Choćby nie wiem, jak bym się czuła beznadziejnie, jest pięknie.
Jak widać, Pan Jezus i bez żeliwa się obroni.
w zaklęte bagna rewiry.
VICTORIA TUCHOLKA |
|
Uwielbiam wschody słońca! Choćby nie wiem, jak bym się czuła beznadziejnie, jest pięknie. Złomiarze nie oszczędzili nawet przydrożnego krzyża. Jak widać, Pan Jezus i bez żeliwa się obroni. Bujne kępy traw pokryte szronem w mroźny poranek. Możnaby pomyśleć, że ledwo co Świteź podniósł głowę z siwego jaśka, a może wciąż śpi głęboko snem zimowym otulony źdźbłami trawy niczym anielskim włosiem. Krocz więc ostrożnie, dziewczyno, by Ci się stopa nie załamała na skutym lodem mokradle, by Cię Świteź nie wciągnął w zaklęte bagna rewiry. Uwielbiam te przedwiosenne kontrasty. Kiedy dostałam sygnał, że zwolniło się miejsce w kolejce do serwisu, byłam nieco zaskoczona. Ostatni będą pierwszymi - pomyślałam. Wszakże na początku powiedziano mi, że nie ma mowy o naprawie wcześniej niż po świętach. Takie mieli obłożenie. Gdy powiedziałam jednak, że póki co zależy mi przede wszystkim na diagnozie, a naprawę pewnie i tak realizowałabym w późniejszym terminie, dostałam termin na koniec marca. Ostatecznie wstawiłam auto na warsztat w pierwszej połowie miesiąca. Wszystko przez wojnę na Ukrainie. Nagle wszyscy jak jeden mąż anulowali naprawy. Gdy zostawiałam auto, po głosie właściciela wywnioskowałam, że gdybym nie przyjechała, pewnie nie mieliby dzisiaj nic do roboty. Wychodzi na to, że może i ze mnie pesymistka pełną gębą, ale jak przychodzi co do czego wykazuję jednak konsekwentnie niepoprawny optymizm. Ta nagła zmiana sytuacji przyśpieszyła szereg czynności, które miałam wykonać przed naprawą. Między innymi wskrzeszenie bicykla, który straszył mnie od dawna kompletnymi flakami. Obawiałam się najgorszego, czyli konieczności zakupu nowych dętek, ale okazało się, że stare dętki mają się dobrze, udało mi się po długich siłowaniach napompować koła i postawić rower na czas, aby móc nim wrócić z warsztatu. W przeciwnym wypadku pewnie wracałabym z przysłowiowego buta. 6,6 km w jedną stronę to oczywiście nie jest jakiś specjalnie długi dystans pod warunkiem, że jest się w dobrej formie. Moja kondycja niestety znacznie się pogorszyła w ostatnim czasie, choć nie stronię od wysiłku fizycznego i dużo chodzę wszędzie tam, gdzie mogę dojść o własnych siłach przy maksymalnym obciążeniu. 6,6 km na piechotę to powiedzmy standard do przejścia tam i z powrotem. Ta rowerowa wyprawa dała mi jednak do myślenia, żeby nie powiedzieć dała mi nieźle popalić. Moje stawy są w fatalnym stanie. Oczywiście przy takich okazjach zadaję sobie retoryczne pytanie, po co się tak męczę? Przecież mogłam poprosić sąsiada, aby mnie podrzucił. Pewnie nawet by się ucieszył, że może pomóc, a z drugiej strony ropa droga jak diabli, a ja tymczasem zlecam jak się okazało niekoniecznie konieczny serwis, pewnie jakaś bogata jestem! bo pompa okazała się być, a to niespodzianka! jednak w dobrym stanie. No właśnie bogata nie jestem, więc jak mi się zebrało na wzdychanie i narzekanie, to się łagodnie rzecz ujmując postrofowałam "Nie jęcz, babo! Płać i płacz." Jakaś sprawiedliwość musi być na tym świecie. Jak pocierpisz teraz, to przynajmniej potem nie będziesz miała wyrzutów sumienia, jak Ci ktoś zacznie wylewać gorzkie żale, że jesteś taka luksusowa, bo Cię na auto stać. Ano stać, bo właśnie zapieprzasz teraz do warsztatu rowerem, a nie autobusem czy