Podczas gdy jedni o żywności ekologicznej mogą jedynie pomarzyć i ich dylematy sprowadzają się do tego, czy wybrać najtańszą kaszę jęczmienną, a może jednak pokusić się o urozmaicenie raz na pół roku jadłospisu o wymarzona miskę najtańszego ryżu, inni porzucają nigdy nie otwarte opakowania z 5 różnymi odmianami ryżu z najwyższej półki przy śmietniku pod sklepem. Jaki to ma sens? Jaki sens ma robienie z żywności ekologicznej produktu elitarnego w sytuacji, gdy owe elity wychodzą z założenia, że skoro mogą kupić żywność ekologiczną, to mogą ją również zmarnować i wyrzucić, bo stać je na to, aby kupić drugie tyle. Kto bogatemu zabroni. No przecież przeterminowało się. No przecież trzeba było zrobić zapasy na lockdown, bo nie wiadomo było, czy z głodu nie umrzemy. Być może nie tędy droga. Być może te pieniądze przychodzą tym elitom jednak zbyt łatwo. W takich sytuacjach myślę sobie, że i słusznie, że rząd obciąża elity wyższym podatkiem. Być może jest on wciąż za niski, skoro wyrzucanie jedzenia przychodzi im tak łatwo. W tej torbie znajdowało się około 10 kilogramów żywności ekologicznej: ryże, makarony, kasze, mąki, płatki, soki, przetwory oraz wiele innych elitarnych produktów. Wiele z nich z ledwo przekroczonym „najlepiej spożyć przed”, a więc wciąż jak najbardziej zdatne do spożycia, niektóre z datą we wciąż dalekiej przyszłości. Jak się ma ta cała idea zdrowej żywności do dzieci głodujących w Afryce, do umierających z głodu lwów w Jemenie? Pieprzę tę całą modę na ekologię. Uważam, że obecnie to już niestety czysta komercja. Ja, dziecko epoki Disneya, które miało wszystko, ale nigdy nie potrafiło zaakceptować braku umiaru w zakupach, nieporządku i robactwa w lodówce, wyrzucanego lekką ręką do kosza jedzenia. Do dzisiaj krew mnie zalewa na wszelkie tego przejawy. Widzę je wciąż. Nasiliły się. Nie mam oporów zebrać chleba porzuconego na poboczu drogi, zabrać torby z żywnością porzuconej przy śmietniku, kupować produktów z krańcowym terminem ważności. Zaczynam się zastanawiać, czy w ogóle w mojej sytuacji ma jeszcze sens chodzenie do sklepu. Być może powinnam w istocie przerzucić się na śmietniki. Jedno jest pewne. Do końca roku nie będę już musiała tracić czasu na rozterki przed półką z kaszami, makaronami, mąkami. Tak oto ostatni będą pierwszymi, a żywność ekologiczna podlega sprawiedliwemu podziałowi. Szkoda tylko, że musi to mieć miejsce na śmietniku, a nie z godnością w sklepie. Być może ludzie, którzy w ten sposób postępują nie wynieśli z domu szacunku dla żywności, a jedynie dla pieniędzy, których zawsze na te pierwsze brakowało. Mi również brakuje teraz pieniędzy jako dorosłemu człowiekowi. Czy jeśli zamienimy się kiedyś miejscami, będę zdolna do porzucenia przy śmietniku torby z żywnością niepasującą mi do wystroju kuchni?
0 Comments
Leave a Reply. |
Hej! Mam na imię Victoria. Wycieczki Osobiste to mój dziennik podróży, spełnionych marzeń i ulotnego piękna. Podróżować można nawet w kropli wody. Dzisiaj jest tylko dzisiaj, więc nie trać czasu: "podróżyj" tak, jakby jutra miało nie być!
O mnie
Z wykształcenia tłumacz i montażysta filmowy. Z zawodu kameleon, a w praktyce przede wszystkim włóczykij z dziennikarskimi ciągotami. Niespokojny duch. Trudny charakter. Towarzyski samotnik. Poliglota, gaduła i gawędziarz. Niestrudzony ogrodnik. Z zamiłowania piszę, fotografuję i maluję. Uwielbiam podróże, aktywność na świeżym powietrzu i kontakt z naturą. Szukam szczęśliwych wysp. Wierzę, że jest przede mną jeszcze wiele do odkrycia! Oto moja bajka o życiu! WĄTKI
All
ARCHIWUM
July 2023
Victoria TucholkaYou can change the skies but you cannot change your soul |
VICTORIA TUCHOLKA |
|