Kwiatki - powiedział ktoś. Ktoś inny powiedział wcześniej zakładki. No i tak nie dają mi spokoju te kwiatki. Chyba prawie udało mi się osiągnąć ideał w przypadku maków, choć przydałoby się jeszcze ciemniejsze, bardziej kontrastowe tło. Takie właśnie maki rozświetlone promieniami wschodzącego słońca zauważyłam któregoś świtu po drodze na skraju drogi. Cała ta moja podróż, cały ten dzień nie byłyby warte zachodu, gdybym nie zatrzymała się, aby podziwiać te maki. Były naprawdę zjawiskowe. Warte tego, aby utrwalić choć namiastkę tego zjawiska w postaci kawałka... niech i będzie sztuki. Widziałabym je razem z chabrami i innymi polnymi kwiatami na okiennicach. Co najmniej jakby to z wnętrza biło światło, to gdzieś tam w czterech ścianach budziło się słońce, dzień, życie.
Wersja testowa prototypu podkładki pod garnek, czajnik lub inne naczynia wykonana w całości z naturalnych materiałów: kapeluszy żołędzi i nici lnianej. Projekt wymaga jeszcze dopracowania. Niemniej jednak nawet w tej swojej nieperfekcyjnej formie spełnia swoją funkcję.
OŚWIADCZENIE Z przykrością oświadczam, że moje obrazy nie pojawią się na wystawie w Galerii Szyb Wilson towarzyszącej tegorocznemu XIV Festiwalowi Sztuki Naiwnej w Katowicach z uwagi na złamanie postanowień regulaminu przez organizatorów Galerię Szyb Wilson i Fundację Eko-Art Silesia. Zgodnie z prośbą organizatorów zapoznałam się dokładnie z treścią regulaminu, w którym pojawił się między innymi nowy zapis w postaci konieczności uiszczenia opłaty wpisowej w wysokości 100 złotych. Przy okazji potwierdzenia mojego uczestnictwa w wystawie otrzymałam informację, że szczegóły dotyczące uiszczenia opłaty wpisowej zostaną podane w późniejszym terminie. Tymczasem wysłałam obrazy do galerii. Było dla mnie dużym zdziwieniem, gdy dowiedziałam się, że kwota opłaty wpisowej uległa zmianie ze 100 złotych do 130 złotych. Gdy zwróciłam uwagę galerii, że kwota podana w regulaminie jest inna, usłyszałam w odpowiedzi, że kwota podana w regulaminie to kwota netto, mimo że nigdzie w regulaminie nie zostało to zaznaczone. Zwróciłam więc uwagę, że nigdy dotąd nie spotkałam się z podobną praktyką zapisu opłaty w postaci netto ani w przypadku regulaminów wydarzeń organizowanych przez innych organizatorów z Polski ani z innych krajów Unii Europejskiej. W związku z poczuciem wprowadzenia w błąd rozbieżnością pomiędzy treścią regulaminu a roszczeniem galerii dwa tygodnie temu zgłosiłam swoją rezygnację z udziału w festiwalu i poprosiłam o odesłanie obrazów. Obrazów wciąż nie otrzymałam. Nie dość, że zmiana opłaty nastąpiła po wysłaniu obrazów, teraz będę musiała dodatkowo pokryć koszty wysyłki zwrotnej mimo, że nie biorę udziału w wydarzeniu z powodu nie będącego moją winą, jak opisałam wyżej. Czynię to z ogromnym żalem, ponieważ miałam jak dotąd jak najbardziej pozytywne wrażenia z udziału w festiwalu, polubiłam Śląsk i śląskich artystów. Zawsze aktywnie wspierałam Galerię Szyb Wilson i aktywnie promowałam festiwal oraz towarzyszące mu wydarzenia w mediach i na portalach społecznościowych. Gdy jeździłam po Polsce, zachwalałam festiwal w samych superlatywach pasjonatom sztuki nieprofesjonalnej, jak również napotkanym twórcom nieprofesjonalnym, którzy szukali możliwości promowania swojej twórczości w Polsce. Uważam jednak za swój obowiązek jako twórcy nieprofesjonalnego nie godzić się na nieuczciwe traktowanie twórców nieprofesjonalnych przez galerię i stanowczo