autem sąsiada, któremu przecież wypadałoby zwrócić koszty jakby nie patrzyć obecnie drogich nawet krótkich przebiegów. Z całą pewnością warto było wydać pieniądze po to, aby chociażby usłyszeć coś dobrego na temat swojego auta w renomowanym serwisie. Kamień z serca. Ogromna ulga, bo przyznam, że nie spałam po nocach, gdy myślałam o wiszącej nade mną wizycie. Obawiałam się na najgorszego, a okazało się, że najwyraźniej dałam się zasugerować złym doradcom. Przy okazji zrobiłam dobry uczynek i wspomogłam uczciwego, lokalnego przedsiębiorcę. Oprócz fachowej, rzetelnej diagnozy i naprawy, cenię sobie w szczególności wszystkie te papiery, umowy, faktury. Lubię mieć wszystko czarno na białym. Wszystkim posiadaczom diesli polecam Diesel System Podkowiński Bogdan. To oczywiście nie koniec wydatków, ale najważniejsze, że serce jak dzwon. Jedziemy na muzealny rekord, nie ma co! Razem z drugim inwalidą pożal się Boże bicyklem. Na pohybel wszystkim tym, którzy konsekwentnie na przestrzeni ostatnich lat podminowywali nas w codziennej egzystencji tylko dlatego, bo nie mamy nowego auta lub nowego roweru lub nowego tego lub owego telefonu czy innego wynalazku. Nic tylko się powiesić na lipce. Byle jak najdalej od ludzi, którzy wszystko i wszystkich oceniają po fasadzie. Fasada sama nie pojedzie. Jak się nie da? jak się da! Ukraińcy wiedzą o tym najlepiej, ile warte są pozory. Jak się okazuje g**** są warte. Europo, drodzy panowie Scholz i Macron, sprzedaliście Ukrainę za gaz. Popijacie herbatkę w Wersalu ogrzewanym ruskim gazem podczas gdy ludzie giną, a nam, zwykłym ludziom zarzucacie, że to my nakręcamy tę wojnę, tankując ropę na stacji. Hańba! Trudno mi było się odciąć od takich właśnie ludzi, tym bardziej, że właściwie większość ludzi, z którymi utrzymywałam kontakt, cechowała się właśnie takim uciążliwym dopieprzaniem mi na każdym kroku. Poczułam jednak ulgę, że nie muszę już dłużej robić dobrej miny do złej gry. Właściwie nauczyło mnie to, żeby w ogóle wycofywać się od razu, jak tylko wyczuję negatywną energię. Wciąż niestety daję ludziom trzy szanse, o dwie za dużo, jak się niestety okazuje. Trudno, najwyraźniej nie da rady zadowolić wszystkich, w pierwszej kolejności trzeba zadowolić przede wszystkim siebie. Krótki skok w bok z ruchliwej trasy w jedną z chyba najpiękniejszych polnych alei w okolicy. Pogoda była piękna, więc tym bardziej trudno było się oprzeć pokusie krótkiego spaceru. Generalnie nie przepadam za jazdą rowerem. Choć pozory mogłyby mylić, z natury jestem osobą nerwową. Preferuję więc tempo poruszania się możliwie najbardziej zbliżone do naturalnego. Chodzenie jest moim zdaniem najbardziej organicznym sposobem i tempem poruszania się. Rower postrzegam ponadto jako ciało obce. Nie imponuje mi fakt, że można szybko się poruszać, bo dla mnie szybko oznacza zawsze stratę jakości i treści. To zupełnie inny sposób przeżywania otaczającej przestrzeni, który mi jest akurat zbędny. Nie potrzebuję dodatkowych wrażeń ani adrenaliny. Pod tym względem jestem wręcz biochemiofizycznie samowystarczalna. Ten typ tak ma. Taka chemia organizmu. Niczym karaś, który w warunkach beztlenowych wytwarza alkohol etylowy po to, aby ekstrahować z niego niezbędny do przetrwania tlen. A więc cieszyłam się tym rodzynkiem, gruntową, polną drogą, której jeszcze! nikt nie wyasfaltował zgodnie z duchem czasu.
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |