Magia nic więcej dodać, nic ująć. Magiczny moment. Magiczne miejsce. Ot, raj zawitał ponownie na ziemii. I to w miejscu, w którym najmniej bym się go spodziewała. Chyba nie zdradzę Wam, gdzie to. Może zdradzę temu, któremu jest pisane. Obrazek niewielki, misterna robota, trąci trochę impresjonizmem, ketdrami Moneta, choć w tym akurat wypadku żadne poranne mgły nie były potrzebne, paradoksalnie wbrew wszelkiej logice niczym robienie zdjęć pod światło, zadziałała spowita w cieniu fasada, której ten cień dodał uroku i przede wszystkim te kwitnące wiśnie, to one przenoszą archietktoniczny porządek w inny wymiar, stanowią metafizyczną nadbudowę skądinąd zachwycającego portyku. To najprawdopodobniej początek cyklu wiosennych mariaży architektury z naturą. Wiosna to zresztą chyba moja ulubiona pora roku. Wciąż marzy mi się wiosenna podróż na Suwalszczyznę, gdzie kwitnące drzewa owocowe zdradzają tajemnice zagubionych w dolinkach ruin niegdysiejszych gospodarstw. Chciałabym zobaczyć to kiedyś na własne oczy.
0 Comments
Leave a Reply. |
VICTORIA TUCHOLKA
|
VICTORIA TUCHOLKA |
|