przeciwstawiać się nieuczciwym praktykom. Zdaję sobie sprawę z trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się wiele instytucji w obecnej sytuacji, ale istnieje wiele sposobów, w jakie można pozyskać dodatkowe środki, jak choćby wystosowanie oficjalnej prośby o wspomożenie darowizną umotywowane opisaniem trudnej sytuacji finansowej. Nie ma i nigdy nie będzie mojej zgody na nieprofesjonalne traktowanie twórców nieprofesjonalnych. Z niejakim smutkiem stwierdzam brak jakiegokolwiek sprzeciwu ze strony innych moich kolegów i koleżanek twórców nieprofesjonalnych biorących udział w festiwalu, dających tym samym przyzwolenie na jeszcze większe lekceważenie polskich twórców nieprofesjonalnych w świecie sztuki w Polsce, Europie i na całym świecie. Victoria Tucholka Here I am. An angel. So strange to realize I was so old when this photo was taken. I thought I was much younger. So strange, because in a year time my life will break down forever and I will never be the same again. I will continue in this self-contradiction until I am 28 years old, when I will suffer from yet another breakdown, though there will no longer be anyone to take care of me. There never was. These two breakdowns were actually related with one another. Like a hiccup. This time however I will set on a still never ending journey in search of myself. So strange to come back to this photo now during a stay by a completely different lake in a completely different place which apparently has nothing? to do with my past sitting on the pier during sunrise. The sun was setting back then. Suddenly so many thoughts came up my mind. A prelude to my next painting. Who am I today? Am I finally myself? Am I happy? The two swans on the photo, I have seen them again together by the pier. A consolation. Maybe I have actually missed a moment of happiness. Maybe life is like a fishing net made of knots of happiness, entirely leaky. A piece of ceramic once cracked progressing with yet more cracks at increasing pace.
I somehow made it to @jarmarkspalski The last minute decision to take the unfinished painitng on the satellite dish was a good decision. Despite rather depressive mood I made quite a progress and attracted attention of many people who were quite impressed with such a use of the satellite dish which they usually throw away.#oilpainting #painting#victoriatucholka#painitingoutdoors #spała#jarmarkspalski #livepainting#paintinglive #fair #fleamarket#fair
Ałła Pugaczowa - Million alyh roz
Dawno, dawno temu żył sobie malarz miał on domek i płótna Lecz pokochał pewną aktorkę która lubiła kwiaty. Sprzedał więc swój dom, sprzedał obrazy i krew. A za wszystkie pieniądze kupił całe morze kwiatów. Milion, milion, milion szkarłatnych róż przez okno, przez okno, przez okno widzisz ty. kto zakochał, kto zakochał, kto zakochał się na zabój swoje życie dla ciebie przemienił w kwiaty. Rano staniesz koło swego okna Może po prostu zwariowałaś? To jest jak dalszy ciąg snu - podwórko zalane kwiatami. Ostudzi się jednak dusza Cóż to za bogacz tak cuduje? A pod oknem ledwo dyszy biedny artysta malarz. Milion, milion, milion szkarłatnych róż przez okno, przez okno, przez okno widzisz ty, kto zakochał, kto zakochał, kto zakochał się na zabój swoje życie dla ciebie przemienił w kwiaty. Spotkanie było krótkie Nocą aktorka odjechała pociągiem, lecz w jej życiu pozostała szalona pieśń róż. Wiele nieszczęść przeżył ów artysta malarz, lecz w