Z uwagi na wczesną porę wiele aktywnych za dnia ptaków wciąż domykało ostatnie tego dnia sprawy. Miałam okazję zaobserwować walczące ze sobą samce kosów. Przypominało mi to nieco walki kogutów. Jak jednak na tajnych agentów kosów przystało, nie brakowało ganiania się nawzajem wokół pnia drzewa. Momentami wyglądało to bardzo śmiesznie, gdy jeden znikał za pniem, a drugi w pogoni za tym pierwszym wychodził z przodu i nie znajdował konkurenta. Ostatecznie gdy już udało się obu jakoś na siebie wpaść, dochodziło oczywiście do przepychanek, które kończyły się walką wręcz w powietrzu przy trzepocie skrzydeł w ciasnym uścisku niczym w jakimś namiętnym tańcu. Flamenco?! Postanowiłam tym razem uwiecznić ten namiętny pojedynek w postaci filmu. W pobliżu krzątała się samica kosa przerzucająca suche liście w podszycie w poszukiwaniu pędraków. Być może to właśnie z uwagi na jej obecność jeden z samców wszczął bójkę z potencjalnym konkurentem. Jakby tego było mało, wkrótce z oddali doszedł do mnie potworny jazgot. Okazało się, że to sroki i kosy próbują przepędzić jakiegoś ptaka. Tym ptakiem okazała się zaobserwowana przeze mnie tydzień wcześniej samica puszczyka zwyczajnego.
Siedziała dokładnie na tej samej gałęzi wysmukłej wciąż bezlistnej robinii akacjowej - świetnego punktu obserwacyjnego na pobliskie wiekowe dziuplaste lipy. To właśnie na jednej z ich pokaźnych gałęzi zaobserwowałam przy drugiej wizycie młodego puszczyka w jeszcze biało-szarym upierzeniu. Pierwotna hipoteza o pojękiwaniu samicy w związku z potencjalną stratą lęgu i przygotowaniem do powtórzenia lęgu ustąpiła pierwszeństwa sukcesowi w staraniach o przedłużenie gatunku. Dorosłe puszczyki, jak z resztą możecie zobaczyć na zdjęciach, mają biało-brązowe umaszczenie i są na prawdę imponujących rozmiarów. Przy tym poruszają się, a nawet mrugają z ogromnym wdziękiem. Wkrótce zamieszczę film, dzięki któremu będziecie mogli się o tym przekonać na własne oczy. Sowy mają bardzo duże oczy. Ponoć gdyby sowy były wielkości człowieka, ich oko miałoby wielkość piłki do koszykówki! To właśnie zaraz obok świetnego słuchu, dzięki specjalnej budowie oka mogą dostrzec w ciemnościach każdy ruch swojej ofiary. Z uwagi na fakt, ze czaszka sowy nie była w stanie pomieścić jednocześnie znaczących rozmiarów mózgu i gałek ocznych, uległy one wydłużeniu i wysunięciu poza obręb czaszki. Z czasem wykształciła sie kostna osłona gałek. Oko sowy jest więc wysunięte jakby do przodu poza obręb samej czaszki. Składa się z niezwykle czułych pręcików, które umożliwiają widzenie przy skąpych nocnych warunkach oświetleniowych. Niektóre sowy, np. płomykówki są w stanie polować nawet w kompletnej ciemności dzięki wykształconej szczególnej asymetrii uszu umożliwiającemu lokalizację ofiary na podstawie enigmatycznych wyliczeń. To się dopiero nazywa umysł ścisły!