej podróży, nasze losy są tak mocno splecione, że nie ma mnie bez Golfa i Golfa beze mnie. Kto by go tak hołubił?! A skoro już o malowaniu mowa. Nie wiem, jak, ale chyba właśnie dokonałam najbardziej szalonego spontanu w całej mojej radosnej twórczości i to jeszcze na najzdrowszym elemencie w tym aucie. Drzwi pasażera mają niecałe 1,5 roku. Wjechał mi w nie jakiś młody człowiek i uczciwie się przyznał, dzięki czemu mogłam wymienić stare z purchlem korozji przy zamku na nowe w ramach ubezpieczenia. Już wtedy patrzono na mnie jak na wariatkę. Starego Golfa z ubezpieczenia robić?! Nie żal mi tych drzwi. W końcu to stary Golf, nie?! Ha! Nawet nieźle wyszło, jak na raptem jeden szkic na kolanie. Drapieżnie. Sfinks wprost idealnie się wpasował w boczne drzwi. Kobieta zagadka. Wszakże niektórzy zwracali uwagę, że niby dużo mówię, a tak jakby nic. Sfinks też mówił zagadkami. Zainspirowało mnie malowidło przedstawiające Sfinksa ze strony poświęconej greckiej mitologii https://www.theoi.com/ Wkleiłam do grafiki kiedyś swoją twarz. Grafika stanowi główny obraz w zakładce startowej niniejszej strony. Malowanie na karoserii bardzo mi się spodobało. Zawsze miałam słabość do samochodów. Uwielbiam prowadzić. Być w drodze. Kręcą mnie te wszystkie samochodowe klimaty - jak bym miała większe pojęcie i wprawę, sama bym sobie wszystko wymieniała. Jeżeli miałabym na czymś malować, to zdecydowanie wolałabym malować samochody niż budynki. Już mi się zdarzyło, że pytano mnie, czy wykonałabym grafikę na karoserii motoru. Wówczas nie byłam przekonana, ale teraz chyba bym się nie wahała. A tak na marginesie, to od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie hasło galeria objazdowa, galeria na kółkach. Do szyldu pracowni artystycznej dorobiłam już 2 kółeczka, choć bez łopatologii w postaci dosłownego napisu galeria na kółkach chyba się nie obęzie. Najchętniej kupiłabym przyczepę, ale taką retro choćby i nawet z drewna jak stary wóz rodem z filmów o amerykańskich pionierach albo cyganach. Obawiam się jednak, że dla Herr Golfa byłoby to jednak zbyt duże obciążenie jak na te lata, które ma. Poza tym zapewne nie dałoby się załatwić pozwolenia na taką przyczepę, o przeglądzie nie wspominając, no chyba, że bubel malowany. Dobrze się więc składa z tym malowaniem. Czy może być lepsza reklama galerii na kółkach niż właśnie malowany samochód? No i kto się wówczas ośmieli powiedzieć, że to tylko Golf?! Że złom?! Że muzeum?! Ha! Będzie dzieło sztuki, mocium Panowie!
CHODŹ, NAMALUJ RADZIŁÓW. BIEBRZAŃSKI RAJD KRAJOBRAZOWY POJAZDÓW ZABYTKOWYCH. RADZIŁÓW, 20224/25/2022 To nie był zlot fanów diesli, ale Biebrzański Rajd Krajobrazowy Pojazdów Zabytkowych w Radziłowie Tak to jest, jak w pochmurny dzień pozwolisz ludziom dorwać się do czarnej farby i spuścisz ich na chwilę z oka. Na odsiecz nie trzeba było długo czekać. Do uczestników dołączyła profesjonalna ikonografka, która dodała trochę kolorowych detali. [ENG] It was not a diesel rally, but the Biebrza Landscape Rally of Historic Vehicles in Radziłów, Łomża, Poland This is what happens when you let people get to the black paint on a cloudy day and leave them alone for a moment. We didn't have to wait long for the rescue. A professional iconographer joined the participants and made up for some colorful details. #diesel #blackpaint #black #rally #biebrzalandscaperallyofhistoricvehicles #historicvehicles #radziłów #poland #polska #łomża #cloudyday #biebrzanskiparknarodowy #biebrza #sun #birds #heart #smile #flowers #freedom #car #pacifier #symbol #ukriane #poland #słońce #serce #samochó #biebrzanskirajdkrajobrazowypojazdowzabytkowych #rajd #pojazdyzabytkowe Zdjęcia dzięki uprzejmości organizatora Paweł Wysmułek Zdjęcia dzięki uprzejmości organizatora Paweł Wysmułek Zdjęcia dzięki uprzejmości organizatora Paweł Wysmułek
Gdy na fali wielkanocnych motywów zabierałam się za namalowanie wizji zbliżającego się rajdu biebrzańskiego w Radziłowie, nie sądziłam, że ilustracja tak spodoba się organizatorom, że całe przedsięwzięcie nabierze takiego rozmachu. Miały być dwie kartki, potem 25 łamane przez 30, potem padło hasło minimum 50. Ostatecznie wykonałam chyba największą jak dotąd ilość kartek w jeden dzień. 60 sztuk. Uff! A to maleństwo. Raptem 14 cm x 9,6 cm. Za rok to będzie dopiero arcydzieło z prawdziwego zdarzenia. Tym bardziej, że rajd tuż tuż, a więc inspiracji na pewno mi nie zabraknie. Chciałam wyrazić moje serdeczne podziękowania dla lokalnych przedsiębiorców z Brwinowa, którzy umożliwili mi realizację tego spontanicznego przedsięwzięcia: za piękne odbitki i ciekawą rozmowę na temat historii Brwinowa i nie tylko dla Pani Sylwii Chrzanowskiej-Jura, właścicielki Studio Fotografii Cyfrowej https://www.facebook.com/fotobrwinow/ za usługę druku Xero Azero - Ksero, banery, ulotki, wizytówki, reklama, nadruki na kubeczkach i koszulkach https://www.facebook.com/xero.brwinow/ WSPIERAM LOKALNYCH PRZEDSIĘBIORCÓW oraz dla Pani Koordynator ds. Obsługi Klienta Paper Concept Aleksandry Edyk za przyśpieszenie wysyłki papieru i kopert. Serdecznie zapraszam wszystkich na Biebrzański Rajd Krajobrazowy Pojazdów Zabytkowych w Radziłowie, który odbędzie się już w ten weekend 23-24 kwietnia. Więcej informacji tutaj.
