olej na płótnie bawełnianym / oil on (cotton) canvas
Wymiary: 40 cm x 30 cm
Victoria Tucholka 2018
VICTORIA TUCHOLKA |
|
LICYTACJA PRZEDŁUŻONA DO 22 STYCZNIA. W ramach 28. Finału WOŚP wystawiam na aukcję obraz olejny mojego autorstwa. Zapraszam do licytowania! Proszę o udostępnianie dalej. Cały zysk z licytacji wspomoże Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Link do licytacji: https://allegro.pl/oferta/przyneta-od-serca-obraz-olejny-victoria-tucholka-8852330358 "Przynęta od serca / A Heartbait" olej na płótnie bawełnianym / oil on (cotton) canvas Wymiary: 40 cm x 30 cm Victoria Tucholka 2018 Obraz brał udział w wystawie towarzyszącej największemu festiwalowi sztuki naiwnej w Europie XII Art Naif Festival w Galerii Szyb Wilson w Katowicach, Nikiszowiec, 2019 "Przynęta od serca / A Heartbait" (fragment)
0 Comments
Dziewczynka z wiśniami / A Girl with Cherries
Oil on canvas, 18cm x 24cm Poland, 2019 © Victoria Tucholka Licytacja Allegro "Przynęta od serca" na aukcji WOŚP już od 2 stycznia. Licytacja potrwa 10 dni i zakończy się w dniu Wielkiego Finału. UWAGA! LICYTACJA PRZEDŁUŻONA DO 22 STYCZNIA "Przynęta od serca / A Heartbait", olej na płótnie bawełnianym / oil on (cotton) canvas, 40 cm x 30 cm, Victoria Tucholka 2018 Obraz brał udział w wystawie towarzyszącej największemu festiwalowi sztuki naiwnej w Europie XII Art Naif Festival w Galerii Szyb Wilson w Katowicach, Nikiszowiec, 2019
Świąteczny ArtBAZAR w Pomiechówku 1 grudnia KIERMASZ SZTUKI I RĘKODZIEŁA W GMINNYM CENTRUM KULTURY I SPORTU W JABŁONNEJ 8 grudnia Foto: Joanna Foto: MadebyYou SamPomalujCeramikę Foto: Joanna Foto: MadebyYou SamPomalujCeramikę Święta za pasem. Kiermasz Bożonarodzeniowy w Mateczniku Mazowsze 14-15 grudnia Targ staroci w Grodzisku Mazowieckim Foto: Joanna MadebyYou SamPomalujCeramikę Foto: Joanna MadebyYou SamPomalujCeramikę
Veni, vidi, vici. Raz się żyje. Nigdy nie wiadomo, czy nie byłoby, jak w tej piosence: "Drugi raz nie zaproszą nas wcale". Katowice oficjalnie po raz czwarty! Prawdziwe szaleństwo! Co więcej to moja czwarta wizyta w Katowicach o charakterze artystycznym w tym roku. Bardzo mi się podoba taki sposób na podróżowanie, choć nie ukrywam, chciałabym mieć więcej czasu i swobody, by naprawdę nacieszyć się pobytem na miejscu. Z całą pewnością było warto! Piękna wystawa, wspaniała uroczystość, nowe ciekawe znajomości, spotkania ze znajomymi twarzami. Polubiłam Katowice, Śląsk, Ślązaków, Śląskich twórców i ich niewątpliwie zjawiskową twórczość. Nie spodziewałam się, że spotkam się z tak ciepłym przyjęciem jako twórca spoza regionu. Z całą pewnością będę tutaj wracać. Z moim obrazem "To nie ptak / Ain't no bird", który powstał na moim pierwszym plenerze malarskim na ArtJarmarku w Nikiszowcu w ramach tegorocznego XII Festiwalu Sztuki Naiwnej w Galerii Szyb WIlson w Katowicach, która również gościła mnie w tym roku z aż 6 obrazami mojego autorstwa. Serdecznie dziękuję wszystkim Śląskim galeriom i instytucjom za możliwość prezentacji mojej twórczości szerszej publiczności! Fot. Jerzy Granowski Z moim ulubionym śląskim malarzem