jego życiu pozostało ogromne morze kwiatów. Milion, milion, milion szkarłatnych róż przez okno, przez okno, przez okno widzisz ty. kto zakochał, kto zakochał, kto zakochał się na zabój swoje życie dla ciebie przemienił w kwiaty. Tekst pochodzi z: https://www.tekstowo.pl/piosenka,alla_pugaczowa,million_alyh_roz.html Gorąco polecam zaprzyjaźnioną duszyczkę artystyczną z mojej ukochanej Suwalszczyzny - Krysię Sajewską. Galeria artystki znajduje się we wsi Okliny niedaleko Wiżajn, jakieś 40 kilometrów od Suwałk. Krysia maluje obrazy, powyżej jedno z jej najnowszych dzieł, jak również tworzy inne rękodzieło. Na uwagę zasługuje w szczególności jej rękodzieło z dzianiny: szale, poncza i torby. Moje zagubienie czasami bywa najwyraźniej przeznaczeniem. Prowadzi mnie siła wyższa. Gdy znowu spada na mnie lawina pytań: kim jestem? co tutaj robię? o co chodzi? co czuję? dlaczego? jak to się nazywa? jakaś definicja? Krystyna Sajewska jak zwykle trafia prosto w serce. Oto znajduję odpowiedź. Czy potrafię ją odczytać? Czy to, co widzę, jest tym, czym myślę, że jest, a może jakąś kolejną zwodniczą autoprojekcją? Czy w ogóle to, co widzę, może być inne, jak moje? Gdzie przebiega granica pomiędzy moim światem wewnętrznym a światem realnym? Czy to, co moje, może być jednocześnie Twoje? Czy harmonia we mnie potęguje chaos wokół? czy chaos jest zły, a może po prostu zwiastuje przemianę? czy moje ciało tworzy a może to chaos wymusza harmonię? Jak na mój gust obraz o potencjale galeryjnym. Na sprzedaż, do kupienia bezpośrednio u artystki Krystyna Sajewska Galeria Autorska Okliny koło Wiżajn Szewc bez butów chodzi. Staram się tworzyć ładne rzeczy, ale często zapominam, aby sama je nosić. Stałam się minimalistką. Okoliczności wymusiły na mnie daleko idącą redukcję. Obawiam się, że nie byłabym w stanie spełniać jeszcze kolejnej roli i być przy tym autentyczna. Potrzeba ozdobników rodzi się we mnie dopiero w miejscach najbardziej organicznych. I tak oto stojąc nad jeziorem, przejrzałam się w nim jak w lustrze. Uświadomiłam sobie, że nie pomyślałam o wzięciu ze sobą żadnej letniej torebki. Właściwie to jak wyjeżdżam w moje duchowe strony, czuję się trochę jak niewolnik w kamieniołomie, który dostał przepustkę na urlop. Jestem świadoma swojej własnej redukcji, choć przestawienie się na dmuchawce, latawce, wiatr przychodzi z trudem. Miejsce przeznaczenia obnaża z całą bezwzględnością surowość mojej istoty. Nieciekawa świadomość. Trudna. Ostatnią rzeczą, której bym się spodziewała, byłoby, że otrzymam podarunek. To, czego mi brakowało. Niezrównana Krystyna Sajewska znowu trafiła prosto w moje serce. Ręcznie dziana torebka w butelkowym kolorze z ręcznie formowanymi kwiatami. Już kiedyś wspominałam Wam o szalu autorstwa Krysi, który z każdej kobiety zrobi motyla. Chyba muszę znowu Wam się z tym szalem przypomnieć. To najpiękniejszy szal, jakie posiadam. Nawet moja prywatna kolekcja piór, które zbieram od lat, by stąd odlecieć, staje się jednym wielkim nieporozumieniem. To chyba jedyne skrzydła, które trzymają mnie jeszcze na ziemi. Motylem, kwiatem, łąką być. To możliwe dzięki wybitnym suwalskim artystom, takim jak Krysia Sajewska. Kolorowy szal na zdjęciu powyżej to jej dzieło. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. Dodał mi skrzydeł! Dzięki niemu było mi nieco lżej opuszczać moje ukochane suwalskie zakamarki!
|
VICTORIA TUCHOLKA
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|