CHODŹ, NAMALUJ WIELKANOC w Dworek Laszczyków w Kielcach to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Serdecznie dziękuję Panu Rafałowi Kowalikowi z Muzeum Wsi Kieleckiej za zachętę do udziału w Jarmarku Wielkanocnym. Zakochałam się w Kielcach od pierwszego wejrzenia. Atmosfera była cudowna. Ludzie wspaniali i życzliwi. Wiele dowiedziałam się o ludowych zwyczajach. Trafił się nawet przewodnik po mieście. Jestem zachwycona secesyjnymi i nie tylko urokami miasta. Żałuję, że nie mogłam zostać dłużej. Na pewno będę tutaj wracać. #dworeklaszczyków #muzeumwsikieleckiej #chodznamaluj #wielkanoc #pisanka #palma #niedzielapalmowa #zając #słońce #babka #koszykwielkanocny #wiosna #kurczaczek #victoriatucholka #jarmarkwielkanocny
Dobrą stroną bycia duszą artystyczną jest to, że zawsze coś zostaje i w domu nigdy nie brakuje świątecznych akcentów. To chyba ja na bagnach. Pierwszego bociana jeszcze nie wypatrzyłam, ale za to nazbierałam dużo wikliny. Postanowiłam wykonać z niej kulę. Póki co to mała kula, ale w planach mam większe gabaryty. Ostatnio trafiła mi się nawet lepsza wiklina o wiele bardziej elastyczna i giętka. Wianek wykonałam z purpurowych gałązek derenia i przyozdobiłam kwiatami i wstążkami z bibuły, które wykonałam niegdyś pod okiem rękodzielniczek z Lipnicy Murowanej pod Krakowem. Pierwsze, skromne podejście do palemki wielkanocnej. Aż prosi się, aby wzbogacić ją o jakieś zielone akcenty. Kolejna próba już o wiele bardziej udana. Kwiaty z bibuły i liści kukurydzy dla pracusiów. Poniżej wersja dla tych, którzy zdecydowanie preferują malowanie. Idealna ozdoba do doniczki. Oprócz wikliny z bagien przywlokłam też trzcinę, z której uzyskałam dużo słomki. Marzy mi się pająk z prawdziwego zdarzenia. Póki co na potrzeby kącika kreatywnego wykonałam drobne ozdoby, które wykonać może każdy pod moim okiem. Zabawa w pająki zainspirowała mnie do podjęcia próby wykonania najprostszej marionetki. Okazało się, że słoma świetnie się nadaje do tego typu działań. Powstał najprostszy szkielet, do którego można dodawać kolejne warstwy, aby spersonalizować marionetkę. Ciekawe, czy przypadnie do gustu gościom kącika kreatywnego. Do zabawy z pająkami zachecił mnie Jacek Rotman z Żar, którego poznałam na Bożonarodzeniowych Targach Rękodzieła w Siedlcach. Pan Jacek to legenda nieco większych słomianych form land artowych. To był prawdziwy zaszczyt wymienić się magicznymi sztuczkami. Ja nauczyłam Pana Jacka i jego córkę, moją imienniczkę Wiktorię robić aniołki z liści kukurydzy, a Pan Jacek pokazał mi, jak robi się słynne pająki szczęścia. Anioł za pająka. To była uczciwa wymiana. Takie są zalety prowadzenia warsztatów artystycznych. Zawsze poznaje się wyjątkowych ludzi. Jako, że dobrana para Jacek i Barbara znaleźli sobie nowego opiekuna, mimowolnie poczułam potrzebę dorobienia sobie nowego towarzysza przygód. Chcąc nie chcąc wypisz wymaluj stworzyłam sobie własnego sobowtóra. Tym razem w ruch poszły nie tylko liście kukurydzy. Szkielet lalki wykonałam z gałązek żarnowca. Kapelusz z prawdziwej skóry. Lalka ma nawet prawdziwe włosy. Podczas ostatniej wizyty znajoma postanowiła bowiem mnie uczesać i przy okazji mocno podcięła końcówki. Długo się nie zastanawiałam nad wykorzystaniem ich w artystycznym celu. I pomyśleć, że te lalkowe dzieła zaczęły się od najzwyklejszego, najprostszego aniołka z liści kukurydzy.
|
VICTORIA TUCHOLKA
|