Edwardem Czechem z grupy "Barwy Śląska". Tutaj więcej o grupie i jej pozostałych członkach, w których towarzystwie miałam okazję spędzić wernisaż dzięki znajomości z Edwardem: http://www.barwy-slaska.pl/wspolpraca/ Dziękuję za miłe towarzystwo! Malowanie malowaniem, obrazy obrazami, ale nic dla ludzi bez ludzi. Takie znajomości jak ta z Edwardem są dla mnie cenniejsze niż wszelkie wyróżnienia i nagrody. To właśnie dla takich spotkań jestem gotowa przejechać pół Polski! Ma się to szczęście albo tego cela... z poetą, dziennikarzem, grafikiem i rzeźbiarzem Jerzym Granowskim poznałam się, szukając kogoś, kto zrobiłby mi pamiątkowe zdjęcie na tle mojego obrazu. Dziękuję! Kolejna ciekawa znajomość. Więcej o działalności Pana Granowskiego tutaj: http://granowski.cba.pl/ i tutaj: http://poetycka-strefa.5v.pl/ Pani Karolina Kulak, kierownik Filii nr 1 MDK "Szopienice-Giszowiec", kulturoznawca, sekretarz jury. W tle nagrodzone i wyróżnione prace. Obok stoją Pani Bożena Donnerstag, starszy kustosz, kierownik Działu Etnologii Miasta Muzeum Historii Katowic oraz Pani Sonia Wilk, kustosz Muzeum Śląskiego, kierownik Działu Plastyki Nieprofesjonalnej, przewodnicząca jury I Nagroda: Czesław Ziętek "Anioły. Zakład Sztuki Kościelnej". Nie przepadam za realizmem, ale ten jest magiczny. Anioły, okna i czarne koty... Pani Sonia Wilk, kustosz Muzeum Śląskiego , kierownik Działu Plastyki Nieprofesjonalnej, przewodnicząca jury o tym, jak ważne jest to, że są jeszcze ludzie, którzy mają ambicje na więcej. Wręczenie nagrody publiczności Anioł autorstwa Ewy Pilarz z grupy "Barwy Śląska" Z autorką anioła Ewą Pilarz. Więcej o artystce tutaj: https://www.facebook.com/Ewapilarzmoje-malowaniepl-1680490452029843/?ref=profile_intro_card Urzekły mnie impresjonistyczne pejzaże Agnieszki Zalewskiej "Czułość" Janina Matysiewicz. Niby banał, a jak nam tego wszystkim potrzeba. Lubię motyw par w obrazach. Lubię ciepłe kolory. To ważne, aby obraz był zawsze nośnikiem jakiejś emocji. "Koń trojański". Zielony koń od razu zwrócił moją uwagę. "Dali-kot". Koty o żewnej męskiej fizjonomi to chyba kolejny rozpoznawalny element twórczości tego artysty. Nie było dla mnie zdzwieniem, że autorem obrazów jest znajomy malarz Edward Czech z grupy "Barwy Śląska". Edward jest dla mnie taką szczególną postacią. To człowiek, który miał wszystko i stracił wszystko. Siła wyższa. Jak rozmawiamy o tych pięknych czasach, to wyczuwam w moim towarzyszu wciąz żywy ból po stracie. Na szczęście jedna ręka wciąż sprawna, więc niezwykły talent ma ujście. Miło jest znajdować w drugim człowieku potwierdzenie słuszności swojej postawy: dzisiaj jest tylko dzisiaj. Carpe diem. Edward wie o tym najlepiej. "O koniu, który miał dosyć" Piotr Madejski. Lubię jak obrazy opowiadają jakąś historię. Coś za mną te konie na wernisażu chodziły... chyba żyłam już sobotnim hubertusem. Obraz "The Offering" autorstwa mojego australijskiego przyjaciela Berniego Walkera, który zakochał się w Katowicach i aktualnie spędza w Katowicach połowę życia, drugą tę chłodniejszą polską połowę roku z kolei w rodzimej Australii.
