Bardzo stary projekt sprzed kilku lat, który również postanowiłam rzucić na miniaturowe podobrazie z zachowaniem 100% wierności z oryginalnym szkicem. Powstało kilka takich motywów z klatką, ale ten jest najlepszy i zapewne również doczeka się przeniesienia na większe płótno. Minimalistyczny i oszczędny. Czasami sami siebie zniewalamy, ograniczamy, karzemy. Sami zamykamy się w klatce. Niekoniecznie dlatego, bo tak chcemy, ale bardziej dlatego, że napotykamy opór z zewnątrz. Opór wobec swobody naszej ekspresji, który wprawia nas w dyskomfort, zażenowanie, poczucie winy i wstydu, a jeżeli jesteśmy jeszcze zbyt wrażliwi i nie mamy wyrobionego silnego kręgosłupa, łatwo ulegamy wszechobecnej martyrologii, która powoduje, że ludzie tłamszą w nas wszelkie przejawy wiary w siebie. Stłumiona ekspresja na zewnątrz nie oznacza jednak koniecznie tego, że człowiek, którego postrzegamy jako pozbawionego pasji, nie posiada silnie rozwiniętego świata wewnętrznego, który przesuwa granice ekspresji jeszcze dalej niżeli byłoby to możliwe w świecie realnym. Rodzi to sobą wbrew pozorom duże ryzyko, bo człowiek żyjący bardziej w świecie fantazji, może zatracić umiejętność rozpoznawania niebezpieczeństw w realnym świecie, idealizując tam, gdzie w gruncie rzeczy nie ma czego idealizować po to tylko, aby zachować jakąś skalę pomiędzy dobry-zły, choć może się okazać, że w rzeczywostości będzie się ona przebiegać pomiędzy biegunami mniejsze zło-większe zło. A propos klatek i sytuacji, w których ludzie próbują nas zmieniać po to, abyśmy zmieścili się do tej ich wymarzonej klatki. Swoistej formy. Gombrowiczowskiej gęby. Ptak-oko w tym wypadku ma wiele wspólnego z symbolem oka opatrzności, które z bliżej nieokreślonych powodów "czuwa" nad nami, choć niewiele brakuje do tego, aby ktoś nas w klatce zamknął. Może intuicją? Może najzwyklejszym sprzeciwem? Nie, nie chcę. Na który tak trudno nam się nieraz zdobyć.
0 Comments
Leave a Reply. |
VICTORIA TUCHOLKA
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|