Ta wizja prześladowała mnie już od dawna. Zwykle podchodzę do pracy jak z resztą do wszystkiego w swoim życiu śmiertelnie poważnie. Nawet jeżeli chodzi o takie małe dziełko. Paradoksalnie moje standardowe podejście zabija wszelką kreatywność i chęć do działania. No bo przecież rysowanie nie jest sposobem na życie. Nie jest opłacalne. Nie jest czymś prestiżowym. Jest tak naprawdę stratą czasu. A już na pewno w kontekście obecnie postępujących technologi, rysunek odręczny nawet lekko przekształcony komputerowo w niczym się nie umywa do np. grafiki 3D. Mnie to jednak nie interesuje. Nie interesuje mnie tworzenie hiperrealistycznych światów.
Rysowanie czy malowanie nie idzie w parze z żadną dyscypliną. Nie da się tworzyć na akord. Od tak, wstaję o 8, śniadanie, kawa, papieros, o 9 siadam do pracy, o 12 kończę. Tak więc, jeżeli już uda mi się coś zrealizować, jest to rezultatem totalnie spontanicznej akcji, takiego wzięcia samej z siebie z zaskoczenia. Już nie od wczoraj żyje w przekonaniu własnego rozdwojenia. Czasami wydaje mi się, że jest nas dwie. Ta druga wiecznie spisuje wszystkie moje pomysły na straty. Czasami jednak udaje mi się ją zwieść, że niby robię coś w przekonaniu, że i tak się nie uda, a nawet jeśli by się udało, to przecież nic wielkiego. Ot tak, po prostu wyszło. Ten rysunek nie jest oczywiście spełnieniem mojej artystycznej wizji. Jest kompromisem z moją racjonalną drugą połową. Niemniej jednak ciesze się, że po tylu miesiącach wegetacji, pomysł ten wreszcie przelałam na kartkę papieru. Post factum naszła mnie taka wizja dodatkowego zdynamizowania poniższej kompozycji. Kompozycja jest już sama w sobie dynamiczna choćby dzięki liściom. Nie trzeba wiele, aby puścić wodze wyobraźni i wyobrazić sobie, że te liście się poruszają, szeleszczą, zmieniają odcienie. Niemniej jednak byłoby ciekawie, gdyby to wszystko działo się na naszych oczach bez żadnego z naszej strony wysiłku. Być może w wolnej chwili poeksperymentuję i spróbuję ożywić dla Was ten obrazek. Bardzo poruszający film. Zwłaszcza pierwsze dwie historie i ostatnia wraz z zakończeniem.
Rzeźby, a raczej pomniki... jedna z rzeczy, które wciąż nie przestają mnie urzekać na cmentarzach. Kiedyś zwyczaj ten był o wiele bardziej rozpowszechniony. Na starych cmentarzach wciąż można znaleźć prawdziwe arcydzieła ocierające się wręcz swym charakterem o kunszt antycznych rzeźb, które wyszły spod dłuta legendarnych mistrzów, a które oglądać możemy tylko w światowych muzeach lub na kartach albumów. Tym cmentarnym choć wyszły również spod ludzkiej ręki, ostateczny kształt nadał jednak największy spośród realistów - czas. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |
VICTORIA TUCHOLKA |
|