Ot zwykły krajobraz jesienny. Ściernisko po wyciętych w pień nieużytkach. Królestwo wron. Przemierzam tę jałową krainę zniszczenia niczym Styks ledwo rysującym się pomostem ścieżki ku mieniącemu się złotem rajskiemu gościńcowi brzeziny. Zapewne Pan Bóg nie miałby problemu dojrzeć mnie w mojej czerwonej szacie z wysokości nieba, gdyby tylko chciał. Pewnie dawno już jednak zwątpił w ludzkie skruchy, modlitwy, pielgrzymki, wszystkie te drogi krzyżowe i pretensjonalne pelegrynacje w poszukiwaniu kamienia filozoficznego i nie wzruszają go takie martyrologiczne akcenty. I ja jakby zwątpiłam w to, że cokolwiek mogłoby mnie o tej porze roku zdziwić. Przełamać klasyczny schemat dogorywającej polskiej złotej jesieni. A jednak, już prawie dotarłam na drugi brzeg, gdy wtem cała ta ptasia zgraja wzbiła się w niebo wszelkimi możliwami figurami geometrycznymi. Przypominało to setki czarnych ptaków origami we wszelkich możliwych fazach ruchu o kobaltowych skrzydłach odbijających światło lub nim emanujących niczym unoszone falą ciepła z ogniska strzępy spalonego papieru. Równie dobrze to mogłyby być uniesione przez wiatr setki zmiętych czarnych kartek lub plastikowych worków porzuconych na skraju pobliskiej drogi przez jakiegoś kierowcę. Nie zdziwiłoby mnie, gdyby wtem połączyły się w jedną całość, bryłę, "Czarną wyspę" Aleksandry Wasilkowskiej, ze-spalonych-wstałe ptaki Władysława Hasiora, kosmiczny spodek lub jedną z tych zabawek dla chłopców, co z samochodu przekształca się w człekokształtnego kolosa i zawisły nade mną złowrogo jak burzowa chmura. Jednak nie, jednak to geometryczniekształtne stado zdefragmentowało się na powrót, przyjmując właściwą ludzkiej logice, jakaż szkoda! postać stada nieufnych wiekami burzliwych relacji z człowiekiem wron obsiadającego koronę pierwszej z brzegu złocistej brzozy. Przystanęłam i mierzyłam wzrokiem podejrzliwie przyglądającą mi się zgraję. Jakbym czytała w ich myślach. Z kakofonii wzajemnie przekrzykujących się mądrości słyszała: żaden przewoźnik, żadna dusza umierająca czy konająca, żaden upiór, żaden znachor, po prostu intruz. Koncert życzeń. Listopadowy plener na życzenie Pana Andrzeja z Łodzi Gdyby Pan Andrzej nie rzucił mi miesiąc wcześniej wyzwania, to nie wiem, kiedy znalazłabym motywację, aby usiąść na spokojnie i znowu chwycić za pędzel. Już zapomniałam, jakie to fantastyczne uczucie malować na ulicy pod gołym niebem. Jakby mi ktoś powiedział pół roku temu, że będę to robić w listopadzie, to bym go wyśmiała. Pomysł zrodził się zaledwie tydzień wcześniej podczas spaceru do lasu i jest chyba konsekwencją mojego ostatniego romansu ze sztuką nowoczesną. Tym razem nie traciłam czasu na przenoszenie szkicu na płótno i przeszłam od razu do dzieła. With the birds I'll share this lonely viewin'... Ściernisko. Rekwizyty. Moi mroczni towarzysze podróży z wyrokiem śmierci. Rano był tylko jeden, wieczorem już trzy. Jutro będzie ich jeszcze więcej. Wszystkie zginą wkrótce rozbite na kawałki na nieboskłonu szmacie. Niszczyć własne dzieło, toż to akt prawdziwej odwagi!
Bez tytułu / No title Olej na płótnie / oil on canvas. 80 cm x 90 cm Victoria Tucholka Wciąż "Bez tytułu / No title". Może strach!? Co z nim zrobisz Ty? Co zrobię ja? Czy to zrobisz? Jak to zrobisz? Czy w ogóle go widzisz? Czy chcesz zrozumieć? Czego chcesz? Jak daleko się posuniesz, by to mieć? Czy się nie boisz? Wciąż uparcie naiwnie o mężczyznach, kobietach i klatkach.
"To nie ptak / Ain't no Bird" Victoria Tucholka Oil on canvas / olej na płótnie. 59 cm x 49 cm To obraz, który zgłosiłam na tegoroczny Konkurs Plastyczny dla Twórców Nieprofesjonalnych im. Pawła Wróbla w Miejskim Domu Kultury "Szopienice-Giszowiec" w Katowicach. Obraz "To nie ptak / Ain't no Bird" jest pokłosiem mojego udziału w pierwszym w życiu plenerze malarskim na ArtJarmarku w zabytkowej dzielnicy Katowic Nikiszowcu w ramach największego w Europie festiwalu sztuki naiwnej XII Art Naif Festival w Galerii Szyb Wilson w Katowicach. Na towarzyszącej festiwalowi wystawie w Galerii Szyb Wilson wśród ponad 400 prac 150 twórców z całego świata w okresie od 6 czerwca do 23 sierpnia mogliście oglądać również aż 6 obrazów mojego autorstwa.
