Muszę przyznać, że poczułam ulgę, gdy po obejrzeniu filmu fabularnego poświęconego francuskiemu listonoszowi, odkryłam, że budowla z filmu faktycznie istnieje i, że to wszystko prawda. Spotkałam w swoim życiu kilku Francuzów w różnych częściach świata, na przykład rowerzystę, Francuza hinduskiego pochodzenia na Suwalszczyźnie podczas rowerowej wyprawy po Europie czy francuskiego lotnika podczas wyprawy dookoła Australii, który wzbogacił się na produkcji kosmetyków z alg morskich, więc w sumie nie dziwi mnie, że to właśnie Francuz przy raczej znikomej wiedzy na temat budownictwa podjął się realizacji pałacu idealnego. Na tyle, na ile się zorientowałam, Francuzi wykazują szczególne predyspozycje do podejmowania i co ważniejsze realizacji z powodzeniem, a nawet sukcesem wyzwań najśmielszych, żeby nie powiedzieć postradanych i szalonych. Warto rozeznawać się w tym temacie, by nieco rozjaśnić ogarkiem nadziei ciemnogród, w którym przyszło nam funkcjonować. Wymyślny pałac skojarzył mi się z próbą wcielania w życie mojej osobistej wizji przestrzeni dla odmiany ogrodu, która w swej idei pierwotnej, równie prymitywnej, a przynajmniej prymitywnej w kontekście obowiązujących tendencji w ogrodnictwie, nie odbiega dalece od tej, która przyświecała twórcy pałacu idealnego, a którego przez gro życia okrzykiwano szaleńcem, któremu zachciało się pałacu. Ot i mi zamarzyło się ogrodu idealnego przy równie ubogich zasobach finansowych i materialnych, jak i wiedzy i doświadczenia z zakresu projektowania terenów zielonych i ogrodnictwa. Co więcej jestem twórcą nieprofesjonalnym w zakresie grafiki, malarstwa, rzeźby i fotografii. Z listonoszem Chevalem łączy mnie również zamiłowanie do chodzenia, jedynej moim zdaniem zgodnej z naturalnym rytmem organizmu formy przemieszczania się, zbierania kamieni i innych materiałów, które służą mi do kształtowania otaczającej mnie przestrzeni. Cały mój świat wraz z moją własną osobą został w istocie stworzony z odpadów cywilizacji i darów natury. Moja konsumpcyjność z kolei z roku na rok zawęża się, czyniąc mnie tym samym coraz bardziej prymitywną i minimalistyczną, a tym samym wrogą bezwzględnemu kapitalizmowi.
PRYMITYWIZM W ARCHIETKTURZE: Le Palais Ideal de facteur Ferdinand Cheval. Hauterives, France1/27/2022 Le Palais Ideal de facteur Ferdinand Cheval w Hauterives, Franja, czyli przykład prymitywizmu w architekturze
Muszę przyznać, że poczułam ulgę, gdy po obejrzeniu filmu fabularnego poświęconego francuskiemu listonoszowi, odkryłam, że budowla z filmu faktycznie istnieje i, że to wszystko prawda. Spotkałam w swoim życiu kilku Francuzów w różnych częściach świata, na przykład rowerzystę, Francuza hinduskiego pochodzenia na Suwalszczyźnie podczas rowerowej wyprawy po Europie czy francuskiego lotnika podczas wyprawy dookoła Australii, który wzbogacił się na produkcji kosmetyków z alg morskich, więc w sumie nie dziwi mnie, że to właśnie Francuz przy raczej znikomej wiedzy na temat budownictwa podjął się realizacji pałacu idealnego. Na tyle, na ile się zorientowałam, Francuzi wykazują szczególne predyspozycje do podejmowania i co ważniejsze realizacji z powodzeniem, a nawet sukcesem wyzwań najśmielszych, żeby nie powiedzieć postradanych i szalonych. Warto rozeznawać się w tym temacie, by nieco rozjaśnić ogarkiem nadziei ciemnogród, w którym przyszło nam funkcjonować. Wymyślny pałac skojarzył mi się z próbą wcielania w życie mojej osobistej wizji przestrzeni dla odmiany ogrodu, która w swej idei pierwotnej, równie prymitywnej, a przynajmniej prymitywnej w kontekście obowiązujących tendencji w ogrodnictwie, nie odbiega dalece od tej, która przyświecała twórcy pałacu idealnego, a którego przez gro życia okrzykiwano szaleńcem, któremu zachciało się pałacu. Ot i mi zamarzyło się ogrodu idealnego przy równie ubogich zasobach finansowych i materialnych, jak i wiedzy i doświadczenia z zakresu projektowania terenów zielonych i ogrodnictwa. Co więcej jestem twórcą nieprofesjonalnym w zakresie grafiki, malarstwa, rzeźby i fotografii. Z listonoszem Chevalem łączy mnie również zamiłowanie do chodzenia, jedynej moim zdaniem zgodnej z naturalnym rytmem organizmu formy przemieszczania się, zbierania kamieni i innych materiałów, które służą mi do kształtowania otaczającej mnie przestrzeni. Cały mój świat wraz z moją własną osobą został w istocie stworzony z odpadów cywilizacji i darów natury. Moja konsumpcyjność z kolei z roku na rok zawęża się, czyniąc mnie tym samym coraz bardziej prymitywną i minimalistyczną, a tym samym wrogą bezwzględnemu kapitalizmowi.
0 Comments
Leave a Reply. |
VICTORIA TUCHOLKA
|