Jeżeli obraz zyska uznanie jury, będziecie mogli zobaczyć go na żywo na wystawie pokonkursowej począwszy od 15 listopada w filii nr 1 Miejskiego Domu Kultury „Szopienice-Giszowiec". Tego dnia o godz. 17.00 nastąpi oficjalne ogłoszenie wyników, wręczenie nagród i otwarcie wystawy pokonkursowej. Wystawa pokonkursowa potrwa do 29 listopada. Jak wielokrotnie już wspominałam, nie maluję z natury, co najwyżej w naturze. A mówiąc precyzyjnie maluję z życia wzięte. Wizja rodzi się z życia, z doświadczenia, z refleksji. Staram się ją potem zarejestrować, zapisać w jakiejkolwiek formie, czasem krótkiej notatki, czasem dłuższego tekstu, najczęściej pod postacią szkicu, wielu szkiców, które po licznych przymiarkach przenoszę na ostateczne wybrane pod temat pod wzgledem wymiarów medium - konsekwentnie olej na płótnie. Moje obrazy nie są więc spontaniczne, aczkolwiek nie są również na tyle przemyślane, abym była w stanie przewidzieć ich ostateczną interpretację, w tym moją własną. Tworzeniu zawsze towarzyszą emocje lub ich ponowne przeżywanie. Obraz jest więc dziełem ostatecznego oczyszczenia i ekspresji. "To nie ptak / Ain't no Bird" to kolejny tego przykład. Jakimś cudem mój ekspresowy pobyt w Nikiszowcu w Katowicach zwyczajnie po ludzku wystarczająco mnie zainspirował, by namalować Wam kolejną historię z życia wziętą. Wciąż uparcie naiwnie o mężczyznach, kobietach i klatkach. Tutaj więcej o tym, jak powstawał obraz: "Nie oglądaj się teraz / Don't look back" Victoria Tucholka Olej na płótnie / oil on canvas. 90 cm x 50 cm Suwalszczyzna stała się i była przez długi czas stałym letnim przystankiem w moim życiu. Właściwie to tam moje życie zaczęło się jakby od nowa. Na fali ducha, jaki tchnęła we mnie ta przepiękna skądinąd kraina, powstał pierwszy obraz olejny. Potem kolejne. Dzisiaj trudno byłoby mi pewnie naliczyć, ile ich już namalowałam, a myślałam, że jeden wystarczy, by zaspokoić głód istnienia. Od tego czasu wiele się wydarzyło na Suwalszczyźnie. Między innymi ostatnia, sromotna w trudne doświadczenia zima, która chyba położyła się cieniem na mojej dotychczasowej wizji suwalskiej krainy jako swoistej arkadii, mekki, ostatecznego miejsca przeznaczenia. "Nie oglądaj się teraz" to kolejny przewrotnie bajkowy obraz naiwny mojego autorstwa, który nieśmiało podważa wizję wsi spokojnej, wsi wesołej. Oto przyszła wiosna na swój sposób niestety upiorna, choć jak przystało na niepoprawnego optymistę, broniłam tej swojej arkadii, jak tylko mogłam przed całym ludzkim złem, bo to zło jest niestety w każdym człowieku. Obraz ten jest również aktem autoanalizy własnej kondycji. Retorocznym pytaniem o to, dokąd zmierzamy, co nami kieruje, czym jest niebo, co to znaczy być wolnym. Tym razem zadaję te wszystkie pytania, mierząc się z odbiorcą twarzą w twarz. To chyba ucieczka. Ucieczka przed nieuniknionym. Ucieczka przed końcem, którego nie chcę być częścią. Ja jeszcze nie skończyłam. Spoglądam na przebytą drogę z perspektywy bezpiecznego odbiorcy, który zawsze może odwrócić się plecami i odejść z zimną krwią.
|
VICTORIA TUCHOLKA
|